AniolkowaMama
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Grudzień 2010
- Postów
- 183
Karola rozumiem,ze czujesz sie zle,bo rozłąka to trudna sprawa,na pewno jest Ci ciezo samej,rodzina powinna byc razem- bez dwoch zdan.
Z drugiej strony rozumiem obawy meza,bo przerabialam to samo.Na emigracji nie jest wcale tak kolorowo jak sie wydaje z polskiej perspektywy.Na pewno teraz w dobie kryzysu jest gorzej niz 10 lat temu gdy kraje unijne przezywaly gospodarczy boom.
Jest wrecz tragicznie.My tu jestesmy na ponad 6 lat a moj M,nie ma stalej pracy,tj,mial ale w kryzysie firmy zwijaja biznes niestety...i tez pracowal ostatnio przez agencje, teraz nie ma pracy juz 2mce i nie moze znalezc.Ja do mojej pracy na razie nie wracam,bo chce wychowyac Ole conajmniej do roku.
Ludziom na poczatku drogi jest najciezej.Twoj maz chce miec pewny grunt pod nogami zanim sprowadzi rodzine.A jesli nie stala prace to choc jakies oszczednosci na ciezkie czasy.Agencje tak dzialaja,ze biora pracownika na ile chca i nie musza sie tlumaczyc,po prostu dzwonia i mowia,ze jutro nie musisz isc do pracy.To jest jedna wielka niewiadoma.Choc znam ludzi,ktorzy przez agencje pracuja 5lat w jedej firmie.Na to nie ma reguly.Decyduje przypadek,szczescie.Trudno wiec cokolwiek planowac skoro sie nie wiem na czym sie stoi.A tu rachunki do oplacenia,trzeba placic za pokoj,jakos zyc.
Naprawde rozumiem jego obawy.Dopoki sama tu nie przyjechalam,myslalam,ze tak fajnie jest i latwo ale kazdy tu przechodzi swoja droge krzyzowa.Potrzeba czasu,zeby sie poczuc pewnie.
Na pewno Twoj M.nie robi tego wszystkiego zlosliwie.
Z czasem sie wszystko ulozy i na pewno bedziecie razem cala rodzina.
Rozumiem Twoje rozczarowanie,bo sama tak sie czulam bedac w Polsce,wydawalo mi sie,ze on tam ma fajnie a ja sie mecze.Jak przyjechalam to sie przekonalam co to znaczy to "fajnie".
Z drugiej strony- jako rodzina powinniscie byc razem.Moze warto zaryzykowac,moze bedzie dobrze,moze bedzie mial prace,jak sie jedna skonczy to dostanie kolejna?
Musicie to wspolnie ustalic.Ja Wam zycze jak najlepiej.
Jak juz wczesniej pisalam nam sie po 2 latach dopiero tak ulozylo,ze wynajelismy sami mieszkanie,bo wczesniej zylismy na tzw.kupie i bardzo zle to wspominam.
Teraz z kolei utknelismy tutaj,chcemy wrocic do Polski ale nie mamy dokad...a na mieszkanie nie udalo nam sie odlozyc,bo ceny mieszkan sa z kosmosu wziete.
eh,to jest temat rzeka -pisanie o dobrych i zlych stronach emigracji...
Z drugiej strony rozumiem obawy meza,bo przerabialam to samo.Na emigracji nie jest wcale tak kolorowo jak sie wydaje z polskiej perspektywy.Na pewno teraz w dobie kryzysu jest gorzej niz 10 lat temu gdy kraje unijne przezywaly gospodarczy boom.
Jest wrecz tragicznie.My tu jestesmy na ponad 6 lat a moj M,nie ma stalej pracy,tj,mial ale w kryzysie firmy zwijaja biznes niestety...i tez pracowal ostatnio przez agencje, teraz nie ma pracy juz 2mce i nie moze znalezc.Ja do mojej pracy na razie nie wracam,bo chce wychowyac Ole conajmniej do roku.
Ludziom na poczatku drogi jest najciezej.Twoj maz chce miec pewny grunt pod nogami zanim sprowadzi rodzine.A jesli nie stala prace to choc jakies oszczednosci na ciezkie czasy.Agencje tak dzialaja,ze biora pracownika na ile chca i nie musza sie tlumaczyc,po prostu dzwonia i mowia,ze jutro nie musisz isc do pracy.To jest jedna wielka niewiadoma.Choc znam ludzi,ktorzy przez agencje pracuja 5lat w jedej firmie.Na to nie ma reguly.Decyduje przypadek,szczescie.Trudno wiec cokolwiek planowac skoro sie nie wiem na czym sie stoi.A tu rachunki do oplacenia,trzeba placic za pokoj,jakos zyc.
Naprawde rozumiem jego obawy.Dopoki sama tu nie przyjechalam,myslalam,ze tak fajnie jest i latwo ale kazdy tu przechodzi swoja droge krzyzowa.Potrzeba czasu,zeby sie poczuc pewnie.
Na pewno Twoj M.nie robi tego wszystkiego zlosliwie.
Z czasem sie wszystko ulozy i na pewno bedziecie razem cala rodzina.
Rozumiem Twoje rozczarowanie,bo sama tak sie czulam bedac w Polsce,wydawalo mi sie,ze on tam ma fajnie a ja sie mecze.Jak przyjechalam to sie przekonalam co to znaczy to "fajnie".
Z drugiej strony- jako rodzina powinniscie byc razem.Moze warto zaryzykowac,moze bedzie dobrze,moze bedzie mial prace,jak sie jedna skonczy to dostanie kolejna?
Musicie to wspolnie ustalic.Ja Wam zycze jak najlepiej.
Jak juz wczesniej pisalam nam sie po 2 latach dopiero tak ulozylo,ze wynajelismy sami mieszkanie,bo wczesniej zylismy na tzw.kupie i bardzo zle to wspominam.
Teraz z kolei utknelismy tutaj,chcemy wrocic do Polski ale nie mamy dokad...a na mieszkanie nie udalo nam sie odlozyc,bo ceny mieszkan sa z kosmosu wziete.
eh,to jest temat rzeka -pisanie o dobrych i zlych stronach emigracji...