W tym roku święta u nas. Gości nie będzie dużo, bo tylko Rodzice moi i męża i jego siostra z rodziną, ale na samą myśl mi się odechciewa. Póki co jestem w ogóle nieprzygotowana, bo sama wielu rzeczy nie dałam rady ogarnąć, potrzebuję, żeby mąż zajął się mała, a mój mąż jest mega wyluzowany w tym względzie i uważa, że w końcu do świąt jest jeszcze mnóstwo czasu, czym doprowadza mnie do szału. Skończy się tak, że w czwartek i piątek będę wszystko robić po nocach
Wczoraj, jak co roku, mieliśmy wigilię z przyjaciółmi, było super, wróciliśmy do domu koło trzeciej. Mała była w tym czasie u dziadków. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że spałam trzy i pół godziny i zapowiada się, że na tym koniec. Zaczynam żałować, że tak sobie pofolgowaliśmy, bo czuję się teraz jak zombie, a zapowiada się intensywny dzień, bo korzystając z okazji, że jesteśmy w rodzinnym mieście chcę odwiedzić moją kuzynkę (jej synek jest moim chrześniakiem, a w tym roku nie spędzamy razem świąt), potem jedziemy na obiad do mojej mamy, a na końcu czeka nas podróż do domu (120 km).
A na marginesie to wczoraj sobie naprawdę odreagowałam i zdążyłam się stęsknić za tym moim maluchem
Napisane na MotoG3 w aplikacji
Forum BabyBoom