Ducha wyzionę jak tak dalej pójdzie.
W sumie fajnie, że moge wyjść do ludzi i jeden dzień pracować bez Tuśkowej, bo tak jak z nią wszędzie jeżdżę, to już mi ręce opadają.
Siku, kupa (której nomen omen zrobić nie może na kiblu więc do mojego "malusiego" tobołka podróżnego dojdzie wkrótce nocnik),
aammm, no i złości. Na wszystko. Dzisiaj taką awanturę urządziła na spotkaniu w urzędzie, że mnie wcięło. DObrze, że kobita była jakaś kumiasta, ja dałam długopis i kartkę i negocjowaliśmy dalej dodatki dla klienta.
I żeby było weselej, to jechać trzeba w pizd......... u.... Ło ludu.
No nic. Pożaliłam się i zaraz idę spać.
Jeszcze tylko
Ula zoo jest fajne. Myśmy byli pod koniec czerwca jak "wprowadzali" na wybiegi małe zwierzaki i było suuuuper.
Jedyne co mnie wkurzyło, to dzieciaki walące w szyby, albo drące się na całe gardło, ale wtedy nie miałam jeszcze osobistego krzykacza i nie wiedziałam czym to pachnie. Jestem pewna, że jak teraz się wybierzemy, to wtopię się w tłum bez najmniejszego problemu :/

Tylko rezerwujcie sobie mnóstwo czasu! W zoo jest gdzie zjeść, jest fajny sklep (teraz może i kilka), a samo zoo jest w Phoenix Parku - największym parku w Europie i warto tam też pospacerować
Wyrooooo.... Buziam wszystkich :*