Hej Heksa, niedziela to pewnie nudy na rehabilitacji, ale pewnie za to odwiedziny wiec mam nadzieje że Ci szybko dzień minął. Wiem dobrze co to znaczy jak się czas dłuży na szpitalnym łóżku, przez 10 dni leżałam przed narodzinami Natalii na patologii ciąży i to było najdłuższe 10 dni w moim życiu
Chyba zaczekam jeszcze ze dwa miesiące z wysadzaniem Natalki na nocnik, troche głupio wyjdzie bo na zimę no ale trudno, potem zajęta noworodkiem moge zwyczajnie nie mieć siły na naukę nocnikowania
Co do jedzenia- dziś zmiksowałam corci zupkę na gładko i zjadła troszkę więcej niż połowę, myślę że to może być rozwiązanie naszych problemów- chyba nie jest jeszcze gotowa na ziarniste jedzonko albo po prostu mam małego leniuszka w domu i się jej nie chce gryźć. Bo to że umie i może- wiem, widziałam, ząbków ma już dużo wiec ma czym. Inna rzecz że natala w ogóle jedzeniowo jest dziwna, do niedawna nie wzięła do ust nic podanegoi ręką a kiedy dałam jej do raczki cokolwiek jadalnego konczyło zawsze na podłodze- dziwne bo liście na spacerze i kamienie zawsze próbuje do pychola zapakować
Szanuje narazie jej małe dziwactwa
jeśli więc chce jeść wciąż miksowane to jej na to pozwolę, choć może nie powinnam
Odpuszczam trochę, mała rośnie zdrowo, idzie w połowie siatki centylowej, nie ma się czym zamartwiać
Tyle że żal mnie bierze bo ekstra jej gotuję, kupuję mięsko lepszej jakości, warzywka a ona to wszystko zostawia
Tyle że zazwyczaj ja zjem to co zostawi więc przynajmniej drugi maluch skorzysta nieco
.
Dziewczyny, cieszę się bardzo bo chyba okres najwiekszego wymiotowania mam juz za sobą, coprawda dieta dość monotonna ale złozona z rzeczy które dzidzia toleruje, ostatnio nawet zaryzykowałam musli na mleku i udało się
)
Zresztą stanęłam dziś na wadze i jest 0,5 kg w górę więc chyba w porządku, teraz będę tylko pilnować żeby nie pofolgować sobie za bardzo i nie przytyć nagle za dużo
No ja też się dziś rozpisałam
Ufff. Pozdrawiam Was mateki obecne i przyszłe i piszcie.........