hihi tak myslalam zes ty Sylwia nie krakuska. BO prawdziwy Krakowianin nie wstydzi sie swojego gadania, mi tam nie przeszkadza warszawskie DDDDRZEWO ani inne dialekty, cos koleżanka nietolerancyjna jest
Ano powiem wam ze Marysia idzie w poniedziałek w końcu do przedszkola. Ciekawa jestem ile pochodzi. Jeśli nie pochodzi tygodnia to myśle powaznie nad rezygancją i powrotem w przyszłym roku ale juz u mnie na osiedlu. mam mozliwosc dania jej teraz (zwolniło sie akurat miejsce) do takiego klubu dwa osiedla dalej - od 9 do 13, tam jest bez jedzenia (daje sie swoje) i bez spania, kosztuje 100 zł za miesiac, no i jest tylko kilkanaście dzieci. Moze tam by pochodzila zeby cos skorzystac z tych dóbr przedszkolnych? Tylko wiecie co problem jest inny. Ze ja musze isc w przyszłym roku juz do pracy bo nie damy rady finansowo i kto mi zagwarantuje ze za rok nie bedzie tego samego w przedszkolu? A moze jak sie wychoruje teraz to póxniej juz nie bedzie? Tylko ze chyba mało ktore dziecko tak choruje jak moja - tydzien w przedszkolu 2-3 tygodnie w domu, no nie?
Mam jeszcze inna opcje - prywatne, nowe przedszkole, koło mojego domu - normlanie widze z okien co dzieci tam robia, tak blisko hihi, ale tam cena jak dla mnie zaporowa 650 zł z jedzeniem, no i Michał by tez tam wyladowal jakbym szla do pracy - wiec 1300 zł musiałabym dac na przedszkole. . CZyli troche mniej niz niania. Ale jednak przedszkole to przedszkole. No i tam tez jest 20 dzieci wiec moze by tak nie chorowali, no i byli by razem wiec moze Michał by sie łatwiej zaadoptowal? To zeby mi sie opłacalo isc do pracy musialbym dostac co najmniej 3000 - 4000 zl a nie wiem czy znajde taka robote teraz
Mowie wam mam takie dylematy, nie wiem co robic. Generalnie jestem za opcja nie wracania do pracy, tylko szukania jakiegos dorabiania w weekendy , te ankiety co mam i szukania lepszej pracy dla meza. taka opcja mi najbardziej pasuje. gdybym nie wracalam do pracy (czytaj nie musiała wrcac) to bym ja najchetniej w tym jej przedszkolu zostawiła bo ona go uwielbia, tylko co mam zrobic zeby tam nie chorowała?
Ano powiem wam ze Marysia idzie w poniedziałek w końcu do przedszkola. Ciekawa jestem ile pochodzi. Jeśli nie pochodzi tygodnia to myśle powaznie nad rezygancją i powrotem w przyszłym roku ale juz u mnie na osiedlu. mam mozliwosc dania jej teraz (zwolniło sie akurat miejsce) do takiego klubu dwa osiedla dalej - od 9 do 13, tam jest bez jedzenia (daje sie swoje) i bez spania, kosztuje 100 zł za miesiac, no i jest tylko kilkanaście dzieci. Moze tam by pochodzila zeby cos skorzystac z tych dóbr przedszkolnych? Tylko wiecie co problem jest inny. Ze ja musze isc w przyszłym roku juz do pracy bo nie damy rady finansowo i kto mi zagwarantuje ze za rok nie bedzie tego samego w przedszkolu? A moze jak sie wychoruje teraz to póxniej juz nie bedzie? Tylko ze chyba mało ktore dziecko tak choruje jak moja - tydzien w przedszkolu 2-3 tygodnie w domu, no nie?
Mam jeszcze inna opcje - prywatne, nowe przedszkole, koło mojego domu - normlanie widze z okien co dzieci tam robia, tak blisko hihi, ale tam cena jak dla mnie zaporowa 650 zł z jedzeniem, no i Michał by tez tam wyladowal jakbym szla do pracy - wiec 1300 zł musiałabym dac na przedszkole. . CZyli troche mniej niz niania. Ale jednak przedszkole to przedszkole. No i tam tez jest 20 dzieci wiec moze by tak nie chorowali, no i byli by razem wiec moze Michał by sie łatwiej zaadoptowal? To zeby mi sie opłacalo isc do pracy musialbym dostac co najmniej 3000 - 4000 zl a nie wiem czy znajde taka robote teraz
Mowie wam mam takie dylematy, nie wiem co robic. Generalnie jestem za opcja nie wracania do pracy, tylko szukania jakiegos dorabiania w weekendy , te ankiety co mam i szukania lepszej pracy dla meza. taka opcja mi najbardziej pasuje. gdybym nie wracalam do pracy (czytaj nie musiała wrcac) to bym ja najchetniej w tym jej przedszkolu zostawiła bo ona go uwielbia, tylko co mam zrobic zeby tam nie chorowała?
Ostatnia edycja: