Landrynka_80 bardzo fajnie, że tworzycie taką szczęśliwą rodzinę. To bardzo ważne, że synek i Twój obecny partner czują się ze sobą tak dobrze.
die_perle mam nadzieję, że uda Ci się ustrzelić te buty. Oczywiście gratuluje osiągnięć córki
Antiope to ja się już nie dziwię dlaczego taki wysoki cukier, hehe. Nieźle, ja jestem pochłaniaczem słodyczy i bez nich funkcjonować nie potrafiłam. Jak nie zjadłam słodkiego to czułam się jak uzależniony bez "towaru". A tak poważnie mówiąc dopiero kilka miesięcy przed ciążą okazało się, że to nie był naturalny stan i ta ogromna chęć na słodycze była uwarunkowana schorzeniem. Wszyscy badali mnie na cukrzycę, a wreszcie mądry endokrynolog wpadł na pomysł, żeby zbadać insulinę...i okazało się, że przez moje pochłanianie słodyczy wytwarzał się nadmiar insuliny, który blokował cukier. Tylko przez to nie wpędziłam się w cukrzycę, a zrodził się hiperinsulinizm. Tak więc jadłam słodkie, trzustka reagowała na nadmiar cukru nadprodukcją insuliny, która obniżała cukier..dlatego ja znowu po słodkie sięgałam i takie koło się tworzyło. Dlatego wypadały mi włosy, miałam problemy z cerą...przez te problemy z insuliną było podejrzenie policystycznych jajników, bo to często idzie ze sobą w parze. Insulina jako hormon sterujący całą przemianą materii w organizmie rozwalała całą resztę hormonów..przez to mogła być blokowana owulacja. Dopiero jak przestałam wpychać w siebie słodycze, brać leki, zaszłam w ciążę...
aniula ja też musiałam udać się na spacer, żeby moje dzieciątko przekręciło się i dało zmierzyć przezierność. Super, że wszystko ok.
Gusia witaj i czuj się jak u siebie
Ja dzisiaj zaliczyłam dwa razy plac zabaw. Moje dziecko jest stanowczo za grzeczne. Jak tak go obserwuje to nic się nie zmienia na przeciągu ostatniego czasu. Wszystkim się dzieli, wszystko oddaje...nikomu niczego nie zabiera, za to uwielbiają zabierać jemu...nie wrzeszczy jak opętany, nie histeryzuje. Dzisiaj godzinę kopał sobie dół w piaskownicy po czym chłopak zapytał czy może pomóc...Moje dziecko..."możesz". I co? 5 minut nie minęło....nie miał już swojej łopaty, chwilę później wiaderka, na sam koniec gnojek zakopał jego dół i prawie złamał łopatę, sama musiałam wyrwać z jego łap. Ja naprawdę nie narzekam, bo wiem, że mam mega grzeczne dziecko, które nigdy nie sprawia problemów...ale czasami boję się o niego, jak on sobie poradzi później w szkole...