reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Październik 2013:)

reklama
die_perle to zazdroszczę Ci tej troskliwości męża. Mój D jest troskliwy, ale w zupełnie inny sposób.

Z tymi ruchami, to ja nie wiem, czy to chodzi o to, że się ich nie zauważa, bo jak dziś czytałam w jednej książce, to było wyraźnie napisane, że u pierworódek te ruchy odczuwalne są później; „…jeśli nie jest to twoja pierwsza ciąża, jego ruchy możesz poczuć już w 15 tygodniu ciąży. Jeśli to twoja pierwsza ciąża, to emocjonujące doznanie może się po raz pierwszy zdarzyć w 16 lub 17 tygodniu ciąży.” Gdyby to chodziło tylko o spostrzegawczość, to chyba tak ściśle by tego nie określali, kiedy można poczuć ruchy, bo przecież część pierworódek bardzo uważnie obserwuje swój organizm i gdyby ruchy się pojawiły, to by je zauważyły.

A, to może ja tej linii mieć nie będę, bo mam raczej jasną karnację. :-)


[FONT=&quot]koreczek, ale mi smaka zrobiłaś[/FONT]
 
O mamo! Powariowały :szok: Widzę, że dziś produkcja szaleje!

A ja padnięta po wizycie w ogródku, utarczkach słownych z M (ale nie dałam się wciągnąć w awanturę - a korciło, żeby mu do słuchu powiedzieć; tylko po co MI ten stres?)
Dziecko spacyfikowałam w jego pokoju, gdzie są porządne rolety i da się zrobić ciemnię - zasnął w kilka minut, a już się zapowiadała solidna rzucawka.

No to chociaż spróbuję Was doczytać, ale nie obiecuję....

szczęściara no właśnie to jest ten ból - z doświadczenia innych dziewczyn wiem, że plan porodu w wielu miejscach w ogóle nie jest respektowany - bo są "reguły" w szpitalu. Są gin, którzy na pytanie o plan porodu odpowiadają "a co to takiego-pierwsze słyszę" lub "proszę głupot w necie nie czytać" :no: To strasznie przykre, ale też i wkurzające.
Ja jestem naprawdę nieopisanie wdzięczna, że w moim szpitalu na takie rzeczy jednak zwraca się uwagę. Ale wiem też, że jeszcze parę lat temu, w tym samym szpitalu, jak rodziły moje znajome, panowały tam zupełnie inne warunki...
Położne, z którymi miałam kontakt na szkole rodzenia mówiły otwarcie o tych niedogodnościach przy niektórych pozycjach - prosiły, by mieć na względzie również ich komfort pracy, że ciężko odebrać dziecko, jak rodząca klęczy na podłodze. Ale na fotelu też można klęczeć, że są pałąki, które można wykorzystać do zajęcia dogodnej pozycji na fotelu. Że są jeszcze stołki porodowe. No generalnie naprawdę można się z nimi dogadać. Szkoda, że tak nie jest wszędzie.

No i jeszcze tak dopiszę, że miałam swoją płytę CD - to w kwestii muzyki, bo gdzieś mi mignęło. Sala jednoosobowa (są takie u nas dwie i jedna trzyosobowa), poród rodzinny - nie płaciliśmy (a niby była opłata 100zł wtedy za tę przyjemność). Po porodzie sala dwuosobowa (rooming-in), łazienka wprawdzie na korytarzu, ale nie stanowiło to większego problemu (są sale z łazienkami i można je sobie "zakupić" ale jest też szansa na darmowy luksus, jak wszystkie dwójki w starym skrzydle są akurat zajęte). Dziecko, tak jak pisze joanna, pod stałą opieką matki, można oddać na oddział noworodkowy, jeśli mama potrzebuje odpocząć (ale nie muszę mówić, że oddział nie jest zachwycony takimi praktykami ;-)). Naprawdę nie narzekam :-)

madziarena nie zrozumiałam :zawstydzona/y: No to się trochę naczekałaś z tym rozkręcaniem

