Madzia_S
Matka Polka
Antares, Żabko Złota...Nie wymiękaj mi tu, nie wymiękaj. Jak Ci baaardzo źle (co w pełni rozumiem), to sobie pomyśl-wstaję do żarcia w nocy co najmniej dwa razy, bo w dzień Marysia nie za bardzo chce jeść, za to cały czas na rączki i to broń Boże nie przodem do mamy. I nie daj Boże, zebym z nią usiadła na chwilę. Nie powiem, nie jest cięzka, krzyż mnie nie boli. Ale wisi nade mną widmo nie napisanej pracy i lipcowej (Jezu, jak to już blisko :) obrony. Chcę ją na chwilę do fotelika wsadzić - nie da rady, ryczy, zabawki nie, wózek nie, albo na 5 minut. Ja wiem, ze to zapewne moja wina jest, bo przyzwyczaiłam ja do noszenia, mąż na mnie krzyczy. Ale nie mam siły wysłychiwac ryku, więc noszę, gadam, śpiewam, zeby tylko nie płakała. Dzisiaj udało mi się ją położyć na 2 h spać w dzień- po prostu kładę ją na brzuszku i jak się zmęczy łkaniem to zasypia. Wyspala się i znowu w ryk. Przy cycku się wije, herbatkę wypija zo zera. I tak w kółko.Też już z radością nie raz myślałam o powrocie do pracy (brzydko to, nieładnie, ale co robić) . Ale jak tej swojej paskudy pół godziny nie widzę, to już mi czegoś brak. I bądź tu mądra. Damy radę, trzeba to przetrwać chyba i już. BUZIAKI :-* :-* :-*