JOLI77
Fanka BB :)
Chyba pora na moją opowieść z porodówki.
Strasznie bałam się tego porodu bo pierwszy miałam kleszczowy brrrrr...
26.09-w niedziele pojechałam z moją starszą córeczką Kamilką do IKEI-mąż nie chciał jechać bo stwierdził że będzie dużo ludków.
Pochodziłyśmy kilka godzinek nam zeszło.
Czułam się super.
27.09 o 5 rano moja Kamila woła siusiu- więc ja zrywam się z łóżka i idę do niej-po drodze do toalety, wracam do łóżka mój mąż się gmera a ja mu mówię że za 30 min. musi już wstać do pracy.
A tu nagle zrobiło mi sie cieplutko między nogami -więc mówię do niego oj zaczęło się -więc jak wyprysł z łóżka!!!A ja do niego spoko przynieś ręcznik a ja do kibelka-a wody tak sobie lecą.
No to ja wzięłam jeszcze prysznic , umyłam włosy, wysuszyłam dopakowałam torbę , zjadłam dwie kanapki o 6.30 zadzwoniliśmy do mojej mamy aby przyjechała do Kamilki.
Także o 7 wyjechaliśmy do Poznania (20km).
Dojechaliśmy do szpitala Raszei-bo tam chciałam rodzić -po pierwsze nie było gdzie zaparkować -a jak znaleźliśmy miejsce 8 rano to Pani na IP mówi że nie ma miejsc i mnie nie przyjmie-rewelka.
Mówi że mogę czekać albo szukać miejsca w innym szpitalu.
Spisała mi nr telefonów do innych szpitali-dzwonię na Lutycką a Pani mi mówi że mają jedno wolne miejsce - więc ja do niej ja już jadę niech Pani je rezerwuje dla mnie...
Pojechaliśmy a tam przed IP 4 ciężarne-myślę sobie super.
Ale położna wyszła i pytała każdą z nas co się dzieje-więc mówię że wody mi się sączą , drugi poród.No to ona mnie za chwilkę poprosiła , kazała się przebrać , zmierzyła ciśnienie - miałam wysokie - z nerwów i dlatego mnie przyjęli.
Zawiozła mnie na porodówkę a mężowi kazała czekać-9.30
Położyli mnie podłączyli KTG i nic się nie działo.Tak miałam też przy pierwszym porodzie.
Miejsc nie było, więc aby coś się działo zabrały mnie na USG, potem poprosiły męża.
o 12.30 podłączyli mi oxy i tak sobie leżałam jak na plaży-tylko słonka brak....
O 14 zaczęły się skurcze takie na poziomie 80%
Poprosiłam położną o odczepienie KTG i OXY i poszłam do toalety i troszkę pochodziłam ale ból już był silny.
Mąż zawołał położną aby podała coś przeciwbólowego.A ona mów że lekarka już idzie zbada mnie i zadecyduje co podać.
Lekarka -młoda dziewczyna -przyszła bada i mówi że jest 6 cm rozwarcia.Myślę sobie no już więcej niż pół-damy radę.
zanim mi podłączyły przeciwbólowe zaczęły się parte- nie mogłam ich powstrzymać -mąż się śmiało bo ja rękę w krocze i nie wiedziałam czy mam wyciągać czy trzymać tak mała parła.mod badania lekarki minęło 10 min a ona patrzy i mówi że widać główkę więc rodzimy!!!
No to ja super-szybko wszystko szykowały.
Poszło szybko trzy parte i Gabriela była na świecie.
Ale najlepsze że zero nacięcia i pęknięcia.
Gabi przyszła na świat o 15.50 3120 54 cm 10 punktów.
A ja czułam się rewelacyjnie.
Następnego dnia śmigałam jak nówka.
Po trzech dobach wyszłyśmy do domku.
Polecam ten szpital wszystkim rodzącym z Paznania.
Pani położna rewelka i lekarka też.
To tyle z porodówki.