die gaz się w Polsce już stosuje. Problem jest ostatnio z zewnątrzoponowym - nie wszędzie można je dostać, lekarze dają je niechętnie, bywa że tylko odpłatnie - to z kolei nie jest do końca legalne. Ogólnie cyrki są z tymi znieczuleniami, że hej. A i tak często bywa tak, że jak już rodząca myśli o znieczuleniu, to jest na nie już za późno. To tak ogólnie tylko przecież....
Aha - piszesz, że znieczulenia mogą spowolnić poród. To prawda - bo to właśnie ból motywuje nas do działania - nasze ciało działa jak mu ból dyktuje żeby prędzej ten ból zakończyć (life is brutal dziewczyny, ale my jesteśmy dzielne i to nam natura dała siłę, by temu podołać, więc nie wpadać w panikę). A jak nam znika ból, to już nie czujemy takiej presji. nie znaczy to oczywiście, że ze znieczuleniem nie da się urodzić - są przypadki, że nie da się bez, bo położnica by np. zemdlała; każdy ma inny próg bólu, a wszystko jest dla ludzi :tak:

nula mam nadzieję, że lektura wciągająca - powodzenia

Landrynka mój jeszcze nie kumaty, żeby go uczyć jakiegoś udawania. Poza tym upór to chyba ma po rodzicach - niestety :eek: No ale jak pisałam, dziś znalazłam na niego sposób - ZROBILISMY ciemno ;-)

Antiope ja też nie doświadczyłam przedmiotowego traktowania w szpitalu, więc może jednak nie jest ono tak powszechne. A obłożenie też było wtedy pełne.
Jeśli chodzi o zachowanie w trakcie porodu, to hmm... Jeszcze nie wiesz, jak się zachowasz - nikt tego nie wie. Może (ale tylko może) być i tak, że jednak będziesz potrzebowała czegoś, co Cię zmobilizuje i ku Twojemu największemu zdziwieniu może się tym okazać jednak jeden solidny krzyk - położne mają doświadczenie i naprawdę nie krzyczą dla zabawy; potrafią rozpoznać, kogo trzeba pogłaskać, a kogo wkurzyć ;-)
A z poleceniami to już tak, że jak Ci każą wziąć głęboki oddech, bo tętno malca spada, to się nie zastanawiasz, tylko oddychasz, ile miejsca w płucach i nie tylko - naturalnym odruchem na ból jest często wstrzymanie oddechu.
A decyzji o kolejnym porodzie jakoś specjalnie nie podejmowałam - samo wyszło :-D Więc nigdy nie wiadomo ;-)
No i z jednym masz rację - jesli poród w szpitalu, to im później, tym lepiej (byle nie za późno - ja dostałam przykaz, że przy drugim dziecku mam się zabierać do szpitala przy najmniejszych oznakach porodu). Mi się udało wstrzelić idealnie (nie będę się powtarzać, bo we właściwym watku opisane wszystko, atu już też wspominałam to i owo)

koreczek oj to niedobrze - zdrówka dla M. Ważne, że przynajmniej wiadomo, że coś się dzieje i działa się już w tym kierunku - zawsze to lepsze niż jak się dzieje coś z wielkiego zaskoczenia. Mam nadzieję, że szybko znajdą przyczynę i znjadą skuteczne rozwiązanie problemu

agnieszkaala a pewnie, że możesz - witaj i się rozgość :-)

martuśka i tu tkwi sedno - WIEDZA to podstawa. Ale ta właściwa wiedza :tak: Trzeba wiedzieć nie tylko czego się chce, ale też czego można się spodziewać i co może się zdarzyć - że w każdym momencie wszystko może zacząć biec innym torem. Im więcej się wie (lub mniej - przynajmniej w przypadku niektórych kobiet), tym większy spokój można zachować. Przynajmniej ja takie mam podejście - im mniej rzeczy jest w stanie mnie zaskoczyć, tym jestem spokojniejsza - lubię być dobrze poinformowana, a zdawałąm sobie sprawę, że podczas porodu nikt nie będzie miał czasu robić mi prelekcji na temat tego, co się akurat dzieje, więc byłam merytorycznie przygotowana :-D

pietrucha niefajnie z tą wodą - u mnie studnia, więc tylko gdyby wyschła, to byłby kłopot. Za to nagminne są przerwy w dostawie prądu :crazy:

