V
villandra8
Gość
Witam się po wychodnym - ależ padnięta wróciłam....
Chłopaki sobie świetnie poradzili
Rajani nie wiem naprawdę, co Ci doradzić. Wiadomo, że Ty musisz sama rozstrzygnąć pewne kwestie. Bycie razem tylko i wyłącznie z uwagi na dobro dziecka, kiedy między Wami nie ma uczuć, na dobre na pewno nikomu nie wyjdzie - to fakt. Dlatego zapytam inaczej - czy A. w ogóle jeszcze coś do Ciebie czuje? Czy on nadal chce być z Tobą? Bo widzę, że Tobie wciąż na nim zależy, tak samo jak na stworzeniu dobrej rodziny dla dziecka. A. być może jest w stanie się poświęcić wychowaniu dziecka, ale najwyraźniej nie kosztem swojego dotychczasowego życia. A tak się oczywiście nie da. Dziecko zmieni całkowicie Wasz świat. Nie wiem, jaki jest jego pogląd w kwestii opieki nad Waszym dzieckiem - jakby nie było, oboje powołaliście je do życia i oboje ponosicie za nie odpowiedzialność. To od Was zależy, w jakim świecie będzie dorastać.
Oczywiście dziecko może całkowicie odmienić jego punkt widzenia. Może on się boi, że weźmiesz go pod pantofel i stąd chce zachować swoją niezależność? Mój M miał cholernie wkurzający zwyczaj oddzielania wszystkiego od siebie - jakby moja osoba wykluczała mu możliwość spotykania się z kolegami - dużo, bardzo dużo czasu zajęło mi przekonanie go, że może tak podzielić swój czas, żeby zarówno mógł się spotkać z kolegami, jak też poświęcić jego część także dla mnie (obok pracy i obowiązków domowych) -że nie musi z niczego rezygnować, ale tak naprawdę wzbogacić swoje życie w moją obecność (ach, jak to pięknie i banalnie teraz zabrzmiało). No ale tu musisz zapytać A. czy on chce Twojej obecności w swoim życiu. Dziecko się w nim pojawi tak czy inaczej - czy będzie z Tobą, czy będziecie osobno - czy będzie dobrowolnie utrzymywał kontakt z dzieckiem, czy tylko płacił zasądzone alimenty. Ty nie musisz być w pakiecie z dzieckiem - Ty możesz nadal pójść swoją drogą (bez niego na pewno sobie poradzisz, a kto wie, czy nie ułożysz sobie życia lepiej niż mogłabyś to zrobić z nim - ale to musisz już wiedzieć sama).
Niezależnie od decyzji, jakie podejmiecie (bo będą dotyczyć Was obojga, a właściwie trojga), nie możecie być dla siebie ciężarem. Musicie iść we wspólnym kierunku, a jeśli to niemożliwe, to nie ma sensu przeciąganie się na siłę każde w swoją stronę - wtedy lepiej się rozstać. Myślę jednak, że nie musicie podejmować decyzji na już, że możecie się jeszcze wstrzymać. Może miesiąc, może dwa, może do porodu? Myślę jednak, że byłoby dobrze, żebyście wyznaczyli jakiś bliżej określony termin, kiedy te decyzje powinny zapaść...
Jeśli jest choć cień szansy na porozumienie, warto walczyć lecz, jak zauważyłaś, powinniście walczyć o ten związek oboje, bo inaczej Ty się wypalisz, a i tak nic z tego nie wyjdzie. Może terapia? Chociaż wierzę, że A. nie będzie skłonny skorzystać (mój też nie chciał)...
Życzę Ci dużo sił, bo będzie ich potrzebować naprawdę dużo. Ale pamiętaj, że nigdy nie zostaniesz sama - zawsze znaajdą się ludzie, którzy otoczą Cię przyjaźnią i dobrym sercem - czasem będą to bliscy, a czasem zupełnie obcy ludzie.
Co do spania, to ja też z tych brzuchowych - na razie daję jeszcze radę, ale juz powoli przechodzę do pozycji bocznej ustalonej połączonej z baletnicą w piruecie ;-) Czyli na brzuchu, jedna noga podciągnięta, najlepiej kolano oparte na poduszce.
