reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Otyłość w ciąży

Cześć :-)
Zaniedbałam was ostatnio :sorry2:

Muszę poczytać co u was słychać.

Witam nowe dziewczyny ;-)

Kłaczku a tak jeszcze odnośnie tych porodów, powiedz mi czy to faktycznie tak jest że rodzenie pierwszego dziecka idzie gorzej, a każde kolejne to już taki bardziej lajt ?:p czy wcale tak nie jest i poród każdy jeden czy pierwszy czy dziesiąty boli jednakowo i wszystko idzie podobnie?

Ja nie mam takiego doświadczenia jak Kłaczek, ale 2 porody już za mną i powiem wam, że u mnie się sprawdziło, to że kolejny poród jest szybszy. Córę rodziłam 3 godziny 15 minut (3h skurcze 15 minut parte), a z synkiem się uwinęłam w 55 minut (35 minut skurcze, 20 minut parte). Oba bez znieczulenia. Córa urodzona w dniu terminu, synek tydzień po.

Oba porody inne, pierwszy wymęczyły mnie te 3h skurczy, więc parte to już był pikuś. Za to przy drugim porodzie skurcze były pikuś, bo tylko lekko pobolewał brzuch, ale już parte były mocne. Ale żeby nie było, że miałam taki lajtowy i szybki poród, w nagrodę nie mogłam urodzić łożyska i po 45 minutach uciskania brzucha, przystawiania synka do cyca i podaniu oxy zapadła decyzja o czyszczeniu, przyszedł przystojny pan anestezjolog dał coś w żyłę ;-) i odpłynęłam :-D A jaka byłam wypoczęta po takiej drzemce :-p

Przy pierwszym porodzie czekałam te 3 godziny na pełne rozwarcie (dobrze, że K był ze mną, to mi się tak czas nie dłużył), wody mi nie odeszły, więc przebili pęcherz. Drugi poród, obudził mnie lekki skurcz, spakowałam na wszelki wypadek rzeczy ze szpitalnej szafki, poszłam pod prysznic, przeszłam się chwilę po korytarzu, poczułam ucisk w dole i pomyślałam, że chyba muszę do wc, na kibelku złapał mnie mocny skurcz aż wstać nie mogłam, jak minął popędziłam obudzić położną, zbadała mnie stwierdziła, że nie ma pęcherza (pyta się mnie czy wody odeszły, a ja że nie, no to bada dalej i mówi, że niemożliwe, bo pęcherza nie ma, wtedy mnie olśniło, że może pod prysznicem mi wody odeszły), pełne rozwarcie. Okazało się, że ten ucisk na dole i skurcz w kibelku, to był pierwszy party, więc dobrze, że poszłam na porodówkę, bo bym w kibelku urodziła. Szybciej bym smyka urodziła, ale czekali z nacięciem, a że nie szło, to spytali czy mogą naciąć, ledwo nacięli i mały wyskoczył na świat.

A co myślicie o lewatywie przed porodem? Trochę to krępujące ;| mi położna powiedziała, że dobra lewatywa pomaga podczas porodu, a ja za bardzo nie wiem w czym pomaga...szybciej się rodzi czy co?:p

W szpitalu, w którym rodziłam córę lewatywa była standardem, każda rodząca sn ją miała. W szpitalu, w którym rodziłam synka robili lewatywę tylko na prośbę rodzącej. Ja nie miałam, bo od rana mnie czyściło naturalnie.

Czy w czymś pomaga? Leżąc w szpitalu po terminie w drugiej ciąży jak poszłam na wieczorne ktg obok mnie za parawanem rodziła jakaś dziewczyna, jejku jak ona się męczyła, z tego co słyszałam nie wypróżniła się przed porodem i wszystko to co jej tam zalegało blokowało maleństwo. Położna podała jej wiadro, żeby spróbowała się wypróżnić, ale dziewczyna nie mogła, w końcu zawołali lekarkę, ale ona stwierdziła, że już za późno na lewatywę. Nie wiem jak to się skończyło, bo mi się zapis ktg skończył.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Klaczek Ty to jesteś debeściara normalnie. Na poprawę humoru świetny lek:)
Ja dziś kolejny raz bóle w krzyżu okropne miałam, 3 serie po dwie godziny i chwila przerwy między nimi. Nie wiem co jest grane, ale mam nadzieję, że do poniedziałku da mi spokój i na wizycie się dowiem co i jak. Niby nerki nie powinny boleć, ale może znowu to cholerne wodonercze się obudziło i męczy...
ehh jak to dobrze czasem pomarudzić.
Mój A zły bo na nockę poszedł, a jutro kolejną ma i się boi, że w razie cuś to nie ma jak się urwać... no życie, ale facet to facet. Myśli, że ja sobie mogę coś zaplanować i powiem, że rodzę za 2 godziny i tak będzie.
Idę coś wszamać bo od 13 nic w gębie nie miałam... choć przy tej wadze to nawet wskazane hihi. spokojnej nocki dziewczynki. Do jutra:-)
 
