Paula, lepiej się czujecie? Czy wciąż Was trzymają choroby?
U mnie się rozkręciło jeszcze bardziej, ale u Tosi całe szczęście już spokojniej. Mniej kaszle, więc dobrze. Dzisiaj spała ciągiem 10 godzin, od 20 do 6, zjadła i spała jeszcze do teraz, więc się czuję jakbym wygrała w totka. Dostałyśmy termin na przyjęcie do szpitala - na 19 listopada. Czyli tradycji stało się zadość, bo w tym roku wszytskie okazje spędzamy w szpitalu. Począwszy od naszej rocznicy ślubu w maju, potem urodziny mojej mamy w czerwcu, moje w lipcu, we wrześniu rocznica rodziców, teraz będą urodziny mojego taty w listopadzie.
Widziałam, że ostatnio pisałyście o tym, jaki wasi mężowie mają stosunek do waszej wagi. Mój też nie ma z tym problemu. Jak mi powiem, że schudłam to się ucieszy i pogratuluje, ale tak to nie ma problemu. Najlepsze jest, jak mu powiem, że schudłam 2 kg, a on mi, że "no, widzę, tu Ci się takie fajne wcięcie w talii zrobiło i tak sexy wyglądasz" [emoji23] a gdzie tam wcięcie widzi to ja nie wiem. Ale do czego dążę. O ile on nie ma problemu z moją wagą, moi teściów też nic nie mówią nigdy, to moi rodzice są pod tym względem straszni. Co chwilę słyszę propozycje układów - jak schudniesz tyle i tyle to wtedy coś tam. Ostatnio byliśmy u nich i mama coś mówiła, że w Lidlu teraz będą termoimixy, całkiem fajna sprawa, tylko mówię, że nie mam teraz 800 zł, żeby wydać na sprzęt. Na następny dzień mi dzwoni i mówi, że z tatą ustalili, że kupią mi termomix, jeśli do końca roku schudnę 10 kg [emoji85] masakra jakaś... Powiedziałam im, że cały czas staram się schudnąć i jak się uda to fajnie, a jak nie to nie będę się przez to wieszać czy coś. No nic, w każdym razie mam nadzieję, że wasze otoczenie jest normalniejsze pod tym względem.