nie pisałam o pracy bo swoje wypłakałam i nie ma czym się chwalić.
Po co ja rezygnowałam z macierzyńskiego?
Do pracy przyjęli mnie na 3 miesiące próbne, podczas których miałam się uczyć. Na początek pracowałam fizycznie na magazynie bo niby wszyscy tak zaczynają (a na umowie praca biurowa), pracowałam tam 4 tygodnie a potem przenieśli mnie do biura gdzie siedziałam z kierownikiem i jeszcze jedną dziewczyną -zastępowałam dziewczynę która poszła na urlop. Zajmowałam się wprowadzaniem korekt do faktur wynikających z reklamacji czy zwrotu towaru. Nigdy tego nie robiłam więc musieli mi wszystko tłumaczyć, robiła to ta dziewczyna z biura. Robiłam wszystko tak jak mi wytłumaczyła. Na drugi dzień pracy coś się jej spytałam i okazało się, że robiłam źle bo ta mi zapomniała powiedzieć że mam zwracać uwagę na ilość towaru na fakturach a ja tego nie robiłam, więc wszystko co zrobiłam dzień wcześniej musiałam poprawiać. Kolejnego dnia przypomniało jej się że przy zwrotach z jednego marketu robimy inaczej, więc kolejne zwroty musiałam poprawiać, a kolejnego dnia przypomniało jej się że przy jeszcze innym markecie robimy jeszcze inaczej. I tak poprawiałam. W czwartek siedziałam po godzinach żeby nadrobić zaległości a w piątek przyszłam dużo szybciej do pracy. w piątek przed 15 miałam już prawie wszystko wyprowadzone, łącznie z ich dwutygodniowymi zaległościami. O 15 kierownik zawołał mnie do innego biura wręczając wymówienie i informując że oni nie mają czasu na nauki i błędy.
A żeby było śmiesznie to spotkałam się z takimi informacjami że właśnie tak robią w tej firmie, że zatrudniają do biura, karzą pracować na magazynie po czym zwalniają. Nawet panie z magazynu mówiły że mają taką praktykę. No i żeby było śmieszniej w dniu w którym mnie zwolnili rozmawiałam z kobietami z magazynu i te powiedziały że jak nie chcę zostać zwolniona to muszę mocno w tyłek włazić tej lasce z biura bo ona ma bardzo duży wpływ na wszystko, a ja jej w tyłek nie wchodziłam. I mam wrażenie że to faktycznie przez nia mnie wylali bo gdzieś tam przypadkiem usłyszałam fragmenty rozmów, ale nie będę was już zamęczała.
I tak oto zostałam na lodzie, z jedną pensją, dwójką dzieci i kredytami.
Byłam na 2 rozmowach, na pierwszej sie okazało że nie mogą mnie zatrudnić bo muszą zatrudnić kogoś kto 1.08 będzie zarejestrowany jako bezrobotny, a ja do 2.08 jestem na wypowiedzeniu więc zarejestrować się nie mogę.
A dzisiaj byłam na rozmowie na pracownika agencji pracy tymczasowej, ale chyba to nie dla mnie.