A mi sie wydaje,tak ,jak sheeney,ze mozna dziecko oduczyc "złych" nawyków.Ale to kwestia konsekwencji rodziców.Ta Twoja koleżanka,Loliszka,to mi wyglada na mamę ,która w żadnej kwestii nie umiała "postawic na swoim".Bo ja rozumiem,ze np. ma sie problem z tym czy innym zachowaniem u dziecka,bywa,dziecko to nie maszynka,czasem sie buntuje
)).Ale jak dziecko 4 letnie szaleje u rodziców w łóżku do 2.00,je tylko pizzę i inne takie "kwiatki",to po prostu było nieodpowiedzialne zachowanie rodziców. na początku,często "z wygodnictwa" idzie sie po najmniejszej linni oporu,ale bez przesady,nie ze wszystkim
)).Ja na przykład z wygodnictwa spałam z dziecmi,dopóki karmiłam,bo tylko w ten sposób mogłam sobie i im zapewnic przespana nockę.Skonczyło sie karmienie,skończyło sie wspólne spanie,bo juz nie było powodu.A innych "rytuałów " przestrzegałam,więc wcale nie weszły mi na głowę
.Co do jedzenia,to Maksio był niejadek,nie lubił mięsa,ale starałam się ,żeby miał urozmaicony jadłospis,a i mięsko z czasem zaczął jesć normalnie,ale bez przymuszania.Ważne,żeby wiedziec,czego się chce,miec jakis kompas ogólny w wychowaniu,to dotrze sie do celu
).
reklama
natolin
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Luty 2010
- Postów
- 8 818
moriam z doświadczenia Ci powiem, że do zwalczenia kataru, oprócz tego wszystkiego co napisałaś jest potrzebne jeszcze jedno... cierpliwość. mi jej już brakowało, ale po prawie 3 tygodniach katar przeszedł.
mój śpi w dwóch warstwach jakby, ale to głównie dlatego, że nadal nie potrafię za bardzo regulować kaloryfera i np jak się dzisiaj obudziliśmy to w pokoju było 16,5 stopnia...
co do usypiania itp to u mnie jest trochę jak u Alicji. i ja się przemogłam do wkładania małego do łóżeczka w dzień po tym jak sobie uświadomiłam, że huśtawka, leżaczek, a nawet mata nie będą zawsze z nami, bo wcześniej w dzień zasypiał tam gdzie padł przy zabawie. natomiast na noc to od dawna zasypia sam w łóżeczku. w dzień czasami ciężko mu zasnąć i marudzi, ale nie jest to kwestia tego, gdzie jest tylko po prostu jak się przegapi moment to ma potem problem z uśnięciem i to są jedyne chwile, kiedy słyszę jego płacz.
a co do odzwyczajania itd to zgadzam się z loliszą a już w ogóle przekonało mnie to, że przecież takie coś jak potem się odzwyczaja to burzy dziecku jego poukładany świat. więc im wcześniej tym lepiej. i niestety też mam przykład wśród znajomych, dziecko ma 4,5 roku i nadal się nie przyzwyczaiło do spania samo...
mój śpi w dwóch warstwach jakby, ale to głównie dlatego, że nadal nie potrafię za bardzo regulować kaloryfera i np jak się dzisiaj obudziliśmy to w pokoju było 16,5 stopnia...
co do usypiania itp to u mnie jest trochę jak u Alicji. i ja się przemogłam do wkładania małego do łóżeczka w dzień po tym jak sobie uświadomiłam, że huśtawka, leżaczek, a nawet mata nie będą zawsze z nami, bo wcześniej w dzień zasypiał tam gdzie padł przy zabawie. natomiast na noc to od dawna zasypia sam w łóżeczku. w dzień czasami ciężko mu zasnąć i marudzi, ale nie jest to kwestia tego, gdzie jest tylko po prostu jak się przegapi moment to ma potem problem z uśnięciem i to są jedyne chwile, kiedy słyszę jego płacz.
a co do odzwyczajania itd to zgadzam się z loliszą a już w ogóle przekonało mnie to, że przecież takie coś jak potem się odzwyczaja to burzy dziecku jego poukładany świat. więc im wcześniej tym lepiej. i niestety też mam przykład wśród znajomych, dziecko ma 4,5 roku i nadal się nie przyzwyczaiło do spania samo...
