Tak patrze na zdjecia naszych dzieciakow i juz teraz widac, ze wszystkie sa zupelnie rozne. Przy noworodkach te buzie byly takie podobne - a teraz kazde to juz inny mlody byt
Co do tych nieszczesnych stópek i hartowania - to byly u nas ze 2-3 dni takie, ze Zu byla bosa. I ja tez wtedy bylam w sandalach, a jak siedzialysmy w piachu to bez butow. Generalnie w tym calym hartowaniu absolutnie nie chodzi o to zeby dziecia wyziebic! Dziecku ma byc cieplo, to kwestia tego, jaki ma organizm i przede wszystkim do czego jest przyzwyczajone. Akurat to, ze dostanie kataru zupelnie mnie nie przeraza- Zu bardzo rzadko, ale czasem sie katarzy. Nie wplywa to na jej humor i ogolny dobrostan w zaden sposob,a poniewaz organizm ma juz dosc zaprawiony,katar sam przechodzi po kilku dniach. Bardziej wlasnie balabym sie, ze moje dziecko bedzie za jakis czas chorowite i przy byle wietrze czy kontakcie z dziecmi bedzie od razu chorowac. Stad hartowanie.
Tak samo bylo z Sara i schodami - jak Sara byla malutka mieszkalysmy u moich rodzicow, ktorzy maja dom i duzo schodow. Byla bramka, ale schody byly tez w innych miejscach no a wiadomo, ze wystarczy moment nieuwagi i dziecko + schody rowna sie katastrofa. Dlatego, chociaz troche sie balam, od kiedy miala jakies 9 miesiecy zaczela czlapac po schodach, najpierw raczkowala do gory, potem chodzila do gory i potem w dol - ja obok niej. Kiedy skonczyla 2 lata miala pelny dostep do schodow - byla przyzwyczajona, chodzila juz sama bez towarzystwa. Miala swiadomosc, ze trzeba sie trzymac, ze nie wolno sie wyglupiac itp. Umiala tez poradzic sobie z upadkiem (w sumie zdarzylo sie to chyba tylko 2-3razy). W momencie utraty rownowagi momentalnie rozszerzala rece i palce i lapala sie czego popadlo - zawsze zatrzymala sie na schodku nizej. Poniewaz znala temat nigdy nie zdazylo jej sie poleciec w dol niczym kula do kregli. Oczywiscie balam sie....ale wolalam dziecko przygotowac na cos,co ja zewszad otaczalo.
A ja "powrocilam" do pracy - na razie tylko na zastepstwach,bylam w pon, dzisiaj i w piatek. Bylo super - milo bylo wrocic do znajomych. Milo, ze dzieci po polrocznej nieobecnosci nadal kleily sie do nog i pytaly czy teraz bede juz do nich przychodzic. Zu dzisiaj byla ze mna, przez 6 godzin i byla cudna. Siedziala z dziecmi w kolku, gapila sie, bawila zabawkami. Jak poszlam na przerwe (czyli wypic kawe i zrobic jej butle) bez problemu zostala z innymi nauczycielkami - generalnie dziecko sprzedane. Dala mi normalnie pracowac, albo siedziala na podlodze, albo lezala albo w nosidelku siedziala i obserwowala zajecia z baleu przez 45 minut. Albo byla u mnie w nosidelku, a ja z dwojka dzieciakow za rece chodzilam wte i wewte. Zupelnie nie przeszkadzala nikomu (a zwlaszcza mi) w pracy. Oczywiscie dzieciaki byly troche rozproszone, bo kazdy chcial sie bawic z dzidzia zamiast uczyc, ale jakos nam sie udalo ich ogarnac
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Przy okazji zaczela sie pomaluuuutku przemieszczac, bo w p-kolu sa wykladziny. technike ma dobra, jeszcze miesnie musi wzmocnic. Poki co ugina kolanko, podnosi sie, odpycha jedna noga, pada na mordke, przesuwa rece do przodu, podnosi glowe i schemat od nowa. Taka gąsienica
![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Ale wysilek to dla niej straszny, wkurza sie okrutnie po chwili
![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
A w ogole - otwieramy szkole dwujezyczna - cieszy mnie to nieziemsko,bo Sara zostaje i nie musi isc do publicznej. Oczywiscie troszke nas to trzepnie po kieszeni, ale raczej symboliczne kilkaset zl -jakos to przezyjemy,bo pelne czesne z wyzywieniem to tak raczej sie ksztaltuje w kwocie z dwojka na poczatku :/ Ciesze sie ze bede miala obie dziewczyny blisko, bo organzacyjnie bedzie nam duuuzo latwiej, a one beda mialy bardzo przyzwoity poziom edukacji.
Carla moj slubny tez nie znosi piaskownic
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Co do warzyw - kupuje zwykle w warzywniaku. Gratuluje zebow, my wciaz czekamy.
Co do proszkow- od dawna pierzemy w normalnych, Zu ma pancerna skore.
Agitatka przy zebach norma jest wodnisty katar - bardziej to prawdopodobne niz alergia
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Wspolczuje nocy, ja bym sie chyba zlamala i podala paracetamol na noc. Ale moze to nie zeby, tylko jakis wirus sie przypaletal? Wtedy brzuch tez moze bolec i kupa do kitu.Jak Zu miala kilka takich gorszych dni to bardzo nam chusta pomagala - moim plecom i rekom glownie. ALe dziecko tez bylo duzo spokojniejsze.
Sara dzisiaj miala koncert znowu, wymeczyly sie te moje dzieci dzis nieziemsko. Ale byla swietna, chociaz wybrala bardzo trudna piosenke (tomorrow z musicalu annie) i niektore wysokie dzwieki troszke zajechala
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)