Wampi, ja moge porownywac 1 z 3 i 2 z 6 bo masy ciala porownywalne. No, po 1 to 2 byl jak pestka z wisnie przeciez. 1 i 3 wychodzi porownywalnie, tyle ze przy 3 nie cieli, a male pekniecie to pikus i nie mialam krwotoku, wiec moze nie ze kankana od razu, ale dostojnego poloneza bym dala rade zatanczyc. Dlugosc akcji... Trudno powiedziec, bo zaliczylam oxy przy 3 jak akcja wziela sobie wychodne.
2 i 6 dzieli 23 lata roznicy i tu 6 szlo wolniej bo rozwieranie zajelo ponad 14h. Samo wypieranie porownywalne - 2 na jeden skurcz, 6 na 2 skurcze. Przy 1 polozna dobrala mi sie z nozyczkami do d... juz po 4 czy 5 parciu, nie wiem co jej sie tak spieszylo, moze by bylo inaczej gdyby pozwolili rodzic normalnie, moze lepiej moze gorzej... To juz bylo. Mysle jednak, ze duzo zalezy po prostu od kobiety - jedne kazde dziecko rodza "z przebojami", inne w przerwie miedzy sklepem z butami, a fryzjerem. Swoja droga, to ja Ci zazdroszcze - ewidentnie jestes z tych drugich.:tak:
 
A jeszcze mam jedno pytanie do Was kobitki czy jest tu jakaś mama, która musiała jechać na wywołanie, bo akcja porodowa sama zacząć się nie chciała? Bo zastanawiam się czy w momencie gdy jedzie się na wywołanie to ten poród jest jakiś inny niż zaczął by się naturalnie sam...?
 
Lolcia, ja mialam oxy podana bo mi sie porod zatrzymal. W moim odczuciu akcja jest bardziej bolesna, bardziej agresywna jakby. Naturalnie jest tak, ze skurcze staja sie czestsze i silniejsze z czasem, przy oxy mialam wrazenie ze skurcze sa silne jak pod sam koniec rozwierania i caly czas takie same. Jakby cos to wole bez.
 
a ja dalej z bolem brzucha i mdlosciami, dzis na badaniach to juz myslalam ze porcelanke przytule. dobrze ze w pon wizyta to sie wyzale doktorkowi.

swoja droga skoro mnie tak goni do wc pare razy dziennie to moze sie juz zaczyna cos dziac? bo ja nieraz to czuje jakby zaraz Maly mial wyskoczyc tak mi napiera.

i przytylam sporo bo mnie M rozpieszcza, serniczki mi kupuje, mufinki... a przy mierzeniu brzucha wielkie oczy robi skad tyle sie cm wzielo :-D
 
Lolcia, ja mialam oxy podana bo mi sie porod zatrzymal. W moim odczuciu akcja jest bardziej bolesna, bardziej agresywna jakby. Naturalnie jest tak, ze skurcze staja sie czestsze i silniejsze z czasem, przy oxy mialam wrazenie ze skurcze sa silne jak pod sam koniec rozwierania i caly czas takie same. Jakby cos to wole bez.

Bo właśnie kłaczku ja się strasznie boję tego, że przez te wszystkie nie jasności co do terminu porodu i dziwne rozbieżności, jeśli nie urodzę w terminie i samo się nie zacznie to wezmą mnie po dwóch tyg po terminie na wywołanie i aż mnie ciary przechodzą na samą myśl o tym, a już zaczęłam się nastawiać że moje dziecko się w terminie nie urodzi :-( w ogóle nic nie wskazuje na to, że w ogóle urodzę:tak: jakoś nie czuję tego heh.

Jutro mam wizytę na 9, ciekawe co mi doktorek nowego powie ;-) trzymajcie kciuki ;)
 
oczywiście kciuki są &&&& ;-)

ja na dobitkę dnia dzisiejszego jeszcze zgagę załapałam... z każdą minutą dzisiaj odkąd się obudziłam dzień stawał się dla mnie coraz straszniejszy do przeżycia.... nie wiem już, czy to grające hormony, czy tak naprawdę podświadoma obawa, że jednak mogę sobie z czymś nie poradzić... świadomość, że swojego lubego nie zobaczę jeszcze dwa tygodnie też zaczyna mnie dobijać, niby tylko dwa tygodnie, ale z drugiej strony aż:-D a może to przez to, że za bardzo przejmuję się problemami innych ludzi:baffled: szkoda gdybać, muszę jutro w miarę wcześnie się z wyrka podnieść, więc lepiej iść spać :-)

kolorowych Kobietki :-D
 
Pierwsza:)
Znowu zaliczyłam ciężką noc. Ale jakby nie patrzeć łącznie 3 godziny spania wyszło, więc nie ma co narzekać.
Miłego dnia życzę, u nas od wczoraj zlewa jak talala.
 
reklama
Do góry