lolisza oczywiste jest,ze jesli najpierw sie dziecku na cos pozwoli a potem nagle to zmieni to sie zbuntuje.a szacunek nie oznacza pozwalanie na wszystko tylko o sluchanie,obserwowaniu i rozumieniu a pozniej wie sie kiedy przychodzi czas na zmiany.I wcale zmiany nie musza byc drastyczne dla dziecka.To nie jest wina dziecka,ze je pizze i nie spi ,tylko wina rodzicow bo ktos mu ta pizze daje ,brak konsekwencji i nieumiejetnosc wytlumaczenia .Tak to jest ,ze rodzic musi byc sprytniejszy od dziecka.I do wszystkiego trzeba rozsadku!!ale uwazam,ze 4 miesieczne dziecko nie jest gotowe na "wychowywanie"ale to nie znaczy,ze pozwole swoejmu dziecko wejsc mi na glowe. Co do wygody to tak samo dla jak jedni spia razem i karmia piersia tak inni z tego powodu daja butelke i klada do lozeczka. kazdy ma inne podejscie i inny sposob na swoje dziecko.Za pare czy parenascie lat przekonamy sie czy mielismy racje i czy nasze dzieci beda szczesliwe i dadza sobie w zyciu rade przez to nasze wychowanie.:-)
magnolia85
Zaangażowana w BB
Magnolia kwasochłonne faktycznie są ok. norma jest 1-3% a nie zaobserwowałaś po czym konkretne ją obsypało? Bo typowa skaza nasila się ale zazwyczaj wtedy jak wprowadza się mieso, jaja, a zakładam że tego nie dawałaś jeszcze? Może próbuj wprowadzać jeden składnik przez kilka dni, nawet tydzień, potem 3 dni przerwy i dopiero kolejny?
własnie nie zauważyłam czy to po czyms konkretnie, sek w tym ze nie rozumiem czemu wysypka utrzymuje sie nawet wtedy kiedy jest na samym pepti. tak ma być? spróbuje zrobic tak jak mówisz, bede ostrożniejsza w prowadzaniu nowości.
Alicja z Krainy Czarów
od teraz serca mam dwa..
- Dołączył(a)
- 19 Sierpień 2010
- Postów
- 7 188
co do tzw złych nawyków. Ja powiem jedno: z pełną świadomością Isię rozpieszczałam przez pierwsze tygodnie. Wiem że o wiele łatwiej dziecia odłożyć do łóżeczka za każdym razem żeby sie uczył sam zasypiać itp. ale dla mnie taki maluch potrzebuje mnóstwo ciepła uwagi i przede wszystkim bliskości. Wspaniale było czuć ją tak blisko, patrzeć jak usypia w ramionach, mieć świadomość ze czuje sie przy mnie tak pewnie i bezpiecznie..to są chwile które będę pamiętała bardzo długo..fakt odzwyczajanie troche trwało ale ani przez moment nie żałowałam. Bo ona tylko raz będzie miała 1 dzień, tylko raz tydzień, 3 miesiace itp. i chcez z każdego dnia czerpać na maksa, wypieścić, wycałować ...
