Mam moce nadprzyrodzone! Pomyślałam sobie, że zajrzę na forum, czy coś się nie dzieje i ding, telefon pokazał powiadomienie o poście Agnieszki
agnieszkaala - no to ładnie Ala sobie poczynała, szczególnie z puzzlami, aż trudno uwierzyć. Ja na około mam kilka dzieciaków w wieku Dawida, ale nie robią tego co on. Kupiłam mu klocki w pudełku, gdzie trzeba dopasować do otworu, żeby wrzucić do środka i już mnie nawet nie zdziwiło, jak od razu załapał i zaczął tym się bawić i nawet niektóre kształty nazywał (gwiazdka, koło, serduszko). No i gada, gada, gada, naprawdę dużo i czasem dziwię się skąd zna niektóre słowa. I ma strasznie dobrą pamięć. Któregoś razu moja mama zabiła komara na ścianie w pokoju przy łóżku, po jakimś czasie (nie przesadzając - kilka tygodni) przyszedł wujek z ciotką na kawę, gadka o komarach się zaczyna, a on ciągnie ciotkę i mów: komar o tu, wszedł do pokoju na łóżko i chlasnął ręką po ścianie i mówi: babcia, o tu komar - wytłumaczył, że babcia ręką zabiła komara na ścianie
nadziwić się mu nie mogę, chyba jak każda mama swemu dziecku
Z mężem nie-mężem nic nie wychodzi. Teraz pracuje za granicą w systemie 4 tygodnie tam 2 tyg tu, myślałam, że te długie nieobecności coś dadzą, że jak będziemy się widzieć tak krótko, to nie będzie czasu na kłótnie. Nic bardziej mylnego. Teraz jest jeszcze od soboty, a ja marzę, żeby już pojechał
Myślę tylko o tym, żeby wyjść z domu, po pracy nie lecę na łeb, na szyję jak zwykle, żeby jak najszybciej być w domu, kończę o 16:00, a wczoraj byłam w domu o 20:00... Powiedziałam mu, że się tym męczę, że coś jest nie tak, jak wolę iść do pracy, którą nie do końca lubię, niż być nimi w domu. On non stop kłamie, ostatnio powiedział, że wraca zza granicy (po tych 4 tygodniach) w niedzielę, a tak naprawdę wrócił w sobotę, tylko najpierw sobie urządził z braćmi i kumplami imprezkę, a potem dopiero do nas
Priorytety
Wiem, ze po 4 tyg chciało mu się spotkać z kumplami i wypić, ale czemu zrobił to zanim spotkał się z synem i ze mną? Od tamtej pory jak się dowiedziałam, to coś we mnie pękło, i tak jak chciałam to jeszcze ciągnąć, naprawiać ze względu na Małego, tak teraz nie mam ochoty, nie chce mi się zupełnie, czuję obojętność, a to chyba gorsze niż nienawiść. Szkoda mi, że to tak się kończy, na pewno nie jest jedynym winnym, ja swoje dołożyłam, ale on zawsze był obojętny, nie zależało mu na związku co otwarcie mówił. Także lepiej teraz, niż za 10 lat. Może się zmieni i zrozumie, że mógł mieć fajną rodzinę, ale już mi też ciężko w to wierzyć. Ciekawe tylko co ci jego koledzy powiedzą na to, że nas zostawił. Sami mają rodziny (ci starsi, a młodsi to jeszcze szczyle po dwadzieścia parę lat, co tylko dupy, picie i jaranie w głowie) i nie wydaje mi się, zeby dla imprezek z nich rezygnowali.