Chłopaki sobie świetnie poradzili
Rajani nie wiem naprawdę, co Ci doradzić. Wiadomo, że Ty musisz sama rozstrzygnąć pewne kwestie. Bycie razem tylko i wyłącznie z uwagi na dobro dziecka, kiedy między Wami nie ma uczuć, na dobre na pewno nikomu nie wyjdzie - to fakt. Dlatego zapytam inaczej - czy A. w ogóle jeszcze coś do Ciebie czuje? Czy on nadal chce być z Tobą? Bo widzę, że Tobie wciąż na nim zależy, tak samo jak na stworzeniu dobrej rodziny dla dziecka. A. być może jest w stanie się poświęcić wychowaniu dziecka, ale najwyraźniej nie kosztem swojego dotychczasowego życia. A tak się oczywiście nie da. Dziecko zmieni całkowicie Wasz świat. Nie wiem, jaki jest jego pogląd w kwestii opieki nad Waszym dzieckiem - jakby nie było, oboje powołaliście je do życia i oboje ponosicie za nie odpowiedzialność. To od Was zależy, w jakim świecie będzie dorastać.
Oczywiście dziecko może całkowicie odmienić jego punkt widzenia. Może on się boi, że weźmiesz go pod pantofel i stąd chce zachować swoją niezależność? Mój M miał cholernie wkurzający zwyczaj oddzielania wszystkiego od siebie - jakby moja osoba wykluczała mu możliwość spotykania się z kolegami - dużo, bardzo dużo czasu zajęło mi przekonanie go, że może tak podzielić swój czas, żeby zarówno mógł się spotkać z kolegami, jak też poświęcić jego część także dla mnie (obok pracy i obowiązków domowych) -że nie musi z niczego rezygnować, ale tak naprawdę wzbogacić swoje życie w moją obecność (ach, jak to pięknie i banalnie teraz zabrzmiało). No ale tu musisz zapytać A. czy on chce Twojej obecności w swoim życiu. Dziecko się w nim pojawi tak czy inaczej - czy będzie z Tobą, czy będziecie osobno - czy będzie dobrowolnie utrzymywał kontakt z dzieckiem, czy tylko płacił zasądzone alimenty. Ty nie musisz być w pakiecie z dzieckiem - Ty możesz nadal pójść swoją drogą (bez niego na pewno sobie poradzisz, a kto wie, czy nie ułożysz sobie życia lepiej niż mogłabyś to zrobić z nim - ale to musisz już wiedzieć sama).
Niezależnie od decyzji, jakie podejmiecie (bo będą dotyczyć Was obojga, a właściwie trojga), nie możecie być dla siebie ciężarem. Musicie iść we wspólnym kierunku, a jeśli to niemożliwe, to nie ma sensu przeciąganie się na siłę każde w swoją stronę - wtedy lepiej się rozstać. Myślę jednak, że nie musicie podejmować decyzji na już, że możecie się jeszcze wstrzymać. Może miesiąc, może dwa, może do porodu? Myślę jednak, że byłoby dobrze, żebyście wyznaczyli jakiś bliżej określony termin, kiedy te decyzje powinny zapaść...
Jeśli jest choć cień szansy na porozumienie, warto walczyć lecz, jak zauważyłaś, powinniście walczyć o ten związek oboje, bo inaczej Ty się wypalisz, a i tak nic z tego nie wyjdzie. Może terapia? Chociaż wierzę, że A. nie będzie skłonny skorzystać (mój też nie chciał)...
Życzę Ci dużo sił, bo będzie ich potrzebować naprawdę dużo. Ale pamiętaj, że nigdy nie zostaniesz sama - zawsze znaajdą się ludzie, którzy otoczą Cię przyjaźnią i dobrym sercem - czasem będą to bliscy, a czasem zupełnie obcy ludzie.
Co do spania, to ja też z tych brzuchowych - na razie daję jeszcze radę, ale juz powoli przechodzę do pozycji bocznej ustalonej połączonej z baletnicą w piruecie ;-) Czyli na brzuchu, jedna noga podciągnięta, najlepiej kolano oparte na poduszce.