Happybeti mi nie chodzi o to ze złych nawyków nie da się oduczyc, bo będąc konsekwentnym owszem da się, tylko jakim kosztem, bo na pewno nerwów i swoich i dziecka a nawet jak rodzic jest max wyluzowany i jego to nie stresuje to nie wierze że dziecka nie bo coś co było dla niego od zawsze normalne, np. spanie w łóżku z rodzicami, nagle przestaje takie być, nagle musi spać w łóżeczku w którym przecież wcześniej nie spało i na pewno się tego boi. Przyzwyczajenie u dzieci jest bardzo silne do tego stopnia że np. dzieci które były u nas na OIOM długo przyzwyczaiły się do specyficznych odgłosów, specyficzny dźwięk respiratora, monitorów, innych urządzeń itd. i czasami już w dniu wyjścia ze szpitala rodzic dzwoni do nas i mówi że coś złego się dzieje, dziecko płacze, nie daje się uspokoić, nie można go uśpić, więc mówimy wracajcie, i momentalnie jak tylko wchodzą z tym rozchsiteryzowanym dzieckiem na oddział jest cisza, dziecko się uspokaja i bach w kimono, lek bada dziecko wszystko ok., wracaja do domu i zaraz dawaj to samo, a chodzi o ten dźwięk, o tren respirator, o te alarmy na monitorach, te dzieci tylko to znały, to było dla nich normalne i dawało im poczucie bezpieczeństwa i jak tego zabrakło to jest strach wiec jest i płacz. Ja nie rozumiem po prostu jednej rzeczy, dzieci nie rodzą się z tymi nawykami, one ch nabywają, słusznie jak Rzutka zauważyła głównie chyba przez wygode rodziców, tylko ja mam poważne obawy czy warto dla swojej chwilowej wygody przyzwyczjać dziecko do czegoś o czym z góry wiemy, ze trzeba będzie to skończyć. Jest jeszcze oczywiście kwestia dziecka bo jedno będzie lamentowało że nagle ma spać w łóżeczku a inne oleje temat i się przystosuje szybko, tylko takch jest zdecydowanie mniej. A moja koleżanka to słusznie zauważyłaś pozwalała na wszystko – spanie w łóżko bo tak słodko, zaczeli odzwyczajac jak mały miał pół roku i makabra była, ryk taki że robił się bordowy, siny, rzygał, katastrofa wec się poddali, kolejne próby to samo, a z jedzeniem hmm, nie chce jeść tego co powinie wiec żeby zjadł cokolwiek daja mu to co on chce łaskawie zjeść, a ta pzza to i tak postep bo jeszcze niedawno pił flaszke mleka z kaszą 5 razy dzinnie i nic poza tym bo tylko to tolerował. Ja bym nerwowo nie wytrzymała.
Magnolia ta wysypka powinna mijac jak jest tylko na Pepti, a może to na coś innego uczulenie, może proszek, jakiś detergent którym sprzątasz?
Alicja ja też bardzo lubiłam ajk Franek malutki zasypiał u mnie na brzuchu i jak był malutki to zazwyczaj tak zasypiał a ja leżałam i wpatrywałam się w niego godzinami, ale jak zaczął kumać o co biega i robić mi podkowe bo nie robe czegoś tak jak on by chciał to stwierdziłam o nie kolego tak to nie będzie i się musiał z tym losem okrutnym pogodzić a teraz czasem jak słysze że zaczyna robić podkowe bo on automatycznie wydaje przy ty dźwięk „bee” to nawet na niego nie patrząc mówi „ooo nawet nie próbuj” i co Franie robi, zaczyna się chichrać, tak własnie szybko mijają jego wyimaginowane żale.
Magnolia ta wysypka powinna mijac jak jest tylko na Pepti, a może to na coś innego uczulenie, może proszek, jakiś detergent którym sprzątasz?
Alicja ja też bardzo lubiłam ajk Franek malutki zasypiał u mnie na brzuchu i jak był malutki to zazwyczaj tak zasypiał a ja leżałam i wpatrywałam się w niego godzinami, ale jak zaczął kumać o co biega i robić mi podkowe bo nie robe czegoś tak jak on by chciał to stwierdziłam o nie kolego tak to nie będzie i się musiał z tym losem okrutnym pogodzić a teraz czasem jak słysze że zaczyna robić podkowe bo on automatycznie wydaje przy ty dźwięk „bee” to nawet na niego nie patrząc mówi „ooo nawet nie próbuj” i co Franie robi, zaczyna się chichrać, tak własnie szybko mijają jego wyimaginowane żale.
Sheeney, ale czemu uważasz, że 4 miesięczne dziecko nie jest gotowe na wychowywanie ? Bo nie rozumie ? Czy co ?
Jeżeli dziecko nawet 2-3 miesięczne łapie choć jedną rzecz, która w ciągu dnia jest rytuałem to znaczy, że rozumie, że się czegoś uczy i coś w główce utrwala. Dlatego już wtedy warto wpajać te dobre nawyki. Zgadzam się z Lolisza, że chyba nie ma sensu utrwalać czegoś z czym później będziemy musieli walczyć.
