reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Otyłość w ciąży

reklama
Dziś 21t5d. Kolejna wizyta u mojej gin 6marca - o ile wcześniej nie zeswiruje.
Od 11.02 mam założony szew. W ten wtorek byłam na kontroli u swojej gin i ponoć trzyma. W poniedziałek mieliśmy prenatalne. Niestety u chłopczyka jest mały ubytek na serduszku i wskazane echo serca... u dziewczynki wszystko ok. 19marca mamy echo serduszka to będzie 25tc wtedy ponoc najlepiej widać co się tam dzieje, lekarka z prenatalnych kazała się nie martwić bo często zanikają te ubytki ale wiadomo stres jest...
Od kilku dni mam zakwasy na brzuchu, i kłucie i bóle pochwy... matko.. ja nie wiem skąd już biorą mi się te objawy... Głównie mam leżeć... No więc leżę i nic nie robię.. przed wczoraj zaczęłam oglądać wyprawki robić listę itp ale nadal się boję cokolwiek kupić w związku ze stratą syna w 23tc.. jakoś już chce by ten 23 tc przeleciał.... oby dotrwać do miarę bezpiecznego momentu. Jak już zaczęłam się cieszyć że jest ok to doszły te ciągnące bóle brzucha i pochwy no ale ani to skurcze ani jakie bóle porodowe więc może po prostu tak ma być. Czuje jak y mnie ktos pobil...:p
Zmęczona jestem szpitalami gdzie już nic więcej na tą chwilę mi nie pomoga więc sobie odpoczywam... starając się odwrócić uwagę od złych myśli:)
W szpitalu byłam w podobnych tygodniach, co Ty teraz i codziennie słyszałam od położnych (tych starych zgorzkniałych ropuch, młode były ok), że raczej nie mam co liczyć na happy end. W końcu w to uwierzyłam i każdy dzień był piekłem. Bałam się, że każde ukłucie to oznaka końca. Paranoja. Teraz już jest nieźle (nie pod względem bólów, te nadal mnie prześladują) i wierzę, że Twoje maluchy też będą silne mimo Twojego strachu ;D
 
Dziś 21t5d. Kolejna wizyta u mojej gin 6marca - o ile wcześniej nie zeswiruje.
Od 11.02 mam założony szew. W ten wtorek byłam na kontroli u swojej gin i ponoć trzyma. W poniedziałek mieliśmy prenatalne. Niestety u chłopczyka jest mały ubytek na serduszku i wskazane echo serca... u dziewczynki wszystko ok. 19marca mamy echo serduszka to będzie 25tc wtedy ponoc najlepiej widać co się tam dzieje, lekarka z prenatalnych kazała się nie martwić bo często zanikają te ubytki ale wiadomo stres jest...
Od kilku dni mam zakwasy na brzuchu, i kłucie i bóle pochwy... matko.. ja nie wiem skąd już biorą mi się te objawy... Głównie mam leżeć... No więc leżę i nic nie robię.. przed wczoraj zaczęłam oglądać wyprawki robić listę itp ale nadal się boję cokolwiek kupić w związku ze stratą syna w 23tc.. jakoś już chce by ten 23 tc przeleciał.... oby dotrwać do miarę bezpiecznego momentu. Jak już zaczęłam się cieszyć że jest ok to doszły te ciągnące bóle brzucha i pochwy no ale ani to skurcze ani jakie bóle porodowe więc może po prostu tak ma być. Czuje jak y mnie ktos pobil...:p
Zmęczona jestem szpitalami gdzie już nic więcej na tą chwilę mi nie pomoga więc sobie odpoczywam... starając się odwrócić uwagę od złych myśli:)


