Witajcie - i u nas niezaciekawie się zrobiło.
Mały ma taki straszny kaszel, że wczoraj po pracy poleciałam z nim znów do lekarza w te pędy.
I dobrze, bo okazało się, że to zapalenie oskrzeli.
Ale na początku dostałam ochrzan za to, że przyszłam z dzieckiem do lekarza a przecież byłam w piątek - czyt. za często nie można.
Mnie się najpierw zrobiło słabo a później to już gotowałam się w sobie.
Miałam palnąć coś tej lekarce, ale zaczęła badać Sebcia i oznajmiła mi tą przykrą wiadomość o zapaleniu oskrzeli.
Dostał antybiotyk ale jakby nie było poprawy to jutro mam się biegusiem stawić znów do lekarza.
Po podaniu Mucosolvanu i odczekaniu 15 minut kładę Sebcia na kolanach brzuszkiem do dołu i głową skierowaną w dół i opukuję jemu delikatnie plecki aby ułatwić usuwanie wydzieliny oskrzelowej.
A i jeszcze jak lekarka zaczęła wypisywać lekarstwa dla małego to spytała się mnie co dostał w piątek.
Więc wymieniłam a ona, że tymi pierdołami nie będziemy leczyć - a ja



To tak jakby podważyła słowa lekarki, która badała małego w piatek.
Zwariować można - ale tłumaczę sobie, że jeszcze w piątek u młodego było czysto w oskrzelach.
Dziś sama idę ze sobą, bo mój kaszel i gardło też niezaciekawe.
Ech ..... dawno już tak nie chorowałam :-

-

-(
Mam dość .... a do tego przypałętały się ciche dni ..... nastrój do ..... i



Dobrze, że za oknem słoneczko świeci i chociaż tak raźniej.
Dziś wzięłam dzień opieki, ale wyproszę o zwolnienie.
Wczoraj pierdoła nie zabrałam ze sobą danych do zwolnienia na Sebcia - wszystko w biegu robiłam i teraz pluję sobie w brodę (na dziecko jest 100% płatne a na mnie tylko 80%) a dziś nikt mi już nie wystawi



Pierdoła ze mnie i tyle.
Dobra znikam - przebieram się i na 10.00 śmigam do internisty.
Miłego dnia i życzę chorowitkom szybkiego powrotku do zdrowia.