Lolcia- kup koniecznie Kidabion - to jest tran dla dzieci. CO prawda niby napisane na nim, ze powyzej 3 lat, ale mi lekarz polecil i rzeczywiscie, Oli znowu wykluwala sie choroba, a w ciagu poltora dnia Ola wyzdrowiala Ja daje jej 1 lyzeczke raz dziennie, ale Mateusz wiekszy, to mozesz dawac 2 lyzeczki od herbaty. To ma mily pomaranczowy smak. Zawiera nienasycone kwasy tluszczowe odpowiedzialne za odpornosc.
reklama
ivka76
Fanka BB :)
Ja witamin nie daję od ok. roku - zjadamy baaardzo dużo świeżych warzyw i owoców i myślę, że to jest o niebo lepsze od sztucznych wytworów.
Od wielkiego dzwonu daję kinder biovital w żelowym misiu lub kidabion w groszkach do żucia.
Nie do końca też wierzę w te "leki" na odporność, bo już raz przez dłuższy czas Szymon brał trzy różne symbiotyki równocześnie (które też niby wzmacniają odporność) i jak złapał przeziębienie to takie w mega wersji.
Od wielkiego dzwonu daję kinder biovital w żelowym misiu lub kidabion w groszkach do żucia.
Nie do końca też wierzę w te "leki" na odporność, bo już raz przez dłuższy czas Szymon brał trzy różne symbiotyki równocześnie (które też niby wzmacniają odporność) i jak złapał przeziębienie to takie w mega wersji.
koga
Mama Maksa i Julka
- Dołączył(a)
- 28 Sierpień 2005
- Postów
- 8 273
ja też nic nie daję - ale też Maks prawie w ogóle nie choruje, jakby chorował to pewno bym się zastanawiała
generalnie stawiam na hartowanie , czyli podlał sobie buty - to trudno, pomoczył spodnie - cóż bywa, zdjął czapkę - pewnie mu było zbyt ciepło, chce lody - jeśli jest po obiedzie to proszę bardzo, siedzi piątą godzinę na dworze - jeśli nie leje i nie zapadł zmrok to ok.
generalnie stawiam na hartowanie , czyli podlał sobie buty - to trudno, pomoczył spodnie - cóż bywa, zdjął czapkę - pewnie mu było zbyt ciepło, chce lody - jeśli jest po obiedzie to proszę bardzo, siedzi piątą godzinę na dworze - jeśli nie leje i nie zapadł zmrok to ok.
ivka76
Fanka BB :)
koga widzę, że masz bardzo podobne podejście :-)
U nas co prawda mniej okazji do takich podwórkowych eskapad, ale jak się nadarzają to szał pełną gębą.
U nas co prawda mniej okazji do takich podwórkowych eskapad, ale jak się nadarzają to szał pełną gębą.
A
azik
Gość
dzięki dziewczyny
Mateusz tylko raz zapłakał w gabinecie i lekarka już wiedziała, że to krtań.
Antybiotyku póki co nie ma, tylko encorton, inhalacje z berodualu+wapno i jeszcze leki przeciwgorączkowe.
Piotrek tez piał - ale to wcale nie musi znaczyć zapalenia krtani (wtedy byliśmy w szpitalu, i byliśmy badani przez kilku lekarzy)
dlatego do krtani jestem bardzo sceptycznie nastawiona - pianie nie jest tylko wtedy.
