witam poznym wieczorem. nocke mielismy taka masakryczna jak chyba nigdy.... od 0.30 do 4h rano mloda dawala czadu, zeby, francowate zeby... dostala zel na dzisaelka, srodek przeciwbolowy, czopek, przytlaki, mizianie i co tylko... za chiny nie chciala spac.... a ja plakalam z bezradnosci , bezsilnosci i zmeczenia...jeszcze dodatkowo swiadomosc ze dzisiaj praca 7h40 i to sobota = dzikei tlumy ( tu sie nei pomylilam...). mloda dopiero zostala pokonana przeze mnie butla z cieplym mlekiem.... wstala o 8.30 ale ja nei umialam sie podniesc.... nie bylam w stanie. maz wstal a ja dospalam do 10.20 a i tak nie moglam sie pozbierac, oczy jak zombi, do roboty makijazu tona....
poza tym u nas teraz jest +15 a moja kuzynka mowi ze u nich w bedziniu snieg sypie!!!!! skad wy macie taka pogode?!
jutro chcialam jechac na basen i dupa bo cos z hamulcem tylnim mam....mam totalnego dola bo chcialam cos zrobic dla siebie jutro to NIE.
wlasnie sie dowiedzialam ze mozliwe ze na basen pojedziemy raze z malzem i Leane. tylko sie obje zeby glizdus nei zlapal jakiegos chorobska tzn przeziebienia, mimo ze basen kryty a jednak jakis przeciag zawsze moze byc.... zobacyzmy jak bedzie noc wygladac....jak tak jak dzisiaj to chyba sama tam pojade sie utopic w pierony....
a zapomnialam wam ppowiedziec ze moja mama sie przyznala ze nie kuma co Leane do niej gada po francusku
)) mama biegle jezyka nie zna a mloda wali jej calymi zdaniami czasem ale cos przekreci, my sie domyslamy a mama nie, no i ubaw
)))) bede tlumaczyc rozmowe babci z wnuczka
)))))))))))