joanna zabranianie picia!!! jest nie tylko niezgodne z prawem, ale nawet logiką! Ja miałam do porodu pół litra wody (durna, dużą butlę z zapasem zostawiłam w drugiej torbie w aucie :wściekła/y:), na sali porodowej byłam nieco ponad 1,5h, a prawie się odwodniłam! To kompletny nonsens!!! A jedzenie? Ja wiem, że to profilaktyka, że w razie cc.... No ale skąd rodząca ma mieć siły, jak rodzi np. 15 godzin? Pewnie, że nikt jej nie zaserwuje dwóch obiadów z deserem, ale ciastko, batonik - coś małego, a dającego powera bywa wybawieniem. No i znowu polityka szpitali się kłania :no: U mnie wręcz zalecali, żeby coś sobie zabrać, co by z sił nie opaść. Oj, mocno poddałabym to pod dyskusję i walczyłabym o swoje - ciekawe czy by mi z gardła wydarli taką mleczną kanapkę? Bo jeśli ta, to byłabym chyba skłonna wezwać policję - serio; to jest naruszanie praw człowieka.

Takhisis zapłacić, ale nazywać rzeczy po imieniu ( u nas też miał być wpis "darowizna na rzecz szpitala" - ha ha! przymusowa), więc uczuliłam M, że ma pisać opłata za poród, a po wszystkim można będzie się odwołać, gdzie należy. No ale jak wspomniałam, nikt żadnej opłaty nie chciał (możliwe, że za szybko mi poszło). Ciekawe, jak będzie tym razem. Choć nie wiem, czy tym razem M też będzie przy mnie - byłoby miło, ale to już od niego będzie zależało; zostawiam mu wolną rękę - oboje już wiemy z czym to sie je.
Ja po 5 tygodniach czekania idę na wizytę jutro - moja druga w ogóle. amethyst to ja zdecydowanie rzadziej - przede mną jutro dopiero PIERWSZE USG :-) I do końca ciązy pewnie będzie w sumie 3 razy, jak NFZ nakazuje.

Rajani no to tylko kciuki za spokojne donoszenia, a potem reszta też się ułoży, jak należy :tak:

Moja siostra też jadła podczas porodu i nic nie mówili jej, że nie powinna. Po prostu była głodna to sobie zjadła :)
Powiem wam szczerze, że ja się nie boję porodu chociaż jeszcze nie rodziłam:-p Wychodzę z założenia, że i tak co ma być to będzie i jakoś muszę to przeżyć! Niczego się nie zarzekam bo znam siebie i wiem, że w chwili krytycznej jestem w stanie zgodzić się na wszystko.
Z drugiej strony znam swoją granicę bólu i zabrzmi to hardkorowo, ale jak przekroczę tą granicę to mam skłonności masochistyczne :szok: Nie wiem jak to działa i jak to jest możliwe, ale mój mózg odcina się od bólu i od tego momentu już mi jest wszystko jedno i za wszelką cenę staram się osiągnąć swój cel.
Na pewno czytając to dla każdej brzmi to abstrakcyjnie, ale na 100% wszystko po porodzie wam opisze.


Dla mnie nie brzmi abstrakcyjnie - ja miałam podobne podejście, sporą tolerancję na ból i nadzieję, że pójdzie mi równie szybko jak mojej mamie ze mną (4h - pobiłam ją, bo mi poród zajął 2,5 :-p). Od bólu się nie odcięłam, ale w pewnym momencie postanowiłam z nim skończyć - dwa skurcze później synek gadał po swojemu na moim brzuchu ;-)

Tulipania i nie próbuj sobie nawet wyobrazić żadnego bólu - jedne boli bardzo, inne wcale - nie wiesz, jak będzie z Tobą. Ale będzie dobrze - natura nie dałaby nam tej umiejętności, gdyby była ponad nasze siły ;-)

Uuuuuu! die..... Kolacja - no, no, no - my pojutrze mamy 10 lat bycia razem; jak M się humor nie poprawi, to pięknie będzie :confused2: A nawet jak się poprawi, to na żadne fajerwerki nie liczę - będzie szał, jak przyniesie różę (chyba, że mu się przypomni, że lubię gWoździki).
No i piękne porównanie sex-poród. Oto życie
yes2.gif


Żabcia ja tez dziś jeszcze loda w zamrażarce wyszperałam - o jaka byłam szczęśliwa
laugh.gif
A w sumie lody to u mnie rzadkość...

