To nadeszła pora na moją skróconą opowieść z sali porodowej.. ;-) otóż jak pisałam wcześniej w sobotę 16.11.2013 miało miejsce zdarzenie takie jak 18 urodziny mojego brata, cały tydzień jakieś szykowanie , sprzątanie, załatwianie spraw itp. Na poród nic się nie zapowiadało. W dniu imprezy dobrze się czułam, nawet podłogi na klęczkach umyłam
z tym, że latałam co chwilę góra - dół - góra - dół i nanosiłam się dziecka kuzynki 3 letniego klocuszka, około 2.30 w nocy poszłam spać jeszcze wkurzona na eMa, że napił się troszkę chodź wiedział, że poród może być lada dzień.. i tak o 4.30 szumiał mi w uszach tekst piosenki " Będzie się działo, będzie zabawa" i... chlust wody mi odeszły!! Budzę eMa, że wody mi odeszły on z głową ciężką od wiadomo czego pobiegł na dół po moją mamę i obudził wszystkich :-) ja poszłam pod prysznic, ubrałam się zaczęłam dopakowywać torbę ( jak się później okazało nie wzięłam paru rzeczy
) i pojechaliśmy ze względu na tego paciorkowca wcześniej. Teściu przyjechał wystraszony, że to już się rodzi
Na izbie przyjęć spokój i cisza, czekałam na lekarza dyżurnego, który łaskawie po 30 minutach obudził się. Była to niemiła kobita, około 30 lat zbadała mówi mi , że ciężko widzi mój poród bo wody się sączą a szyjka trzyma na 2,5 cm! Pyta się ile dziecko miało wagi na ostatnim USG ja że 2700 a ona chamsko do mnie chyba 3700 bo taki wielki brzuch mam
a ja jej co ma wielkość brzucha do wielkości dziecka?! Przyszła położna wywiad zrobiła , dokumentacja i na salę przedporodową . w momencie wypełniania dokumentów zalałam wodami cały gabinet i siebie, aż mi głupio było ;-) zostałam podpięta pod KTG i kroplówkę z oxy , dostałam czopki na rozluźnienie szyjki i tak non stop dopiero około 13 szyjka miała 1 cm!! podali znów oxy, kroplówkę na przyśpieszenie i się zaczęło skurcze mocne, a szyjka trzyma. Więc pod prysznic gorący chodziłam itp. około 17 zaczęły się skurcze już bolesne, ale o znieczuleniu nie myślałam bo po co dam radę taak o 22 błagałam o nie już bo jak dobrze wytrzymuję ból to tego nie byłam w stanie wytrzymać!! nie chcieli mi podać znieczulenia bo bali się , że zatrzyma się akcja porodowa a o 22 dopiero miałam 6 cm rozwarcia. Położna bardzo sympatyczna przed znieczuleniem zrobiła mi masaż szyjki?! przy największym natężeniu skurczu matko!! jakie to jest okropne i bolące!! i tak męczyła mnie z 10 minut ja już zaczęłam płakać, eM wyszedł bo nie mógł na to patrzeć. o 23 zlitowali się dali mi znieczulenie uff miałam spokój na.. godzinę.. ale to było zbawienie po godzinie skurcze nie do opisania rozwarcie na 10 cm ale szyjka twarda czy jakoś tak i mały źle ułożony w kanale rodnym więc lekarka rachu ciachu rękę w moje krocze i obraca a ja w ryk! ok 2.30 przeszłam na fotel do rodzenia a tam 4 lekarzy, pani anestezjolog położna, 2 lekarzy od noworodków i jakieś 2 kobity zaniepokojenie bo poród już 23 h trwał tak więc założyli mi chyba rozwieracz 2 lekarzy (panów mocno zbudowanych) na mój brzuch się kładli z łokciami lekarka obraca małego ręką położna i kolejna lekarka trzymają nogi a ja prę.. i tak parę razy już mi słabo było mdlałam a oni, że muszę urodzić bo inaczej będzie źle ze mną i z małym. Nacięli mnie i Staś przyszedł na świat. położyli mi go na brzuchu a ja zamiast go przytulic Bogu dziękowałam, że to już po.. a on widząc chyba, że się nie " cieszę" że on już jest obsikał mnie
:-) położna pyta eMa czy przecina pępowinę a on na to " tnij pani i kończmy już" biedny nie mógł patrzeć jak ja cierpię, popłakał się i z powodu mojego cierpienia i na widok małego:-) później dali mi go znów na brzuch i już byłam szczęśliwa i powiedziałam " Jaki on brzydki" i wszyscy zaczęli się śmiać ;-) zabrali go do inkubatora bo się wyziębił eM poszedł z nim. A ja miałam urodzić łożysko taak, znów naciskanie brzucha bo za wysoko było, wyszło w końcu a położna z lekarzem jakie piękne łożysko dawno takiego nie widziałem
aa tu chlust krwotok od razu pytanie o potwierdzenie grupy krwi w razie konieczności toczenia, zatamowali i szycie bolesne jak nie wiem wszystko czułam i dalej nic nie pamiętam nagle mnie drgawki wzięły, trzęsłam się na tym fotelu, ocknęłam się jak jechałam na wózku do pokoju jaka byłam szczęśliwa, że już w łóżku już leżę, pod pierzyną co z tego że brudna, ale pod pierzyną . Tak więc Staś przyszedł na świat 18.11.2013 o godzinie 2.50, SN waga 3450g, 55 cm jednak nie 52
z racji tego, że to pierwszy dzień 37 tyg. nie wiem czemu zaliczyli go do wcześniaków dlatego jeden dzień dłużej zostałam w szpitalu. Porodu nie da się słownie opisać trzeba było go zobaczyć na żywo, sami lekarze juz nie wiedzieli co robić mają, a o CC nie było mowy już bo mały źle leżał w kanale rodnym i nie było jak ciąć.. Ale powoli juz zapominam o tym i cieszę się, że Nasz Smerfik jest już z nami! :-);-)