Marma - Maciek jest identyczny jak Kacper, z tego co piszesz
może to kwestia dnia urodzenia ;-) a to że stałaś się nagle przewrażliwiona na te komentarze, to pewnie hormony szaleja i jak sama powiedziałaś lęk przed tym co bedzie. Chyba każda kobieta w ciąży tak ma
Kaka - może jutro jeszcze zadzwonią ???
Wanilia - mężowi to sie porządny foch od Ciebie należy
a kina zazdroszczę, ni pamiętam kiedy ostatnio byłam...
Mi dziś młody dał w kość jak nigdy chyba. Wszystko było na nie i ryk. Wiem, że to po moja wina, bo dałam się prowokować. Byłam dziś strasznie zmęczona, Maciek wstał o 6, a jeszcze w nocy 3 x przychodził i marzyłam o chwili odpoczynku, niestety młody miał inne pomysły.
M wyjechał do Gdańska o 12, a Maciek nie chciał spać. Później oczywiście był zmęczony i marudny. Kazał sobie tor ułożyć, a później go rozwalił i zaczął wyć, że mam mu znów ułożyć i tak 2 razy z rzedu. JA się wkurzyłam, zapakowałam wszystko do kartonu i mówię, że koniec nie będe ukłądać, żeby on rozwalał. Młody oczywiście się wkurzył, ja odesłałąm go do jego pokoju, gdzie zrobił demolkę. później sie przeprosiliśmy i obiecał mi, że powkłada klocki do pojemnika jak mu pomogę posprzątać to, co rozwalił. Oczywiście olał mnie. Ja mu powiedziałam, że w taki razie idę sobie, nie będę się z nim bawić dopóki klocków nie posprząta... itd...
bujalismy się tak do wieczora.
A najgorsze jest to, że ja doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że moje zdenerwowanie działa na Maćka jak płachta na byka. Im bardziej na niego krzyczę, tym bardziej jest nieznośny i robi mi na złość. Z nim najlepiej po dobroci. I będąc tego świadomą, cały czas się nakręcałam. Miałam ochotę wyjść, zostawić go takiego wyjącego i mieć w końcu święty spokój. A że młody był też zmęczony, to marudził strasznie. A ja odliczałam godziny do wieczora. W końcu koło 4 znalazłam zabawę, która go zajęła na następną godzinę. M przyniósł wczoraj z piwnicy namiocik i mu go rozłozyłam. Był przeszczęśliwy. Oczywiście musiałam mu w środku towarzyszyć, pokręcona jak paragraf, żeby się zmieścić, ale przynajmniej czymś się zajął i nie marudził. I dzięki Bogu jak go położyłam o 6 to w ciągu 5 min głaskania po główce odleciał...
Ech niel ubię takich dni jak dziś, bo później mam wyrzuty sumienia, że krzyczę na młodego, a wynika to z moich problemów czy zmęczenia...