La Mari, ja będę robić badania w sobotę to zapytam w rejestracji o to czy faktycznie "przejdzie" skierowanie jeśli przyniosę od innego lekarza. Dzięki za info
Jeśli chodzi o mężczyzn...Współczuję Wam rozterek. Mój mąż do wylewnych uczuciowo nie należy i bardzo dużo czasu spędza wieczorami przed laptopem-praca. Całkiem niedawno też wkurzyłam się na maxa i powiedziałam,że coś jest nie tak skoro nie czuje potrzeby bliskości, przytulenia się. Odpowiedział mi coś co dało mi do myślenia...Oczywiście kilka dni marudził,że czepiam się, ale w końcu stwierdził,że on nie musi się do mnie ciągle tulić, bo inaczej patrzy na kwestie szczęścia z drugą osobą. Dla niego ważna jest świadomość tego,że czekam jak wróci z pracy, ze może się ze mną swobodnie czuć itd. Pomyślałam, faktycznie...przecież nie to,że ja lubię się przyczepić jak rzep nie oznacza,że on nie może wyrażać w inny sposób,że musi tak jak ja. Mężczyźni trochę inaczej okazują uczucia i w ostatnim czasie zauważyłam to dobitnie. Sama nie mam siły na przytulania, głaskania, bo ciągle mi niedobrze, a mój mąż widzi moje samopoczucie i co prawda nie użala się nade mną, nie tuli co godzinę...ale....zmywa naczynia, robi obiad, chodzi na zakupy, kiedy chcę obejrzeć telewizję i odpocząć zabiera synka do zabawy. W weekend jak ma wolne, robi śniadanie, idzie na zakupy, sprząta, robi obiad, itd. Dzisiaj zrobiło mi się żal, bo ma ostatnio naprawdę ciężko, więc pozmywałam stos naczyń jak poszedł na zakupy. Jak wrócił to pierwsze jego słowa: po co zmywasz, ja bym to zrobił. I to jest miłość dziewczyny....ale potrzebowałam lat na to,żeby to do mnie dotarło.
Powiem Wam coś jeszcze...jak już ten mąż siedzi w domu to nie narzekajcie,że spędza czas przy komputerze. Lepszy mąż obok, przy komputerze niż z kolegami na baletach. To moje zdanie
Im więcej będziecie "marudziły" im nad głowami o czułości, przytulaniu tym więcej oni będą się przed tym bronić i traktować ciążę jak Wasze fanaberie i utożsamiać z humorkami. Nie mówię, żeby nie rozmawiać o tym co nas boli...tyle,że z umiarem.