oczekujaca to zrozumiale że się boisz , ja poroniłam wcześniej przed tą trzecią ciążą a drugim partnerem dwa razy ,pierwszy w 9 tc a drugi w 14tc ,w trzeciej caży już z innym partnerem jak zaszłam też był dreszczyk emocji ,bo pojechalam do gina ,a on do mnie że najprawdopodobniej to ciąża pozamaciczna i skierował mnie na szpital ,kur...były łzy i taka potworna zlośc na wszystko i wszystkich ,w szpitalu bylam tydzień beta fajnie rosla więc ciażę pozamaciczna wyklucili ,i wtedy poszlam do innego gin i on dawal mi taką nadzieję ,najpierw było odliczanie do 12 tc potem do 16tc bo ryzyko poronienia w bardzo duużym stopniu maleje ,wytrwalam potem trzymalismy sie zalożenia aby dzidzius osiągnoł wagę 1kg bo to bardzo zwieksza jego szansę na przezycie ,no a po tym jak już mloda miala ten 1kg ,to oby jak najdłużej w brzuszku była i wytrwałam do 35t6d ,mialam cesarkę mloda 56cm i 2950gr 9punktów ,poszła pod tlen bo bladziutka była ,po paru godzinach lekarka przychodzi i mówi że ma silne zapalenie płuc ,potem że nie reaguje na antybiotyki i czy chcę może ochrzcić dziecko ,potem podłączona do respiratora cięzko było jej oddychać doszły inne rzeczy w trzeciej dobie dowiedziałam się o wadzie serca TGA ,stan cięzki wiec czekali na poprawę by mogła być gdzie indziej operowana po 10 dniach w szpitalu we wrocławiu dowiedzalam się że wada jest ie operacyjna bo ma CC TGA i wtedy nie wiadoma mało piszą o tej wadzie ,byłam zla na los bo dbałam o siebie i maleństwo a tu taki cios i wtedy byly przyjęcia na oddział na operacje ,boże ile ja poznalam historii dużo dużo gorszych ,potem przepraszałam Boga i dziękowałam za to że mam moją córcię , kocham ją najbardziej na świecie ,dziekuję bogu wdzień w dzień że ją mam , drugie chcialam mieć szybko ,ale mój się bał za dużo stresów nas to wtedy wszystko kosztowało ,teraz po tych 5 ponad latach ,też się boimy ,ale wieżę że wszystko w rękach Boga
 
oczekująca chciałam powiedzieć że trzeba wierzyć ,ja miałam dużo wiary w sobie i moje dziecko to taki mój cud
 
W szpitalu byłam w podobnych tygodniach, co Ty teraz i codziennie słyszałam od położnych (tych starych zgorzkniałych ropuch, młode były ok), że raczej nie mam co liczyć na happy end. W końcu w to uwierzyłam i każdy dzień był piekłem. Bałam się, że każde ukłucie to oznaka końca. Paranoja. Teraz już jest nieźle (nie pod względem bólów, te nadal mnie prześladują) i wierzę, że Twoje maluchy też będą silne mimo Twojego strachu ;D
Mi tam nikt nie mówił czy są szanse czy nie. Nie straszyli. Ale ja byłam pacjentka docenta zarządzającego oddziałem.... także no nie wypowiadały się za wiele [emoji14] poza ty wszystkie wiedziały że straciłam dziecko więc wiem jakie są ryzyka i o co chodzi...
Ja staram się być dobrej myśli. To już chyba mój M ardzije panikuje..mówię mu że kluje mnie w pochwie czy zakluje w brzuchu... No dziwne mam bóle w tym tygodniu... to on obrazu z tekstem czy jedziemy na IP... A ja dostaje szału bo mu tłumaczę że ja nie chce że mam już dość szpitali że jestem zmeczo A że wiem że 21tc to poronienie ! I jak się coś ma stać to się stanie bo nic już więcej mi nie dadzą... Mam żelazny zestaw leków...Mam szew....leżę.. No kurde nic więcej na tą chwilę mi nie pomoga.. A poza tym póki nie plamie i bol nie jest stały to no kurczę nie będę panikowac bo wariuje... na takie dni jak dziś mam dodatkowe leki więc wzięłam i próbuje się wyciszyć ;)
 
