Kochane dzięki za słowa otuchy.
Kotek się znalazł. Dopiero dzisiaj w nocy.
Wczoraj tak mi strasznie smutko bez niego było, że nawet ogłoszenia porozwieszałam w okolicy i na necie.
A wieczorem chodziliśmy kolejny raz raz z mężem z latarką i szukaliśmy go.
I koło północy jeszcze świeciliśmy przez okno i ten mały skurczybyk wyszedł nagle spod ogrodzenia u sąsiada.
Taki głodny, tak się strasznie przytulał. A ja cieszyłam się jak dziecko jak wrócił.
Ale ktoś go musiał w domu trzymać, bo był czyściutki i pachnący, proszkiem do prania czy perfumami jakimiś.
I widocznie po tych ogłoszeniach i naszych kolejnych nicnych poszukiwaniach kogoś sumienie ruszyło i go wypuścił.
I całe szczęście.
Dziś za to ma areszt domowy i tylko chwilę ze mna był na polu.
A tak poza tym to nic nowego.
Byliśmy u chrześnika D. na 2 urodzinach, ale na szczęście nie długo bo D. na noc do pracy poszedł więc musieliśmy wcześnie wracać.
pryzybela oj ja też bym chciała zeby mój coś czasem ugotował. Jedyne co robi to platki z mlekiem na sniadanie, czasem jakaś jajecznica. No i ostatnio to czasem pomaga mi coś kroić jak jest wiecej. A u nas to nawet na wynos nic się załatwić nie da bo na wsi mieszkamy więc dowóz wyszedłby więcej niż żarcie, albo w ogóle by nie dowieźli
Nat ja tez myślę, że coś symbolicznego wystarczy. Przeciez wiadomo, że teraz jak dzidzi w drodze to wydatków kupa, a takich okazji to milion by było. Tylko skąd na to kase brać?
Rabit ja już skończyłam nareszcie pranie, prasowanie i układanie ciuszków. Jedynie odpuściłam sobie segregację rozmiarową bo to by końca nie doszedł.
Tricolor współczuję urwania głowy. Kirdy mąz wraca? Mam nadzieję, że nie długo i odciązy Cię trochę