reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

OGÓRKOWE STARACZKI ZE STAREJ PACZKI [emoji7][emoji173]

Skoro lekarz dal mi zielone swiatlo to dlaczego mam nie probowac?
Nie uwazam ze mleko sie rozlalo. Ciesze sie ze tak szybko zaskoczylam.
Wiadomo ze stres jest, zreszta jak u kazdej dziewczyny, nawet tej ktora nie poronila.
Powiedzialam sobie ze.do trzech razy sztuka.
Bede sie badac jak nic nie wyjdzie ale wierze ze tym razem sie uda jesli w 27dc beta 41 a wczesniej nic nie pokazywalo
A potatzasz bete w pon? Trzymam kciuki za ladny przyrost! :-) teraz wyszlo prawie te 66% zreszta pisalas ze przerwa byla pare godz krocej moze wlasnie przez to
 
reklama
No nic dziewczyny. Mam wrócić za 2 tygodnie, 28.02. Nic już nie badać. Karta ciąży będzie założona jeszcze później, po badaniach krwi. Duphaston mam brać, euthyrox zwiększony, a metformax powiedziała, że ona nie jest endo-gine tylko gine i że mi nie powie. Będę musiała zapisać się do innego lekarza w tej sprawie a podwójnych specjalizacji niestety mój pakiet nie obejmuje. Nic konkretnego nie powiedziała. Widziała, że słabo psychicznie i dała mi L4 do końca przyszłego tygodnia. Chciała do nast. wizyty, ale uznałam, że to za długo.

Zrobiła USG. Widać było plamkę czarną. Nie było widać stricte pęcherzyka ciążowego. Beta za niska. Fajne 2 tygodnie się zapowiadają. Bez sensu to jest, że tak wcześnie się kobieta dowiaduje i potem musi tyle czekać...

Także chwila prawdy 28.02.

A L4 na 80% a nie 100% żeby pracodawca nie widział, że ciąża.

Spkojnie [emoji846]wszytsko będzie dobrze/ a jeśli chodzi o metforminę to mój gin mi mowil ze jak zajdę to będę brała cała ciąże. On jest z tych nielicznych co prowadzą ciąże na metforminie. A jak poszłam do gina w pierwszej ciąży w 5+4 to miałka dopeiro pęcherzyk ciążowy bez serduszka. Kartę natomist założył mi jak serduszko biło
 
Ale wzrost po 48gidz musi być min.66% a tyle przecież jest?
Druga sprawa to fakt, że ja nie ryzykowałabym ciąży po kolejnym poronieniu :/ Dziewczyny pisały nieraz o przeciwciałach , które produkuje organizm. Raz może się zdarzyć ale tak co miesiąc.. Po prostu zaczęłabym kolejne podejście do starań od porządnej diagnozy.
No ale nic, mleko się rozlało. Sprawdź betę w poniedziałek bo ta niczego jeszcze nie przesądza.


Opowiedziałabym Ci historię mojej pierwszej ciąży ale to dalej boli tak cholernie, że nie chcę na forum wracać. Wydarzyła się rzecz, przez którą znienawidziłam na pewien czas własne dziecko bo noe pozwalało mi wtedy zamknąć oczu . Teraz wiem, że uratowł mi życie bo gdyby nie On to dziś i mnie by nie było..
Życzę Dziadkowi spokoju i jak najmniej bólu.
Zaczęłam myśleć, że to wcale nie dlatego to się wydarzyło, „bo nie może być za dobrze”, ale dlatego, żeby nam było łatwiej. Jeśli rzeczywiście to dziadkowi było pisane, to gdyby nie dzidziuś, nie dałabym rady znów przez to przechodzić...

Statystyki mówią, że w przypadku tego raka, gdy jest nieoperacyjny, średnia przeżywalność wynosi 6 miesięcy od diagnozy. Niestety bardzo możliwe, że dziadziuś nie dożyje narodzin prawnuka i będę jeszcze musiała przechodzić przez kolejny w ciągu roku pogrzeb.

Wiecie tak mi się wydaje, że to go dopadło przez śmierć babci. Nic mu nie było, babcia zmarła pół roku temu, posypał się a nagle rak. Widocznie cierpienie i stres emocjonalny naprawdę potrafią takie rzeczy człowiekowi zrobić.

Jest mi bardzo ciężko. Staram się być spokojna, ale wyobrażam sobie, że on leży tam w szpitalu zupełnie nieświadomy. Wkrótce dowie sie, że za pół roku umrze. Dodatkowo w końcu muszę powiedzieć o ciąży. Boję się, że przez to będzie jeszcze ciezej przechodził przez to wszystko. Dziadek mimo wieku jest w 100% sprawny intelektualnie i świadomy. Nie wiem jak można takiemu człowiekowi powiedzieć, że zaraz umrze.
 
Zaczęłam myśleć, że to wcale nie dlatego to się wydarzyło, „bo nie może być za dobrze”, ale dlatego, żeby nam było łatwiej. Jeśli rzeczywiście to dziadkowi było pisane, to gdyby nie dzidziuś, nie dałabym rady znów przez to przechodzić...

Statystyki mówią, że w przypadku tego raka, gdy jest nieoperacyjny, średnia przeżywalność wynosi 6 miesięcy od diagnozy. Niestety bardzo możliwe, że dziadziuś nie dożyje narodzin prawnuka i będę jeszcze musiała przechodzić przez kolejny w ciągu roku pogrzeb.

Wiecie tak mi się wydaje, że to go dopadło przez śmierć babci. Nic mu nie było, babcia zmarła pół roku temu, posypał się a nagle rak. Widocznie cierpienie i stres emocjonalny naprawdę potrafią takie rzeczy człowiekowi zrobić.

Jest mi bardzo ciężko. Staram się być spokojna, ale wyobrażam sobie, że on leży tam w szpitalu zupełnie nieświadomy. Wkrótce dowie sie, że za pół roku umrze. Dodatkowo w końcu muszę powiedzieć o ciąży. Boję się, że przez to będzie jeszcze ciezej przechodził przez to wszystko. Dziadek mimo wieku jest w 100% sprawny intelektualnie i świadomy. Nie wiem jak można takiemu człowiekowi powiedzieć, że zaraz umrze.

To bardzo przykra sytuacja...

Bardzo mi smutno, że musisz przez to przechodzić...

Nikomu nie byłoby łatwo sluchać takiej diagnozy. Nikomu.

Najważniejsze, że ma poczucie, że jest mnóstwo ludzi, którzy go kochają, bo chyba nie ma nic gorszego niż meczyć się w samotności..
 
Nie wiem co powiedziec kochana... ja dziadkow nie mam juz od grubo ponad 10 lat... najwazniejsze zeby dziadek czul ze jestescie obok, co by sie nie dzialo. Ja swojego zawiodlam bo sie balam. Mialam wtedy niecale 16 lat. Musicie byc silni(mimo ze latwo tak mowic wiem ze to trudne i go wspierac.
Zaczęłam myśleć, że to wcale nie dlatego to się wydarzyło, „bo nie może być za dobrze”, ale dlatego, żeby nam było łatwiej. Jeśli rzeczywiście to dziadkowi było pisane, to gdyby nie dzidziuś, nie dałabym rady znów przez to przechodzić...

Statystyki mówią, że w przypadku tego raka, gdy jest nieoperacyjny, średnia przeżywalność wynosi 6 miesięcy od diagnozy. Niestety bardzo możliwe, że dziadziuś nie dożyje narodzin prawnuka i będę jeszcze musiała przechodzić przez kolejny w ciągu roku pogrzeb.

Wiecie tak mi się wydaje, że to go dopadło przez śmierć babci. Nic mu nie było, babcia zmarła pół roku temu, posypał się a nagle rak. Widocznie cierpienie i stres emocjonalny naprawdę potrafią takie rzeczy człowiekowi zrobić.

Jest mi bardzo ciężko. Staram się być spokojna, ale wyobrażam sobie, że on leży tam w szpitalu zupełnie nieświadomy. Wkrótce dowie sie, że za pół roku umrze. Dodatkowo w końcu muszę powiedzieć o ciąży. Boję się, że przez to będzie jeszcze ciezej przechodził przez to wszystko. Dziadek mimo wieku jest w 100% sprawny intelektualnie i świadomy. Nie wiem jak można takiemu człowiekowi powiedzieć, że zaraz umrze.
 
reklama
Zaczęłam myśleć, że to wcale nie dlatego to się wydarzyło, „bo nie może być za dobrze”, ale dlatego, żeby nam było łatwiej. Jeśli rzeczywiście to dziadkowi było pisane, to gdyby nie dzidziuś, nie dałabym rady znów przez to przechodzić...

Statystyki mówią, że w przypadku tego raka, gdy jest nieoperacyjny, średnia przeżywalność wynosi 6 miesięcy od diagnozy. Niestety bardzo możliwe, że dziadziuś nie dożyje narodzin prawnuka i będę jeszcze musiała przechodzić przez kolejny w ciągu roku pogrzeb.

Wiecie tak mi się wydaje, że to go dopadło przez śmierć babci. Nic mu nie było, babcia zmarła pół roku temu, posypał się a nagle rak. Widocznie cierpienie i stres emocjonalny naprawdę potrafią takie rzeczy człowiekowi zrobić.

Jest mi bardzo ciężko. Staram się być spokojna, ale wyobrażam sobie, że on leży tam w szpitalu zupełnie nieświadomy. Wkrótce dowie sie, że za pół roku umrze. Dodatkowo w końcu muszę powiedzieć o ciąży. Boję się, że przez to będzie jeszcze ciezej przechodził przez to wszystko. Dziadek mimo wieku jest w 100% sprawny intelektualnie i świadomy. Nie wiem jak można takiemu człowiekowi powiedzieć, że zaraz umrze.

To nie mowcie mu narazie. Moja babcia zmarła na raka w ciągu 4 mcy od diagnozy. Do końca walczyła bo nie wiedziała ze to rak. Przed odejściem dowiedziała się ze zostanie prababcia :(
 
Do góry