wampi
..::..::..::..
- Dołączył(a)
- 18 Wrzesień 2009
- Postów
- 5 456
Cześć :-)
Zaniedbałam was ostatnio
Muszę poczytać co u was słychać.
Witam nowe dziewczyny ;-)
Ja nie mam takiego doświadczenia jak Kłaczek, ale 2 porody już za mną i powiem wam, że u mnie się sprawdziło, to że kolejny poród jest szybszy. Córę rodziłam 3 godziny 15 minut (3h skurcze 15 minut parte), a z synkiem się uwinęłam w 55 minut (35 minut skurcze, 20 minut parte). Oba bez znieczulenia. Córa urodzona w dniu terminu, synek tydzień po.
Oba porody inne, pierwszy wymęczyły mnie te 3h skurczy, więc parte to już był pikuś. Za to przy drugim porodzie skurcze były pikuś, bo tylko lekko pobolewał brzuch, ale już parte były mocne. Ale żeby nie było, że miałam taki lajtowy i szybki poród, w nagrodę nie mogłam urodzić łożyska i po 45 minutach uciskania brzucha, przystawiania synka do cyca i podaniu oxy zapadła decyzja o czyszczeniu, przyszedł przystojny pan anestezjolog dał coś w żyłę ;-) i odpłynęłam A jaka byłam wypoczęta po takiej drzemce
Przy pierwszym porodzie czekałam te 3 godziny na pełne rozwarcie (dobrze, że K był ze mną, to mi się tak czas nie dłużył), wody mi nie odeszły, więc przebili pęcherz. Drugi poród, obudził mnie lekki skurcz, spakowałam na wszelki wypadek rzeczy ze szpitalnej szafki, poszłam pod prysznic, przeszłam się chwilę po korytarzu, poczułam ucisk w dole i pomyślałam, że chyba muszę do wc, na kibelku złapał mnie mocny skurcz aż wstać nie mogłam, jak minął popędziłam obudzić położną, zbadała mnie stwierdziła, że nie ma pęcherza (pyta się mnie czy wody odeszły, a ja że nie, no to bada dalej i mówi, że niemożliwe, bo pęcherza nie ma, wtedy mnie olśniło, że może pod prysznicem mi wody odeszły), pełne rozwarcie. Okazało się, że ten ucisk na dole i skurcz w kibelku, to był pierwszy party, więc dobrze, że poszłam na porodówkę, bo bym w kibelku urodziła. Szybciej bym smyka urodziła, ale czekali z nacięciem, a że nie szło, to spytali czy mogą naciąć, ledwo nacięli i mały wyskoczył na świat.
W szpitalu, w którym rodziłam córę lewatywa była standardem, każda rodząca sn ją miała. W szpitalu, w którym rodziłam synka robili lewatywę tylko na prośbę rodzącej. Ja nie miałam, bo od rana mnie czyściło naturalnie.
Czy w czymś pomaga? Leżąc w szpitalu po terminie w drugiej ciąży jak poszłam na wieczorne ktg obok mnie za parawanem rodziła jakaś dziewczyna, jejku jak ona się męczyła, z tego co słyszałam nie wypróżniła się przed porodem i wszystko to co jej tam zalegało blokowało maleństwo. Położna podała jej wiadro, żeby spróbowała się wypróżnić, ale dziewczyna nie mogła, w końcu zawołali lekarkę, ale ona stwierdziła, że już za późno na lewatywę. Nie wiem jak to się skończyło, bo mi się zapis ktg skończył.
Zaniedbałam was ostatnio
Muszę poczytać co u was słychać.
Witam nowe dziewczyny ;-)
Kłaczku a tak jeszcze odnośnie tych porodów, powiedz mi czy to faktycznie tak jest że rodzenie pierwszego dziecka idzie gorzej, a każde kolejne to już taki bardziej lajt ? czy wcale tak nie jest i poród każdy jeden czy pierwszy czy dziesiąty boli jednakowo i wszystko idzie podobnie?
Ja nie mam takiego doświadczenia jak Kłaczek, ale 2 porody już za mną i powiem wam, że u mnie się sprawdziło, to że kolejny poród jest szybszy. Córę rodziłam 3 godziny 15 minut (3h skurcze 15 minut parte), a z synkiem się uwinęłam w 55 minut (35 minut skurcze, 20 minut parte). Oba bez znieczulenia. Córa urodzona w dniu terminu, synek tydzień po.
Oba porody inne, pierwszy wymęczyły mnie te 3h skurczy, więc parte to już był pikuś. Za to przy drugim porodzie skurcze były pikuś, bo tylko lekko pobolewał brzuch, ale już parte były mocne. Ale żeby nie było, że miałam taki lajtowy i szybki poród, w nagrodę nie mogłam urodzić łożyska i po 45 minutach uciskania brzucha, przystawiania synka do cyca i podaniu oxy zapadła decyzja o czyszczeniu, przyszedł przystojny pan anestezjolog dał coś w żyłę ;-) i odpłynęłam A jaka byłam wypoczęta po takiej drzemce
Przy pierwszym porodzie czekałam te 3 godziny na pełne rozwarcie (dobrze, że K był ze mną, to mi się tak czas nie dłużył), wody mi nie odeszły, więc przebili pęcherz. Drugi poród, obudził mnie lekki skurcz, spakowałam na wszelki wypadek rzeczy ze szpitalnej szafki, poszłam pod prysznic, przeszłam się chwilę po korytarzu, poczułam ucisk w dole i pomyślałam, że chyba muszę do wc, na kibelku złapał mnie mocny skurcz aż wstać nie mogłam, jak minął popędziłam obudzić położną, zbadała mnie stwierdziła, że nie ma pęcherza (pyta się mnie czy wody odeszły, a ja że nie, no to bada dalej i mówi, że niemożliwe, bo pęcherza nie ma, wtedy mnie olśniło, że może pod prysznicem mi wody odeszły), pełne rozwarcie. Okazało się, że ten ucisk na dole i skurcz w kibelku, to był pierwszy party, więc dobrze, że poszłam na porodówkę, bo bym w kibelku urodziła. Szybciej bym smyka urodziła, ale czekali z nacięciem, a że nie szło, to spytali czy mogą naciąć, ledwo nacięli i mały wyskoczył na świat.
A co myślicie o lewatywie przed porodem? Trochę to krępujące ;| mi położna powiedziała, że dobra lewatywa pomaga podczas porodu, a ja za bardzo nie wiem w czym pomaga...szybciej się rodzi czy co?
W szpitalu, w którym rodziłam córę lewatywa była standardem, każda rodząca sn ją miała. W szpitalu, w którym rodziłam synka robili lewatywę tylko na prośbę rodzącej. Ja nie miałam, bo od rana mnie czyściło naturalnie.
Czy w czymś pomaga? Leżąc w szpitalu po terminie w drugiej ciąży jak poszłam na wieczorne ktg obok mnie za parawanem rodziła jakaś dziewczyna, jejku jak ona się męczyła, z tego co słyszałam nie wypróżniła się przed porodem i wszystko to co jej tam zalegało blokowało maleństwo. Położna podała jej wiadro, żeby spróbowała się wypróżnić, ale dziewczyna nie mogła, w końcu zawołali lekarkę, ale ona stwierdziła, że już za późno na lewatywę. Nie wiem jak to się skończyło, bo mi się zapis ktg skończył.
Ostatnia edycja: