Masz rację...każdy miesiąc jest wielkim bólem...im dłużej to trwa tym gorzej się przez to przechodzi,badania,wizyty u lekarzy,faszerowanie się lekami,współżycie jak w zegarku i potem rozczarowanie za rozczarowanie. My podjęliśmy decyzję trzy lata temu,miałam podchodzić do laparoskopi dwa lata temu ale zachorowałam na nowotwór nerki. Musieliśmy zapomnieć na ponad półtora roku o staraniach,ciąża była zabroniona. Wyszłam z tego i zielone światło pojawiło się w styczniu tego roku,badania hormonów,hsg i mieliśmy zacząć stymulację,pełną nadzieji która znikła szybko przez pandemię i w czerwcu już zdecydowaliśmy na klinike. Owulacja wywołana książkowo,pęcherzyki pękały i ciągle nic. Potem zastrzyki dołożone aby zacząć od grudnia inseminację i hiperstymulacje która skończyła się w szpitalu. Zrobiliśmy kilka kroków do tyłu.Wkolo wszyscy już mają dzieci. Ja zaraz 31 lat i w domu pusto,wiecznie sami.... I ciągłe myślenie o finansach na kolejne wizyty i badania....słowo ciężko już nie oddaje tego co człowiek co czuje...