W końcu muszę i tu coś napisać, bo całkiem znikniemy.
Większość z Was wie, ze się wyprowadziliśmy od teściów i wynajęliśmy 2-pokojowe mieszkanie, żeby mieć lepsze możliwości rehabilitacji. Koszty są spore ale wierzę, ze damy radę.
Paulinka po 2 miesiącach walki z zielonym katarem nagle ozdrowiał, brak też nagłych niewyjasnionych gorączek. Czekamy na zwrot pieniążków z fundacji aby zrobić badanie EEG i w końcu zaliczyć okulistę.
Nasza terapia pomalutku przynosi efekty, odwrażliwianie słuchu idzie nawet nieźle, choć są to naprawdę niewielkie zmiany ale jednak. Gorzej jest z równowagą, musimy sobie sprawić pas obciążający bo ze środkiem ciężkości to u nas kiepściutko.
Mowy zrozumiałej brak. Tylko jak ją poproszę powtórzy tata, da i nana (mniam w języku Paulinki). Nic poza tym. Żadnego naśladowania. Nasza pani Aneta logopedka jest na zwolnieniu, ja mam do niej kontakt mailowy i program do wykonania w domu. Nie możemy go skończyć. Mamy chyba jakiś regres ostatnio.
W przyszłym tygodniu mamy echo serca, dziś się nie udało, bo pana dr nie było. We wtorek kontrola u dr rehabilitacji.
Z pozytywnych wiadomości Paulinka buduje wieżę z 2 klocków. Więcej to już abstrakcja ale i problem ze wzrokiem, nie podąża on za rączką, jak próbuję postawić jej rączką więcej klocków na sobie to ona patrzy na dół, nie w górę, nie na to co buduje. Nadwrażliwość wzrokowa nadal do naprawy ;-)
Niedługo czeka nas bilans 2-latka. Na rok nawet nie robiliśmy ale teraz już nie korygujemy więc się pokażemy pediatrze ;-)