Ja tez już jestem po wszystkim Nasz Krzyś urodził sie 19.11.2010 o godz. 00.02
Przy moim porodzie był dr Dynerowicz bo akurat On miał dyżur. jestem bardzo zadowolona. Cieszę sie że to właśnie On był a nie tylnicki mimo ze prowadził moją ciąże. Następnego dnia podczas obchodu dr Dynerowicz przyszedł zapytał jak sie czuję ja i dzidziuś;-)
Rodziłam razem z męzem na sali rodzinnej. Cały czas mąż był ze mną. Mialam do dyspozycj prysznic, wanne. Mogłam kucać przy niej, spierać się-bardzo pomocne przy skurczach
trafiłam na super położną która odbierała poród Dr Dynerowicz powiedział (w zaufaniu) że to najlepsza położna w szpitaluPoszło bardzo sprawnie. Mam maleńkie naciecie i tylko 3 szwy, a dr stwierdził że rodziłam jakby to było conajmniej moje drugie dziecko
Juz prawie nic mnie nie boli Właściwie juz rano po porodzie mogłam sie swobonie zająć Krzysiem. Nie zostawiałam go nawet na chwilę z pielęgniarkami od noworodków. Całe trzy dni i noce był ze mną.
Wiolcia chyba wiem o której babce mówisz (do mojego Krzysia tez przyleciała z butlą, ale powiedzialm jej że nie życzę sobie żeby go dokarmiała bo mam na tyle swojego pokarmu. Myślałam że mnie wzrokiem zabije... Później troche dziwnie na mnie patrzyła na korytarzu ale nie zalezało mi na tym bo i tak nie potrzebowałam od niej zadnej pomocy
Przy moim porodzie był dr Dynerowicz bo akurat On miał dyżur. jestem bardzo zadowolona. Cieszę sie że to właśnie On był a nie tylnicki mimo ze prowadził moją ciąże. Następnego dnia podczas obchodu dr Dynerowicz przyszedł zapytał jak sie czuję ja i dzidziuś;-)
Rodziłam razem z męzem na sali rodzinnej. Cały czas mąż był ze mną. Mialam do dyspozycj prysznic, wanne. Mogłam kucać przy niej, spierać się-bardzo pomocne przy skurczach
trafiłam na super położną która odbierała poród Dr Dynerowicz powiedział (w zaufaniu) że to najlepsza położna w szpitaluPoszło bardzo sprawnie. Mam maleńkie naciecie i tylko 3 szwy, a dr stwierdził że rodziłam jakby to było conajmniej moje drugie dziecko
Juz prawie nic mnie nie boli Właściwie juz rano po porodzie mogłam sie swobonie zająć Krzysiem. Nie zostawiałam go nawet na chwilę z pielęgniarkami od noworodków. Całe trzy dni i noce był ze mną.
Wiolcia chyba wiem o której babce mówisz (do mojego Krzysia tez przyleciała z butlą, ale powiedzialm jej że nie życzę sobie żeby go dokarmiała bo mam na tyle swojego pokarmu. Myślałam że mnie wzrokiem zabije... Później troche dziwnie na mnie patrzyła na korytarzu ale nie zalezało mi na tym bo i tak nie potrzebowałam od niej zadnej pomocy