Witam się wtorkowo - u nas pochmurno i wiaterek wieje, temp w okolicach - 1`C.
Mnie się nic nie chce a że mam dzień wolny to sobie leniuszkuję.
Ale zaplanowałam spacer połączony z zakupami i jeszcze pierogi mam do zrobienia na obiadek.
Coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że jestem mało zorganizowana i wręcz głupia.
Tak ... i proszę nie wyprowadzać mnie z błędu.
Otóż przed wakacjami mały był na etapie siusiania do sedesiku i robił to chętnie.
Miał taką nakładkę. Teściowa wysadzała go i było cacy.
A ja w wakacje przestałam jakoś ... sama nie wiem czemu - latał w majtach, czasem tylko pampek był.
No i jak zachorował na tą 3 dniówkę to cały czas był pampers.
Odzwyczaił się i tak zostało do dziś - jejku jaki błąd ja popełniłam.
Teraz przecież byłoby już po problemie i mały robiłby do nocnika/sedesu.
Od dziś postanowiłam wznowić swoje działania.
Ale on ucieka, nie chce, a jak usiądzie to w majtach i posiedzi chwilkę.
Wołam, pytam czy chce siusiu/kupkę a on, że nie.
A za chwilkę jest lanie w gatki
Chociaż sam woła "siusiu" lub "ee" - no i co ja mam zrobić.
Najlepiej byłoby abym wzięła zwolnienie lekarskie i siedziała non-stop z małym i oduczała go.
Wszystko jest nie tak - jestem załamana.
Mały pije sporo i mniej więcej wiem kiedy może chcieć siusiu.
A tak naprawdę to ciężko utrafić kiedy zrobi - to są sekundy.
Albo jeszcze nie dojrzał do tematu albo ja za nerwowo podchodzę do sprawy i on wyczuwa.
Wiem potrzeba mega spokoju, cierpliwości i wytrwałości - tylko .... no właśnie potrzebna jest odpowiednia metoda.
No to się wyżaliłam :-
-
-(
Lecę aby nie zarażać swoim smutkiem i pesymizmem.
Buziaki