wanilia79
Entuzjast(k)a
- Dołączył(a)
- 17 Czerwiec 2008
- Postów
- 1 760
Agamir, a co to za rozmyślania, rachunki sumienia nie przerażaj mnie, mów zaraz co wymyśliłaś !!!
Kaka gratuluję córuni, jejku wyobraź sobie, że najpewniej (a może nie?) jesteś ostatni raz w ciąży i już więcej nie dane Ci będzie cieszyć się kopiącym maleństwem pod serduszkiem, i moment oczekiwania, jaka ONA będzię. Kurcze, to są niezapomniane chwile, a jak ujżysz małą to tak jakbyś kolejne serce dostała od losu i nic tylko kochać całować a potem jak te Twoje bąble biegają razem za ręce po parku......ja jestem właśnie na takim etapie.
A poród cóż, nie ma róży bez kolców, ja nie rodziłam sama, ale ból po cesarce, szczególnie drugiej nie do pozazdroszczenia .
My wczoraj przeżylismy koszmarrrrr! Siedzę znudzona w pracy, czekam na wyjazd ok 13. na szkolenie z nocką, gadam z koleżanką o dupie marynie, dzwoni M, myśle, potem oddzwonie. Odbieram i mówie, że zadzwonie potem a on drze się w słuchawkę, Jedź do szpitala, ja już jade z Szymonem, rozciął głowę o schody, trzeba szyć. Boże zaczęłam się trząść, nie wiedziałam co mam łapac, jak jechać. Koleżanka mnie zawiozła, czekałam na nich 20 min. Szymon cały zakrwawiony, dziura na czole, że aż czaszkę widać. Jezuuu, myślałam, że umrę, trzymałam go jak zakładali szwy, on krzyczał, ja wszystko widziałam, chciałam wyć, ale musiałam być dzielna dla niego. Potem rentgen, szpital na obserwację, na szczęscie TYLKO TO, reszta była ok. Wróciliśmy do domu, niania ryczy, bo ona akurat z nimi była, babcie ryczą. A ja, dopiero jak pousypiałam chłopaków to odreagowywałam. Jeszcze teraz jak piszę, to mi się wszystko trzęsie.
Za tydzień zdjęcie szwów i mam nadzieję, że szybko się zagoi. W każdym razie zdecydowane był to najgorszy dzień w moim życiu.
Kaka gratuluję córuni, jejku wyobraź sobie, że najpewniej (a może nie?) jesteś ostatni raz w ciąży i już więcej nie dane Ci będzie cieszyć się kopiącym maleństwem pod serduszkiem, i moment oczekiwania, jaka ONA będzię. Kurcze, to są niezapomniane chwile, a jak ujżysz małą to tak jakbyś kolejne serce dostała od losu i nic tylko kochać całować a potem jak te Twoje bąble biegają razem za ręce po parku......ja jestem właśnie na takim etapie.
A poród cóż, nie ma róży bez kolców, ja nie rodziłam sama, ale ból po cesarce, szczególnie drugiej nie do pozazdroszczenia .
My wczoraj przeżylismy koszmarrrrr! Siedzę znudzona w pracy, czekam na wyjazd ok 13. na szkolenie z nocką, gadam z koleżanką o dupie marynie, dzwoni M, myśle, potem oddzwonie. Odbieram i mówie, że zadzwonie potem a on drze się w słuchawkę, Jedź do szpitala, ja już jade z Szymonem, rozciął głowę o schody, trzeba szyć. Boże zaczęłam się trząść, nie wiedziałam co mam łapac, jak jechać. Koleżanka mnie zawiozła, czekałam na nich 20 min. Szymon cały zakrwawiony, dziura na czole, że aż czaszkę widać. Jezuuu, myślałam, że umrę, trzymałam go jak zakładali szwy, on krzyczał, ja wszystko widziałam, chciałam wyć, ale musiałam być dzielna dla niego. Potem rentgen, szpital na obserwację, na szczęscie TYLKO TO, reszta była ok. Wróciliśmy do domu, niania ryczy, bo ona akurat z nimi była, babcie ryczą. A ja, dopiero jak pousypiałam chłopaków to odreagowywałam. Jeszcze teraz jak piszę, to mi się wszystko trzęsie.
Za tydzień zdjęcie szwów i mam nadzieję, że szybko się zagoi. W każdym razie zdecydowane był to najgorszy dzień w moim życiu.