lekarza mam świetnego...po prostu...miedzy wizytami przestało bić serduszko...bez objawów, bez bólu, bez niczego...trudno się z tym pogodzić zwłaszcza jak nie ma winy ani błędu po żadnej ze stron...
poroniłam trzy ciąże.
Pierwszy raz w kwietniu 2007-7 tydz, okres dużych stresów w moim życiu-ślub, wesele, obrona pracy maigisterskiej, sesja, przeprowadzka...spóźniający się okres zwaliłam na karb tych zdarzen. Nagle nastąpoiło mocne kwawienie, 3 dni bólu, omdleń wymiotów...Zgłosiłam się do prywatnego szpitala. Bhcg, usg...i wypowiedz lekarza..."tu już nic nie ma.." ja w płacz, on ironiczny uśmiech..."w końcu nawet pani nie wiedziała więc czego załowac?"
Drugi raz we wrzesniu 2007-8 tydz, wszystko ślicznie, wiedziałam już od 2 tyg, Bhcg rewelacyjne, reszta wyników tez, prywatna klinika, 150 zł kazda wizyta, nie licząc badan, ....tylko nikt mi nie zbadał progesteronu...nagle w sobote wieczorem lekkie bole brzucha, potem w nocy wyłam z bolu do księzyca. Nie wezwałam lekarza do domu, karteki, w koncu mieszkałam tu dopiero 2 miesiące, nikogo nie znałam. Mąż-"zawioze cię do szpitala" z bolu nie mogłam wsiąść do samochodu. W toalecie wielki skrzep...z tkankami...w poniedziełek wizyta w szpitalu..."tu już się nic nie utrzymało, a co pani myslała? ze kazda ciaza to dziecko...czasami sie nie zasługuje.."
Trzeci raz...8 marca 2008-prawie 11 tydz...wszystkie wyniki ok, w pecherzu bakterie, leki biore, podobno nic niebzepiecznego...dzien kobiet...popoludnie, wizyta u rodziców, kwiatki, ciacho...wszyscy weseli, ja i bratowa w ciazy...miedzy nami 2 tyg roznicy..spacer z psami. nagle krwawienie..lekkie, szpital, badanie...diagnoza...serduszko nie bije."zostawimy panią na oddziale bo diagnoze trzeba skonsultowac, w koncu kazdy się moze pomylić" potem seria badan, kilka razy usg, kosultacja z ordynatorem, okazało się ze prawdopodobnie bliznieta, tablekta na wywyoalnie poronienia, po 3 godzinach bylo po wszystkim, bolał brzuch i dusza...dusza bardziej..2 godziny oczekiwania i zabieg...w sali wszelka dostpena pomoc.
miedzy tymi trzema razami jedna wielka róznica...dwa pierwsze razy-prywatne szpitale...wazna duza kasa, ale bez personel klasy i serca
trzeci raz-szpital wojewódzki, mały oddział, wspaniałe lekarki, polozne pielegniarki...nikt nie lekcewazył mojego bolu, mąż był cały czas ze mną, nawet zaproponowali mu nocleg
za 3 tyg odbieram wyniki badania histopatologicznego, zostane poinformowana jakie dodatkowo badania mam zrobic, wiem ze bedzie dobrze...narazie nie jest.ale bedzie...wierze w to, a personel szpitala jeszcze mnie w tym dodatkowo utwierdzał