oczekująca chciałam powiedzieć że trzeba wierzyć ,ja miałam dużo wiary w sobie i moje dziecko to taki mój cud
Bigmom wierzę... moja wiara się umocnił po stracie syna.. tak jak mowisz jak coś nas dotyka albo jak widzimy poznajmy innych z problemami zaczynamy doceniac, my całkiem przewartosciowalismy nasze życie.. zmieniliśmy się... zmieniło się nam otoczenie - większość wymiekla pi prostu... ale też patrzę na to wszystko inaczej... staram się być dobrej myśli, wierzyć...bo Wiem że robię co mogę, że moja lekarka to jakis cud świata, że wysłała m ie do szpitala pod opieką najlepszego człowieka i specjalisty do założenia szwu (uwierz że prawie nikt nie zakładał szwu przy blizniakach w takiej sytuacji jak moja- czyli nagle skurcze itp.. A on walczył o mnie.. ona wlaczyla) M i moi rodzice skacza do okoła mnie...na nic nie muszę robić.. tylko wstaje, jem, gadam z dziećmi w brzuchu, biorę leki i chodzę do lekarzy... tyle zostało mi do zrobienia... cieszę się każdym dniem... że strachem czekam na 23tc... z 2och powodów.. bo wtedy jak będzie ok to zacznę wierzyć, że się uda.. ale jak coś się nie uda to wiem , że moje dzieci beda traktowane jako urodzone A nie poronione... ja wiem, że to głupie.. ale dla mnie tą granicą i te słowa lekarzy są tak głupie... że nie rozumiem czemu tak to się traktuje.... że do 22tc poronienie i zero problemu przynajmniej dla szpitala A jak po 23tc to już poród to i warunki godniejsze.... i jakoś tak godniej dla dzieci... - jak ktoś nie przeżył to nie wie i pewnie nie zrozumie.mojego chorego podejścia.. ja mialam akurat poród SN i widziałam że zupełnie inaczej traktowano mnie i moja sytuację niż osoby które poronily mimo, że był to tydzień czy dwa różnicy... także no... mimo to że wiem co się może wydarzyć liczę na cud:)

A jeśli chodzi o Twoja córeczkę to jaki jest teraz jej stan? Co z tą wada ? Nie widzieli jej wcześniej?
 
Hej Wam Ciężarówki i Staraczki :) chciałabym znowu do Was dołączyć po... 6 latach przerwy ;) coś tam troszkę Was już poczytałam, ale zanim "nadrobić" się uda pewnie minie trochę czasu, którego teraz mam aż nadto, bo mam leżeć[emoji82] Ja w tym momencie 9t5dc, w grudniu 2017 poronienie, a oprócz tego 6-letnia Córka :) z danych to 28 lat, 165cm wzrostu i 84,4 kg :)
 
Hej Wam Ciężarówki i Staraczki :) chciałabym znowu do Was dołączyć po... 6 latach przerwy ;) coś tam troszkę Was już poczytałam, ale zanim "nadrobić" się uda pewnie minie trochę czasu, którego teraz mam aż nadto, bo mam leżeć[emoji82] Ja w tym momencie 9t5dc, w grudniu 2017 poronienie, a oprócz tego 6-letnia Córka :) z danych to 28 lat, 165cm wzrostu i 84,4 kg :)
Hej :)
Ja to ciągle marudzę, trudna mam ciążę ale udzielam się.... więc coś tam pewnie czytałaś że łatwo nie jest...
Nie wiem co robisz z 84kg A grupie otyłość;p ale miło, że jesteś.
Trzymam kciuki , aby wszystko było dobrze w tej ciąży;**
Jak się czujesz ? Jakieś objawy?
 
