Witajcie.
Nawet nie wiecie jak się cieszę że was znalazłam... Ale może zacznę od początku.
W październiku 2016 roku urodziłam córeczkę w 25 tc( poród przedwczesny) niestety po 2 miesiącach walki, nadeszło najgorsze... bardzo długo nie mogliśmy się pozbierać, później powoli pojawiały się myśli i marzenia o kolejnym dziecku. W lipcu 2017 roku odstawiłam tabletki antykoncepcyjne, na początku miesiączki były regularnie, niestety później cykle zaczęły "szaleć" I tym sposobem nie miałam miesiączki od lutego 2018r.
W czwartek byłam u mojego ginekologa powiedział że podejrzewa policystyczne jajniki, na usg w jajnikach widziałam pęcherzyki. Gin powiedział że w lewym jakniku jest ich więcej A w prawym mniej.
Dostałam zaraz badania do zrobienia. Skontaktowałam się z dietetykiem, chce zacząć dietę.
Wiecie po stracie córeczki siedziałam w domu i zajadałam ból... dziś wiem że to nie było wyjście jednak wtedy nie myślałam o tym.
Czytałam że często spadek wagi "przywraca" owulację. Mam nadzieję że i mi się uda.
Tak bardzo się boję, że już nigdy nie przytulę swojego dziecka.
Wiem że pozytywne nastawienie to połowa sukcesu i naprawdę staram się nie załamywać, ale gdzieś w głowie krąży mi myśl że nigdy nie zajdę w ciążę.
Przepraszam was za tak chaotyczny post, ale mam w głowie taki mętlik że nie jestem w stanie poskładać wszystkiego w logiczną całość.
Pozdrawiam Ola