mamaPaulinki
mama kochanego śmieszka
Myślałam, że Sosnowiec to najlepsze co mogło spotkać Paulinkę. No i może tak jest bo wyprowadzili ją z najgorszych opresji, ale nas karmili najgorszymi wizjami, MPD miała na pewno bo wszystkie objawy, nie wiadomo czy bedzie chodzić mówić itp. Padaczkę też miała wg nich napewno, a nawet nie miała EEG, same drgawki nic nie przesądzają, wystarczy spojrzeć na leki które brała, a niedojrzałość układu nerwowego? Byłam przekonana, że mam głęboko upośledzone dziecko, roślinkę. Gdy ją przewieźli Do częstochowy okazało się, że lekarze nie widzą u niej takich nieprawidłowości, że nic nie można od razu powiedzieć. Dzięki nim pierwszy raz miałam dziecko na rękach, po 10 tyg, gdzie mogłam być z dzieckiem tylko godzinę a tutaj cały dzień. Nie, nie mam sentymentu, miałam jechać tam i im podziekować ale teraz wiem że to ich zła wola że nie mogłam brać córki na ręce i tulić, bo nic w tym nie przeszkadzało. A w inkubatorze trzymali ją pod koniec dla własnej wygody, bo tak łątwiej pielęgnować i klimę można sobie na oddziale włączyć.