Pod koniec ciąży będę dużo ważyć
Niekoniecznie - w ciazy mozna nawet schudnac, spytaj "slodkich" mamus. No, niektorym sie udaje, nie twierdze ze wszystkim, ja z tych mniej zdyscyplinowanych, wiec ciaza mi zostawila pare kg. Pod koniec wazylam 118 - moglabym sie kopac ze sloniem tylko on chadza w mojej wadze.
Lolcia... To chyba zalezy od kilku czynnikow. Poczawszy od wielkosci dziecka. Znow pojade po swoim ogrodku, z tym ze ja przypadek wykopaliskowy jestem, troche sie porodowki od tamtej pory zmienily, ale fizjologia pewnie nie.
1 dziecko - 4,350kg, porod zaczal sie rano (pierwsze skurcze), urodzilam 2:30 w nocy, po szerokim (23 szwy) nacieciu. Cokolwiek sprawe potem olali, polozna zbagatelizowala krwotok, 2 dni schodzilam w szpitalu (autentycznie) zanim sie polapali ze pacjentka sie im sama do kostnicy wypisuje, w efekcie doszlo do zakazenia szwow (3 dni d.. nie myta!) i przez pare tygodni potem siadalam pol... geskiem i w ogole masakra. Idac do drugiego porodu sralam po nogach niemal.
2 dziecko - 3,400. Ciaza z gestoza, porod w terminie, zaczal sie o 17:00, skonczyl o 20:15. Dziecko poszlo na jeden skurcz, wiec troche peklam, zalozyli 2 szwy, po kilku godzinach molgabym isc na jakies wesele potanczyc.
3 dziecko - 4,250kg, porod zaczal sie kolo 2 w nocy, w szpitalu akcja zdechla, podali oxy, 9:20 dziecko bylo. Peklam troche, ale doslownie troche, cos tam cerowali, ale nawet nie pamietam ile, szybko poszlo. No, zmeczona bylam, ale czlowiek sie wyspal i bylo ok.
4 i 5 dziecko, 2,950 i 2,700 - porod zaczal sie odejsciem wod, pierwsze parte miedzy domem a karetka, w godzine od odejscia wod pierwsze dziecko. Wtedy okazalo sie ze to blizniacza ciaza (nie smiac sie, usg to nowszy wynalazek, wtedy w naszym wojewodzkim miesice byl 1 aparat i nie robili scanu tak lekkomyslenie, a tetna blizniat byly nalozone) i drugie dziecko jest ulozone poprzecznie. Metoda Brachta - nie zycze nikomu, jedyne raz, kiedy prosilam lekarza zeby przestal, ze ja chce narkoze albo cokolwiek. Metoda ta polega na odwroceniu dziecka w macicy i ukierunkowaniu go glowka lub pupa do przodu. Lekarz wklada reke i manipuluje wewnatrz macicy, ktora kurczy sie co chwile w regularnej akcji porodowej, w dodatku lekarz nie moze lapac dziecka za tzw. "czesci drobne" bo moglby np. wyrwac raczke czy nozke. Skurcze macicy skutecznie utrudniaja manewry, no i to boli jak cholera. 25 minut takiej zabawy wydawalo mi sie wiecznoscia. Maly urodzil sie posladkowo (nie widze roznicy z mojego punktu widzenia, jesli chodzi o przechodzenie dziecka), wszystko ok, w sumie bylam po tym w dobrej formie, normalnie moglam sie zajmowac dziecmi.
6 dziecko - 3,580, 20 lat pozniej.
Porod zaczal sie rano, po 12h bylam w szpitalu, Karol urodzil sie 9:23 wieczorem. W szpitalu bylam tuz po 7, rozwarcie na 6cm, wiec to juz dosc szybko szlo. Po urodzeniu dziecka godzinka i prysznic, potem juz normalnie mozna chodzic. W UK po kilku godzinach wychodzi sie do domu.
Co mi sie podoba - w PL wychodzilam do domu w 3 dobie, po pierwszym porodzie w 8, ale to inna bajka. Te 2-3 dni w szpitalu, powodowaly ze bylam zgnila, rozleziona, normalnie chora. Tutaj wypisali nas na drugi dzien w poludnie bo nie bylo pediatry w niedziele wieczor, w domu sobie odpoczelam we wtorek juz normalnie spacerek z dzieckiem, zakupy. No, Rajmund byl z nami, ale chwilami zapominalam ze dopiero co urodzilam i dopiero jak mi sie "cienko w nogach" robilo to sobie uswiadamialam ze moze by tak zwolnic. Tu sie wraca do normalnosci szybko, smieja sie ze szpital to nie hotel, ale mnie ta opcja pasuje. I jeszcze jedno... Tu sie jedzie do szpitala jak juz akcja jest dosc ostra - moze bym tego nie polecala, ale kiedy rodzilam starsze dzieci, po przyjeciu na porodowke kladli i kazali lezec, czesto na konkretnym boku. Z mojego punktu widzenia to sadyzm. Lezec kilka godzin i obserwowac zegar (bo jak lekarka przyszla to trzeba bylo powiedziec jak czesto ida skurcze), czekac na bol... Sila rzeczy koncentrowac sie na bolu... Teraz chyba juz pozwalaja chodzic. Zdecydowanie fajniej bylo mi tutaj, kiedy od rana zdazylam sie spokojnie wykapac, poklapac na forum, polazic po domu, wyjsc do sklepu (jakby wody poszly to chyba maja mopa, co?), obejrzec film... W szpitalu podpieli mi KTG, wiec musialam lezec, ale jak polozna kazala mi sie pod koniec rozwierania polozyc na lewy bok bo na wznak "sie dziecku nie podoba", to jej wytlumaczylam ze ja rodze na wznak, na boku za fiksa nie, a dziecku nie ma sie podobac, tylko ono ma wylazic. I luz.
Izabela, im wieksza wewnetrzna presja, tym trudniej. Najlepiej jest wrzucic na luz i liczyc ze "samo sie zrobi" a seks traktowac po prostu jak frajde. Latwo powiedziec, wiem, ale z doswiadczenia wiem - im bardziej staralismy sie, tym bardziej nie wychodzilo. Pierwsza ciaza - przywiozlam z wizyty u meza, kiedy wiedzialam ze jak nie terazm to za miesiac on bedzie w kraju. No i to byly dni, kiedy wloczylismy sie po wschodnim wybrzezu Anglii, zwiedzali i byli bardzo zajeci.Druga... Przyjechalam tu na stale, lokowalam sie, rozgladalam... Karol - a nawet nie pamietam co mnie wtedy zamotalo, dosc ze on tez przez zapomnienie. No i ostatnia ciaza - kupowalismy wlasnie dom. Formalnosci, zalatwianie, planowanie... Dobrze jest zepchnac temat ciazy "na tyl glowy" - on sie bedzie przebijal, ale poszukaj jakiegos bardzo absorbujacego zajecia/tematu, ktore odciagnie Twoje mysli od pragnienia dziecka.