Aia ja używam Mam, już kiedyś ci o niej pisałam. Dla mnie te butelki są śweitne, wcześniej mieliśmy Aventu i małemu często po bródce mleko spływało, no i się częściej krztusił, bo jadł bardzo łapczywie.
Te Mam mają taki ala dziubek i z boku nic nie wypływa a dziecko jak złapie smoczka to trzyma się dobrze i wszystko co w butelce ląduje w buźce a nie gdzieś obok. Dodatkowo się rozkręcają również na dole, więc łatwo je porządnie wymyć, no i są antykolkowe - choć jak ponoć większość teraźniejszych butelek
Daj koniecznie znać jak się u was sprawdziły
Kochana, dzięki za info
Kupiłam, jesteśmy w fazie testów, ale póki co, odpukać jest super
!
Mała z MAMa je spokojnie, nic jej nie cieknie, nie krztusi się, nie kwęka w trakcie jedzenia, co jej się przy dr. Brownie zdarzało regularnie, je szybko, więc nie łyka koszmarnych ilości powietrza przez nosek, nie ciumka i jeszcze nie chlusnęła (choć to akurat jestem pewna kwestia czasu, ale ważne, że nie od razu jej się cofnęło, jak po karmieniu CALMĄ czy LOVI
).
Co do spania u siebie...Jestem wyrodna. Od początku odkładam Maniusię do łóżeczka. Nie wyobrażam sobie regularnego spania z bąblem w łóżku. Nie bardzo widzi mi się też polegiwanie małej w trakcie dnia w różnych miejscach w myśl zasady, gdzie uśnie, tam zostanie. Tym bardziej, jeżeli tym miejscem miałyby być more ręce
Toć potrzebuję ich na bieżąco na oporządzenie siebie i domu...
Stosuję posponowane obecnie metody babcine
. Po karmieniu lulam na rączkach podśpiewując rzewne melodyjki aż przyśnie i odkładam do kołyski. Jak się rozbudzi przy odkładaniu to kołyszę i pomrukuję "kołysanki", jak to nie działa, daję smoka i kołyszę dalej. Jak dalej kwęka wychodzę i daję jej kilka minut na wyciszenie. Usypia sama, prawie zawsze.
Jestem w tym konsekwentna.
Jak podejmuje prawdziwe larum (patrz płacze rozpaczliwie przez kilka minut) biorę na ręce i próbuję dojść przyczyny, sprawdzam stan pieluchy, czasem napoję, czasem przebiorę w inne ciuszki, wsadzam do nosidełka i zwykle tam usypia, ale czasem eksploruje ze mną świat...To jedyne miejsce poza kołyską, gdzie sypia w dzień. Dobra opcja na maruda, bo przynajmniej można coś zrobić, nie mając wyrzutów, że dziecię samotnie w kołysce kwili.
W czasie aktywności dziennej, kiedy nie śpi, ale też nie płacze i ewidentnie ma ochotę na kontakt leżymy razem na łóżku, na kocyku i gruchamy sobie wspólnie, ćwiczymy leżenie na brzuszku, turlamy się, ćwiczymy bioderka itd.
.
Tak to u nas wygląda.
Nie ma u nas niestety jeszcze opcji leżaczka-bujaczka. Mania go póki co szczerze nie znosi
.
.............edit...........
A żeby nie wyszło, że jestem tak do końca wyrodna, to dopowiem, że uwielbiam moje dziecię tulić, ściskać, całować, najchętniej schrupałabym ją całą bez reszty
. Uparte odkładanie do łóżeczka i pozwalanie na kilkuminutowy płacz od czasu do czasu nie sprawiają, że brakuje między nami czułości i kontaktu
.