Aga, spokojnie. Startowalam z rozm. 48, z tym ze tylko na obwodach bo ja z tych niskoskanalizowanych. ;-)
Ciaza przebiegala bardzo fajnie - zadnych problemow zwiazanych z moja waga, ktorymi mnie straszono (nadcisnienie, cukrzyca, gestoza, problemy z watroba itd.) - doslownie nic sie nie dzieje, maly rozwija sie jak powinien, wyglada na nieco wiekszego niz przecietna, ale ja rodzilam duze dzieci wiec nic nowego. Co do zachcianek... Coz - to trzeba miec jednak pod kontrola i skoro na starcie mamy spory magazynek, musimy przynajmniej starac sie nie powiekszac go podczas ciazy. Ja przytylam juz 14kg, mimo ze unikam slodyczy (czasem sie jednak zgrzeszy bo koszmarnie mnie ciagnie), staram sie jest rozsadnie zarowno pod wzgledem ilosci jak i asortymentu. Na pewno "pomogl" mi cukier - mimo ze nie uzywam go duzo, jednak w ciazy odstawilam slodzik na rzecz cukru, a gorzkiej herbaty czy kawy nie wypije. Trudno. Jesli chodzi o dolegliwosci - rzyganko mialam krotko, wiec apetytu nie zaburzylo, w tej chwili "czuje wage" w postaci szybkiego zmeczenia na schodach, przy dluzszym lazeniu pieka mnie stawy biodrowe, czyli typowe objawy przeciazenia. Jak bedzie wygladal porod? Poki co nikt nie twierdzi ze nie moge rodzic naturalnie, wiec sie nie stresuje. Przynajmniej nie bardzo. Dodatnowym czynnikiem stawiajacym moje macierznstwo w nieco "wariackim oswietleniu" to moj wiek - jestem po 40-tce.
Co moge poradzic? Ruch - nie intensywny, wiadomo, ale porzadne spacery na pewno. W kwestii jedzenia rozsadek na ile go masz (u mnie czasem pada pod naciskiem zachcianki i to blad) - lepiej czesciej po trochu niz raz a dobrze no i oczywiscie ograniczamy weglowodany jak umiemy.
I bedzie dobrze - gruba mama nie oznacza od razu klopotow w ciazy.