Landrynka mój też miał obawy, że jak zobaczy wszystko, to będzie miał potem obrzydzenie - na co ja mu tekst, że ma bć przy mnie, przy moojej głowie, a nie między nogami dziecko odbierać i że najlepiej, żeby w ogóle nie patrzył w tamtą stronę. Oczywiście ciekawość wzięła górę
p.gif
Ja zerknęłam kątem oka jak na łózko przechodziłam, ale też mnie zaraz położna zbeształa, żeby tam nie patrzeć, bo po co. W sumie racja...
I tylko raz M coś bąknął o tym że poród go ode mnie odrzucił (tak jak ciężarna kobieta
rolleyes9im.gif
), ale to bardziej o co innego chodziło - mieliśmy swoje problemy, ale bynajmniej nie z powodu jego obecności przy porodzie.

Paulina I fazę porodu to najlepiej w domu przesiedzieć
laugh.gif
Takie moje zdanie. A serio - wiem, że nie zawsze się da...
Przykro mi, że masz za sobą takie doświadczenia.

Antiope u mnie linii brak. W pierwszej ciązy dość późno się pokazała i była raczej delikatna. Ale ja też raczej typ jasny (choć brunetka), w dodatku nie lubimy się ze słońcem. Co innego rozstępy - piękny picasso ala tiger.

die powaliłaś mnie tym lodem
laugh.gif
laugh.gif
laugh.gif


No to dobrnęłam - wkońcu przestało stron przybywać
laugh.gif
No to ja też się już żegnam i idę zaraz spać, bo nie wiem jakie atrakcje mi dziś syn zaserwuje. I M, który jeszcze zakupów połączonych z odwiedzinami u kolegów nie zakończył - a potem będzie marudził, że wyspać się nie może. Faceci.....
 
a ja wciąż mam na COŚ ochotę. Idę szukać w lodówce, może coś znajdę... Na lody mam wciąż ochotę jem jednego codziennie :zawstydzona/y:

O tak tez mam ciagle na cos ochote. Robienie zakupow stalo sie straszne, bo nie wiem co mama wziac, wszystko bym chciala:no: Ja sie z malym wybralam na lody wczoraj i byly taaakie dobre:-)

Co do lini w pierwszej ciazy nie mialam i teraz tez jeszcze niczego nie zauwazylam. Zobaczymy jak bedzie z pepkiem. Wczesniej byl wklesly jaki byl, ciekawe czy teraz mi "wyjdzie".

Ho ho Villandra8 elaborat! Ale masz duzo racji:tak:

Slonecznego dnia:-)
 
Witajcie i miłego dzionka życzę

ja już w pracy dziewczyny
ale perspektywa wychodzenia dziś z niej o 12, jest super do doktorka zobaczyć wyniki badań wskoczyć na kozła, zobaczyć ile przytyłam zmierzyć ciśnienie i poświecić resztę dnia córce .....

co do pępka który wychodzi z Darią mi nie wyszedł....

tak pozatym to zaraz wyskocze i pójde znów po loda ostatnio mi tylko lody po głowie chodzą:rofl2::laugh2:
 
reklama
Witam i ja
Ja ogólnie jem wszystko i zachcianek raczej nie mam.
Dziś kończę sprzątanko mieszkania, a potem po Olcię i na plac zabaw, bo już panienka dzień zaplanowała jak ledwo wstała. Mi mąż śniadanko już zrobił więc ja już po :-). Na obiad zrobię dziś spaghetti, bo to mało czasu zajmuje, a każdy zje ze smakiem.
Na majówkę jedziemy na wioskę to sobie poleniu****e, a mała też zadowolona będzie. Byleby słoneczko było i nikt narzekać nie będzie.

Linia na brzucju http://parenting.pl/portal/linia-na-brzuchu-w-ciazy
 
Ostatnia edycja:
Do góry