Już kiedys pisałymy o tym pobieraniu krwi i jak dla mnie,to raz przeżyłam pobieranie z palca,jak miała miesiąc i dostaliśmy skierowanie na morfologię(przy wypisie ze szpitala dostała zalecenie kontroli po miesiącu w poradni patologii noworodka,więc nasz pediatra najpierw sam zlecił te morfologie i stwierdził,że wszystko jest ok. i nie ma potrzeby tam iść),no i dziekuje- więcej nie chcę i unikam jak ognia
.Szczepienie to pikuś w porównaniu z tymi męczarniami,jakie przeszłyśmy.Dlatego wolałam wprowadzic Amelce mięsko wcześniej troche,niż to jest w schemacie,żeby właśnie uniknąć niedoborów żelaza i tych okropnych badań ,nie mówiąc o tym,że podawanie żelaza też takie fajne nie jest.
U nas generalnie jest tak,że jak chce sobie iść z małą na kontrolę,wagi np.,to dzień wcześniej w przychodni zgłaszam ,żeby ją zapisali do naszego doktorka do zdrowych i wtedy ide.Jak na razie,to póki były szczepienia,to chodziłam wtedy(nie licząc pierwszego miesiąca,kiedy chyba miał nas dość,bo prawie co tydzień byłam
).Teraz musze się przejść,zważyć ją,pogadac trochę o jedzonku...ale jakoś zebrac sie nie moge;-).
A tak z innej beczki mi sie przypomniało- czyjeś dziecko jeszcze spi w kołysce,czy wszystkie już do łóżeczek "przeprowadzone"?Wiem,że Inka miała kołyskę...Bo ja tak patrzę na Amelke ,no i ona jeszcze spoko sie mieści,ale boję się,że kiedyś jak mnie nie będzie przy niej,to pierwszy raz sie podciągnie za szczebelki i wtedy wyleci...niby na razie nie ma takiej opcji,bo zawsze budzi sie z rykiem,nie ma,że sobie leży,no,ale zawsze może byc ten pierwszy raz....