Teraz mała jest kochana-śpi i je .
Strasznie bałam się tego porodu bo pierwszy miałam kleszczowy brrrrr...
26.09-w niedziele pojechałam z moją starszą córeczką Kamilką do IKEI-mąż nie chciał jechać bo stwierdził że będzie dużo ludków.
Pochodziłyśmy kilka godzinek nam zeszło.
Czułam się super.
27.09 o 5 rano moja Kamila woła siusiu- więc ja zrywam się z łóżka i idę do niej-po drodze do toalety, wracam do łóżka mój mąż się gmera a ja mu mówię że za 30 min. musi już wstać do pracy.
A tu nagle zrobiło mi sie cieplutko między nogami -więc mówię do niego oj zaczęło się -więc jak wyprysł z łóżka!!!A ja do niego spoko przynieś ręcznik a ja do kibelka-a wody tak sobie lecą.
No to ja wzięłam jeszcze prysznic , umyłam włosy, wysuszyłam dopakowałam torbę , zjadłam dwie kanapki o 6.30 zadzwoniliśmy do mojej mamy aby przyjechała do Kamilki.
Także o 7 wyjechaliśmy do Poznania (20km).
Dojechaliśmy do szpitala Raszei-bo tam chciałam rodzić -po pierwsze nie było gdzie zaparkować -a jak znaleźliśmy miejsce 8 rano to Pani na IP mówi że nie ma miejsc i mnie nie przyjmie-rewelka.
Mówi że mogę czekać albo szukać miejsca w innym szpitalu.
Spisała mi nr telefonów do innych szpitali-dzwonię na Lutycką a Pani mi mówi że mają jedno wolne miejsce - więc ja do niej ja już jadę niech Pani je rezerwuje dla mnie...
Pojechaliśmy a tam przed IP 4 ciężarne-myślę sobie super.
Ale położna wyszła i pytała każdą z nas co się dzieje-więc mówię że wody mi się sączą , drugi poród.No to ona mnie za chwilkę poprosiła , kazała się przebrać , zmierzyła ciśnienie - miałam wysokie - z nerwów i dlatego mnie przyjęli.
Zawiozła mnie na porodówkę a mężowi kazała czekać-9.30
Położyli mnie podłączyli KTG i nic się nie działo.Tak miałam też przy pierwszym porodzie.
Miejsc nie było, więc aby coś się działo zabrały mnie na USG, potem poprosiły męża.
o 12.30 podłączyli mi oxy i tak sobie leżałam jak na plaży-tylko słonka brak....
O 14 zaczęły się skurcze takie na poziomie 80%
Poprosiłam położną o odczepienie KTG i OXY i poszłam do toalety i troszkę pochodziłam ale ból już był silny.
Mąż zawołał położną aby podała coś przeciwbólowego.A ona mów że lekarka już idzie zbada mnie i zadecyduje co podać.
Lekarka -młoda dziewczyna -przyszła bada i mówi że jest 6 cm rozwarcia.Myślę sobie no już więcej niż pół-damy radę.
zanim mi podłączyły przeciwbólowe zaczęły się parte- nie mogłam ich powstrzymać -mąż się śmiało bo ja rękę w krocze i nie wiedziałam czy mam wyciągać czy trzymać tak mała parła.mod badania lekarki minęło 10 min a ona patrzy i mówi że widać główkę więc rodzimy!!!
No to ja super-szybko wszystko szykowały.
Poszło szybko trzy parte i Gabriela była na świecie.
Ale najlepsze że zero nacięcia i pęknięcia.
Gabi przyszła na świat o 15.50 3120 54 cm 10 punktów.
A ja czułam się rewelacyjnie.
Następnego dnia śmigałam jak nówka.
Po trzech dobach wyszłyśmy do domku.
Polecam ten szpital wszystkim rodzącym z Paznania.
Pani położna rewelka i lekarka też.
To tyle z porodówki.
Teraz mała jest kochana-śpi i je .
Ostatnia edycja: