Witam Was
kilka dni temu "załatwiłyście" mi bezsenną noc, siedziałam na Waszym forum i przeczytałam wszystko od przysłowiowej deski do deski, ale dziękuję Wam za to. Tyle informacji przez jedną noc że nie dałam Wam rady odpisać od razu musiałam się z tym przespać. Wiele rzeczy jest tak jak piszecie, żarciki naszego dr M, i naprawdę wiele wiele innych i ta śmieszna jego obecność na forum.... no cóż.. chyba każdy ma prawo się bronić, ale czy to co zrobił było najlepszym rozwiązaniem?? Każda już sobie odpowiedziała i on też. Jednak cieszę się, że nadal pozostałyście tak szczere jak wcześniej.
Narcyza napisała kilka ciekawych rzeczy i wiele dziewczyn "skorzystało" z jej rady. Ja również leczyłam się do tej pory tylko w parensie, ale minęło już trzy lata i jak dotąd efektów brak. Dały mi do myślenia jej słowa i Wasze efekty (mam na myśli szczególnie Goyah). Podjęłam decyzję że pojadę do białegostoku i spróbuje zakwalifikować się do programu tam bo dowiedziałam się że nie ma problemu i nie trzeba czekać. jadę w tym tygodniu, a moją historię z parensa odebrałam jakiś czas temu.
Żadna z Nas nie myślała że kiedyś będzie walczyła o własne dziecko. Jestem prawie 28 letnią dziewczyną, a mój mąż ma tyle samo lat i jak usłyszałam wyniki męża z seminogramu kilka lat temu poczułam jakby cały świat zawalił mi się pod nogami. Mój mąż jeszcze bardziej pragnął tego dziecka niż ja wtedy. Miałam satysfakcjonującą pracę, kochającego męża i w sumie wiele kobiet do tej pory zazdrości mi wyglądu,i nagle wszystko przestało mieć znaczenie. A mój mąż załamał się całkiem, i wtedy ja zaczęłam to wszytko układać. Nie chciałam mieć dziecka kogoś innego... chociaż lekarz wtedy (nie dr M tylko lekarz z krakowa) powiedział mi że to mój m ma problem i można to szybko rozwiązać (inseminacja nasieniem dawcy) a za klika lat zapomnimy o całej sytuacji, ale powiedziałam że tak nie chce i podjęłam decyzję, że walczymy do końca chyba że lekarz nie da już nadziei.
Opowiem teraz historię, która ostatecznie zadecydowała że podjęłam decyzję że dłużej nie mogę czekać. Urodziny dziecka mojej szwagierki. Jestem sama bo mój m jest w delegacji. Wszyscy z mężem i co najmniej jednym dzieckiem. Tylko ja jestem sama. I wtedy podchodzi dziecko mojej szwagierki (ma 5 lat) i pyta: a dlaczego ty jesteś sama?? odpowiadam: bo wujek jest w delegacji. a on pyta: nie pytam o wujka tylko dlaczego nie masz dzieci??
I to jest ten moment w którym najchętniej zniknęłabym. Na szczęście nikt mnie nie słyszy co odpowiadam. Mówię coś wymijającego w stylu "ciocia jest jeszcze bardzo młoda". I wtedy obiecałam sobie że zrobię wszystko żeby taka sytuacja się nie powtórzyła za rok.
Teraz wizyta w białymstoku i mam nadzieję kwalifikacja. A później dziewczyny trzymajcie kciuki tak jak ja teraz trzymam za Was. Gratuluję Goyah i Joasia, a trzymam kciuki za anulę i nikę. Sisi może spotkamy się w poczekalni w białymstoku. Trzymam kkciki za was Wszystkie. Milena, marowój, anikola i Katrina za Was też

I jeżeli kogoś pominęłam to zupełnie przypadkiem