Mama po raz drugi
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Marzec 2018
- Postów
- 911
aaaa już wiem co miałam pisać!
apropos testów, my staraliśmy się o maluszka od ślubu (1 października 2016), w tym czasie zrbiłam mnóstwo testów! (kupowałam te najtańsze paskowe dokładnie po 3,09zł) tak mijał czas i du*a.... testy owulacyjne, lekarze, duphaston, glucophage, luteina, USG, badania, cuda wianki! w końcu w lipcu 2017 wzięłam się w końcu za siebie i do stycznia schudłam 20kg, lekarzy już miałam w nosie, miałam dość wszytskiego! dałam sobie spokój, stwierdziłam, że schudnę min do wagi sprzed 1 ciąży i się uda!
w grudniu kuzynka oznajmiła że jest w ciąży (hajtała się 2 miechy przed nami) a w styczniu siostra..... podłamałam się tym faktem że u mnie nadal cisza..... poszukałam w necie i przemogłam się i poszłam do setnego lekarza, miałam USG i mnie pocieszyła bo mówiła że właśnie miałam owulację i że szykuje się kolejna (jet to możliwe), dała mi skierowania na badania i miałam przyjśc z wynikami (na miesiączkę się mimo owulacji nie nastawiałam), zatem tydzień później miałam się wybrac na badania, wieć wstałam grzecznie z samego rano, bo miałam pić też glukozę, stwierdziłam jeszcze przy okazji że zrobię badanie moczu bo miałam częstomocz, myślałam że jakaś infekcja, a więc siup do wanny i zrobiłam jak trzeba kubeczek grzecznie położyłam na pralce (w łazience) i zaczęłam się malowac, wtedy coś mnie podkusiło i "powiedziało" ej zrób test! w końcu masz wydać na badania 500zł! (prywatnie), no więc se myślę, co mi szkodzi, przeciez jeszcze 4 testy w domu, mam, więc zamoczyłam pasek i położyłam, ku mojemu jakże wielkiemu zaskoczeniu zaczęła pojawiać się druga kreska!!!! ale mega mega mega jasna! od raz mna roztelepało, mąż jeszcze leżał w łóżku, poleciałm i pytam ILE WIDZISZ KRESEK? a ten że no jest jedna, a ja NA PEWNO? a ten TY NO SĄ DWIE! od razu zrobiłam jeszcze trzy pozostałe no i wsyztskie pokazały tak samo! byłam już tak roztelepana że oczu już nie malowałam (za bardzo mi się ręce trzęsły), ubrałam się, zaprowadziłam syna do przedszkola i pojechałam na badania, ale nie te co lekarka zleciła a na BetaHCG! wracając do domu stwierdziłam że na bank jakas feralna partia testów się trafiła (wszytskie tej same firmy z tej samej paczki) więc wstąpiłam po drodze do apteki i kupiłam jeszcze 5 (tak pięć!) z innych firm, wróciłam do domu i zrobiłam wszystkie..... KAŻDY POKAZAŁ II KRESKI! czekałam na wynik mega niespokojna, miliard, tryliard myśli, jak to jest możliwe jak okres miałam w grudniu (wywołany luteiną) a na USG tydzień wcześniej nic? NO JAK??? oczywiście przetrzepałam neta szukając info w jakich przypadkach test pokazuje wynik pozytywny.... naczytałam się oczywiście głupot, zostało mi czekać "spokojnie" na wynik.... po2h wchodzę na neta i SĄ!!!!!!!!! beta 188! wiedziałam że to ciąża! oł je!!!! zrobiłam na następny dzień kolejną i potem jeszcze kilka, by sprawdzić jak przyrasta (przyrastała meeega szybko <3)
także koniec końców producenci testów na mnie zarobili sporo hyhyhy ważne że w końcu się udało!
apropos testów, my staraliśmy się o maluszka od ślubu (1 października 2016), w tym czasie zrbiłam mnóstwo testów! (kupowałam te najtańsze paskowe dokładnie po 3,09zł) tak mijał czas i du*a.... testy owulacyjne, lekarze, duphaston, glucophage, luteina, USG, badania, cuda wianki! w końcu w lipcu 2017 wzięłam się w końcu za siebie i do stycznia schudłam 20kg, lekarzy już miałam w nosie, miałam dość wszytskiego! dałam sobie spokój, stwierdziłam, że schudnę min do wagi sprzed 1 ciąży i się uda!
w grudniu kuzynka oznajmiła że jest w ciąży (hajtała się 2 miechy przed nami) a w styczniu siostra..... podłamałam się tym faktem że u mnie nadal cisza..... poszukałam w necie i przemogłam się i poszłam do setnego lekarza, miałam USG i mnie pocieszyła bo mówiła że właśnie miałam owulację i że szykuje się kolejna (jet to możliwe), dała mi skierowania na badania i miałam przyjśc z wynikami (na miesiączkę się mimo owulacji nie nastawiałam), zatem tydzień później miałam się wybrac na badania, wieć wstałam grzecznie z samego rano, bo miałam pić też glukozę, stwierdziłam jeszcze przy okazji że zrobię badanie moczu bo miałam częstomocz, myślałam że jakaś infekcja, a więc siup do wanny i zrobiłam jak trzeba kubeczek grzecznie położyłam na pralce (w łazience) i zaczęłam się malowac, wtedy coś mnie podkusiło i "powiedziało" ej zrób test! w końcu masz wydać na badania 500zł! (prywatnie), no więc se myślę, co mi szkodzi, przeciez jeszcze 4 testy w domu, mam, więc zamoczyłam pasek i położyłam, ku mojemu jakże wielkiemu zaskoczeniu zaczęła pojawiać się druga kreska!!!! ale mega mega mega jasna! od raz mna roztelepało, mąż jeszcze leżał w łóżku, poleciałm i pytam ILE WIDZISZ KRESEK? a ten że no jest jedna, a ja NA PEWNO? a ten TY NO SĄ DWIE! od razu zrobiłam jeszcze trzy pozostałe no i wsyztskie pokazały tak samo! byłam już tak roztelepana że oczu już nie malowałam (za bardzo mi się ręce trzęsły), ubrałam się, zaprowadziłam syna do przedszkola i pojechałam na badania, ale nie te co lekarka zleciła a na BetaHCG! wracając do domu stwierdziłam że na bank jakas feralna partia testów się trafiła (wszytskie tej same firmy z tej samej paczki) więc wstąpiłam po drodze do apteki i kupiłam jeszcze 5 (tak pięć!) z innych firm, wróciłam do domu i zrobiłam wszystkie..... KAŻDY POKAZAŁ II KRESKI! czekałam na wynik mega niespokojna, miliard, tryliard myśli, jak to jest możliwe jak okres miałam w grudniu (wywołany luteiną) a na USG tydzień wcześniej nic? NO JAK??? oczywiście przetrzepałam neta szukając info w jakich przypadkach test pokazuje wynik pozytywny.... naczytałam się oczywiście głupot, zostało mi czekać "spokojnie" na wynik.... po2h wchodzę na neta i SĄ!!!!!!!!! beta 188! wiedziałam że to ciąża! oł je!!!! zrobiłam na następny dzień kolejną i potem jeszcze kilka, by sprawdzić jak przyrasta (przyrastała meeega szybko <3)
także koniec końców producenci testów na mnie zarobili sporo hyhyhy ważne że w końcu się udało!