Bartek np pieje i to jak przy uczuleniu (zwyżce np kurzy w nowym pomieszczeniu) - dokładnie taki sam szczek jak przy krtani
co do berodualu - to ten jest na skurcz oskrzeli - z krtanią nie ma nic wspólnego, encorton (steroid) - głównie przeciwuczuleniowy, przeciwkaszlowy - więc Twój jest leczony jak astmatyk (znaczy sie terapię ma jak mój Bartek od ponad roku)
Piotrka chciała kobita w przychodni poleczyć lekami rozkurczowymi krtań (jakiś zastrzyk)
okazało się że jednak to nie krtań tylko w pełni bakteryjne zakażenie, które nie wyleczone sie ciągnie i ciągnie (uszy) - więc antybiotyk załatwił sprawę od grudnia do teraz Piotrek w sumie nie chorował, oprócz jednego katarku
A
azik
Gość
co do witamin - spotkałam sie z opinia ze są one w chwili już rozwoju choroby pożywką dla bakterii i dzięki nim niektóre z nich sie szybciej rozwijają
od tamtej pory przy chorobie daję tylko leki właściwe i probiotyki
a witaminy zostawiam na czas kiedy są zdrowi (tak tydzień brania w jesieni i na wiosnę)
nie wiem czy to prawda, ale ziarenko niepewności we mnie zasiano
od tamtej pory przy chorobie daję tylko leki właściwe i probiotyki
a witaminy zostawiam na czas kiedy są zdrowi (tak tydzień brania w jesieni i na wiosnę)
nie wiem czy to prawda, ale ziarenko niepewności we mnie zasiano
o kurcze Azik, byłam kiedyś u innej lekarki, bo naszej nie było i jakoś wtedy Zosia już od kilku dni była przeziębiona i było coraz gorzej , no i mówię jej co jej podaję od tych kilku dni: syrop na kaszel, sól morska do nosa, etc., a na końcu wymieniłam witaminy, które nasza lekarka każe nam dawać właśnie w czasie trwania choroby, na co ta lekarka bardzo się zdziwiła i prawie nakrzyczała na mnie, żebym tego nie robiła na przyszłość, bo to właśnie świetna pożywka dla bakterii. No i też mi to dało wtedy do myślenia, no i pierwszy raz od tamtej pory słyszę podobną opinię:-)
ivka76
Fanka BB :)
Ja też o tym słyszałam z witaminami, tyle że pożywkę dla bakterii stanowią nie tyle same witaminy, co podobno substancje, które są do tych witamin dodawane.
reklama
pytia
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Lipiec 2005
- Postów
- 4 681
koga - u nas identycznie. Od malutkiego Jaś jest co najmniej dwie godziny dziennie na spacerze, bez względu na pogodę. Czasem wypije coś zimnego, zje lody, biega bez czapki, itd. Dotąd raczej nie chorował. Sporadycznie katarek i czasem brzuszkowe sprawy. Witamin mu nie daję. Pije jeszcze raz dziennie Bebilon, a tam jest sporo witamin i minerałów.
lolcia - zgadzam sie z azik, że szczekający kaszel i pianie to niekoniecznie musi być zapalenie krtani. Sama jako dziecko to przechodziłam, moja lekarka faszerowała mnie antybiotykami i innymi świńtwami, a potem okazało się, że to na tle alergicznym. Do dzisiaj, jak mi sie nasili alergia, to tak kaszlę. Jeśli chodzi o odporność - nie wiem, jaki masz stosunek do metod alternatywnych, osobiście nie próbowałam, bo nie miałam potrzeby, ale moja koleżanka wyprowadziła dzieciaki z takiego zamkniętego koła ciągłych infekcji przez homeopatię połączoną ze zmianą diety indywidualnie dopasowaną do każdego dziecka. Pomogło. Teraz wcale nie chorują.
lolcia - zgadzam sie z azik, że szczekający kaszel i pianie to niekoniecznie musi być zapalenie krtani. Sama jako dziecko to przechodziłam, moja lekarka faszerowała mnie antybiotykami i innymi świńtwami, a potem okazało się, że to na tle alergicznym. Do dzisiaj, jak mi sie nasili alergia, to tak kaszlę. Jeśli chodzi o odporność - nie wiem, jaki masz stosunek do metod alternatywnych, osobiście nie próbowałam, bo nie miałam potrzeby, ale moja koleżanka wyprowadziła dzieciaki z takiego zamkniętego koła ciągłych infekcji przez homeopatię połączoną ze zmianą diety indywidualnie dopasowaną do każdego dziecka. Pomogło. Teraz wcale nie chorują.
Podziel się: