Witam sie z rana coraz bardziej zla.. Wszystko zaczyna robic na przekor.. A wiec po pierwsze wczoraj na parkingu przy odpalaniu samochod stanal w ogniu.. Musielismy szybko uciekac, moj na szczescie znalazl waz ze zraszaczem do podlewania trawnikow i zaczal polewac samochod woda, kupa dymu byla mowie wam, a ja nie moglam sie zblizyc, bo w ciazy ryzykuje zyciem malej, wiec kazal mi trzymac sie z daleka i wode otwierac.. Jak podniosl maske, to buchnely plomienie, myslalam ze juz bedzie po nim..
![szok :szok: :szok:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/shocked.gif)
Na szczescie przygasil woda i odlaczyl baterie i jakos sie uspokoilo.. Tylko ze jak bym w nocy miala rodzic, to chyba by mnie autobusem wiozl do szpitala.. Na szczescie rodzice dali nam ich samochod a oni z samego rana zalatwili transport i samochod siedzi u mechanika. Po tym cala noc mialam koszmary ze moj nie zyje, a ja z mala na reku placze i krzycze z zalu... Ehhh, na sam koniec takie przygody..
Dzis planowany dzien porodu, malej wcale sie nie spieszy, moze i lepiej, przynajmniej naprawia samochod..