Cześć dziewczyny,
Dopiero dziś mam chwilkę, żeby napisać co tam u mnie. Wczoraj od lekarza prosto na imieniny do mamy i nie było jak. Mój synek niewiele podrósł od ostatniej wizyty, wychodzi ok. 3 kg (a niby 2 tyg temu było 2900 g). Ogólnie z Maleństwem wszystko dobrze, leży sobie główką do dołu, szyjka miękka, ładnie przygotowana jak to stwierdził lekarz (a to ciekawe, bo w ogóle nic w tym temacie nie działałam
), tylko oczywiście paskudztwo jakieś jednak mi się wkradło (bakterie?). Dostałam receptę na jakieś tabletki dopochwowe i raz w tygodniu mam robić sobie irygacje z tantum rosa. Aj, bez seksiku będzie tydzień. Z wczorajszego USG termin mi wyszedł na 8 listopada
A tak ładnie się pokrywał do tej pory z OM (29.10). No nic, zobaczymy. Jak dla mnie może siedzieć i do listopada. Wtedy ZUS będzie mi musiał przeliczyć macierzyński (jak minie 3 miesiące od zwolnienia to przelicza to co pracodawca wyliczył), a ja teraz na pół etatu tylko pracowałam, więc marne grosze mi wyszły na zwolnieniu lekarskim, a na urlopiku jak przeliczą i uwzględnią 12 miesięcy to będzie więcej, a wiadomo, że każda złotówka się przyda. A jak jechałam na badanie autobusem komunikacji miejskiej (nie miałam innego wyjścia) to jedna (powtarzam - jedna) kobietka i to starsza taka (ok. 60 l) chciała mi ustąpić miejsca, ale stwierdziłam, że dam radę postać te 4 przystanki. Mówiła, że to już chyba blisko, bo brzuszek nisko. A mi się wydaje, że jeszcze nie opadł, chociaż chyba faktycznie jest troszkę niżej. Zgagi dokuczają mniej, od kilku dni praktycznie wcale, więc może coś w tym być
No nic, chyba będę się lenić cały dzień
Może poprasuję i poskładam ciuszki jeśli już wyschną i to by było na tyle planów dzisiejszych
Trzymajcie się ciepło