Anula, trzymam kciuki żebyś znalazła jakąś super robotę.
Wanilia - ja Czarną widziałam na żywo w akcji, po prostu ma tyle energii, ze mogłaby pół Warszawy oswietlić
Magda - zygzaki powiadasz... chyba muszę spróbować, może zadziała?
Czarna - bo Ty powinnaś jakiegos Ronaldo na pościeli dla Samiego kupic
Ula - auć, mam nadzieję, że już jest ok?
Ewelajna - Ty to zamiast zostać księgową powinnaś książki pisać albo scenariusze
Ja wczoraj odebrałam betę - poziom adekwatny do wieku ciąży. Jutro idę do gina, zobaczymy co powie, a w piatek porobię badania i 2 betę. Co do plamień, to trwało to tylko od niedzieli wieczorem do poniedziałku rano i duzo nie było. Zobaczymy, co ma byc to będzie.
Maćka podejrzewam, ze mu 2 piatka rosnie, ale oczywiście w paszczę nie da sobie zajrzeć. W żłobku juz jest w miare ok, nie ma histerii, chyba sie oswoił z nowymi osobami. Pani mi wczoraj mówiła, że nie chce w ogóle siadac na nocnik (nic nowego w domu to samo). Ja mówiłam, że walczymy już od wakacji, ona żeby przestać i poczekac do kwietnia jak bedzie cieplej. Onie nie chcą w żłobku, żeby jak jest tak zimno w mokrych gaciach dzieciaki latały. Na razie skupiaja sie na tych, które sa w trakcie przestawiania. Takich jak Maciek okazało się, że jest 5. Poza tym pani powiedziała, że to mały uparciuch i że sie nie słucha. Jak gdzies wlezie i mówia mu żeby zszedł, to patrzy sie w oczy, usmieszek puszcza i robi swoje. Skąd my to znamy.... Wczoraj, mimo tego ze nie miał kaloszów, musiał w drodze powrotnej do domu zaliczyć wszystkie kałuże. Był mokry po pas. a w domu jeszcze pólgodzinna histerie urządził, ze się nie rozbierze... Mam nadzieje, że nic z tego nie będzie, bo poprzednie choróbsko jest już na wykończeniu.
A co do zimna - i w domu i w pracy mam juz ciepłe kaloryfery, jupi!
Dzięki za słowa wsparcia i buziaki dla wszystkich