Bigmom wierzę... moja wiara się umocnił po stracie syna.. tak jak mowisz jak coś nas dotyka albo jak widzimy poznajmy innych z problemami zaczynamy doceniac, my całkiem przewartosciowalismy nasze życie.. zmieniliśmy się... zmieniło się nam otoczenie - większość wymiekla pi prostu... ale też patrzę na to wszystko inaczej... staram się być dobrej myśli, wierzyć...bo Wiem że robię co mogę, że moja lekarka to jakis cud świata, że wysłała m ie do szpitala pod opieką najlepszego człowieka i specjalisty do założenia szwu (uwierz że prawie nikt nie zakładał szwu przy blizniakach w takiej sytuacji jak moja- czyli nagle skurcze itp.. A on walczył o mnie.. ona wlaczyla) M i moi rodzice skacza do okoła mnie...na nic nie muszę robić.. tylko wstaje, jem, gadam z dziećmi w brzuchu, biorę leki i chodzę do lekarzy... tyle zostało mi do zrobienia... cieszę się każdym dniem... że strachem czekam na 23tc... z 2och powodów.. bo wtedy jak będzie ok to zacznę wierzyć, że się uda.. ale jak coś się nie uda to wiem , że moje dzieci beda traktowane jako urodzone A nie poronione... ja wiem, że to głupie.. ale dla mnie tą granicą i te słowa lekarzy są tak głupie... że nie rozumiem czemu tak to się traktuje.... że do 22tc poronienie i zero problemu przynajmniej dla szpitala A jak po 23tc to już poród to i warunki godniejsze.... i jakoś tak godniej dla dzieci... - jak ktoś nie przeżył to nie wie i pewnie nie zrozumie.mojego chorego podejścia.. ja mialam akurat poród SN i widziałam że zupełnie inaczej traktowano mnie i moja sytuację niż osoby które poronily mimo, że był to tydzień czy dwa różnicy... także no... mimo to że wiem co się może wydarzyć liczę na cud:)

A jeśli chodzi o Twoja córeczkę to jaki jest teraz jej stan? Co z tą wada ? Nie widzieli jej wcześniej?


wada jest wadą wrodzoną i dość rzdaką ,nie jakoś nikt nie zauwarzył wczesniej serduszko biło prawidlowo i nie było czego się przyczepić ,teraz to wiem że bedę miała bardziej dokladne badania , jej stan na dzień dzisiejszy ,to gdyby mi lekarz nie powiedzial o wadzie w zyciu bym ie pomyślala ze ją ma , jezdzimy teraz już raz do roku na konsultacje zakładamy holter i tyle ,żyjemy normalnie prawie nie myślac o tym ,dopiero kiedy zbliża się termin kolejnej wizyty ja już wtedy przezywam i chodzę nie obecna
 
reklama
wada jest wadą wrodzoną i dość rzdaką ,nie jakoś nikt nie zauwarzył wczesniej serduszko biło prawidlowo i nie było czego się przyczepić ,teraz to wiem że bedę miała bardziej dokladne badania , jej stan na dzień dzisiejszy ,to gdyby mi lekarz nie powiedzial o wadzie w zyciu bym ie pomyślala ze ją ma , jezdzimy teraz już raz do roku na konsultacje zakładamy holter i tyle ,żyjemy normalnie prawie nie myślac o tym ,dopiero kiedy zbliża się termin kolejnej wizyty ja już wtedy przezywam i chodzę nie obecna
Rozumiem i cieszę się, że wada nie utrudnia małej życia.
A miałaś badania prenatalne w pierwszej ciąży?
Ja tak dopytuje bo u nas teraz wyszedł u chłopczyka ten mały ubytek , niby jest szansa że zniknie , ale jednak obawa jest... i czekam z niecierpliwością do tego 19marca no i zobaczymy.... Choć zdaje sobie sprawę, że część wad to i tak wychodzi dopiero po urodzeniu :(
 
Do góry