Jeżeli chodzi o bliskość to już gdzieś kiedyś tu pisałam, że mimo to, że moje dziecko śpi samo w łóżeczku to jest przytulane ciało do ciała, często łapię z nim drzemki w ciągu dnia u mnie w łóżku. Nie uważam, żeby czuł się niekochany czy brak mu było czułości i poczucia bezpieczeństwa.
Przecież można upiec 2 pieczenie na jednym ruszcie. Nauczyć dziecko spać samo w łóżeczku, a w dzień powygłupiać się i wyprzytulać w jednym wyrze. Problem polega nie w dziecku tylko w rodzicach.
To oni nie potrafią się pozbyć tej "jedynej" bliskości. I często to matki nie umieją zdobyć się na konsekwencję bo im serce pęka na każde jęknięcie.
Przykład u nas. Była już huśtawka, był leżaczek, była mata, były zabawy grzechotkami, były wygłupy w łóżku i na przewijaku, były ćwiczenia i było też trochę rączek. I te rączki najlepsze i on by chętnie chodził na rękach po domu przez cały dzień. W końcu odłożyłam go do bujaczka i dałam misia. Ryk na maksa. Trwał 20 minut. I nagle cyk ! Cisza i spokój. Zrozumiał, że w ten sposób go z tamtąd nie wezmę. Zauważył misia, zaczął się nim bawić. Po 5 minutach samodzielnej zabawy podniosłam go i wycałowałam jak mogłam.
I tu można powiedzieć, że wyrodna ze mnie matka, zimna suka bla bla bla...
Mam to gdzieś. Bo wiem, że krzywda mu się nie działa. Jeżeli nauczył się zasypiania o konkretnej godzinie, jeżeli wie, że wózek to spacer, smok to spanie, a grzanie wody w czajniku to żarcie to i wie, że coś można lub nie wymusić.
Jeżeli dziecko nawet 2-3 miesięczne łapie choć jedną rzecz, która w ciągu dnia jest rytuałem to znaczy, że rozumie, że się czegoś uczy i coś w główce utrwala. Dlatego już wtedy warto wpajać te dobre nawyki. Zgadzam się z Lolisza, że chyba nie ma sensu utrwalać czegoś z czym później będziemy musieli walczyć.
Jeżeli chodzi o bliskość to już gdzieś kiedyś tu pisałam, że mimo to, że moje dziecko śpi samo w łóżeczku to jest przytulane ciało do ciała, często łapię z nim drzemki w ciągu dnia u mnie w łóżku. Nie uważam, żeby czuł się niekochany czy brak mu było czułości i poczucia bezpieczeństwa.
Przecież można upiec 2 pieczenie na jednym ruszcie. Nauczyć dziecko spać samo w łóżeczku, a w dzień powygłupiać się i wyprzytulać w jednym wyrze. Problem polega nie w dziecku tylko w rodzicach.
To oni nie potrafią się pozbyć tej "jedynej" bliskości. I często to matki nie umieją zdobyć się na konsekwencję bo im serce pęka na każde jęknięcie.
Przykład u nas. Była już huśtawka, był leżaczek, była mata, były zabawy grzechotkami, były wygłupy w łóżku i na przewijaku, były ćwiczenia i było też trochę rączek. I te rączki najlepsze i on by chętnie chodził na rękach po domu przez cały dzień. W końcu odłożyłam go do bujaczka i dałam misia. Ryk na maksa. Trwał 20 minut. I nagle cyk ! Cisza i spokój. Zrozumiał, że w ten sposób go z tamtąd nie wezmę. Zauważył misia, zaczął się nim bawić. Po 5 minutach samodzielnej zabawy podniosłam go i wycałowałam jak mogłam.
I tu można powiedzieć, że wyrodna ze mnie matka, zimna suka bla bla bla...
Mam to gdzieś. Bo wiem, że krzywda mu się nie działa. Jeżeli nauczył się zasypiania o konkretnej godzinie, jeżeli wie, że wózek to spacer, smok to spanie, a grzanie wody w czajniku to żarcie to i wie, że coś można lub nie wymusić.
Jeżeli nauczył się zasypiania o konkretnej godzinie, jeżeli wie, że wózek to spacer, smok to spanie, a grzanie wody w czajniku to żarcie to i wie, że coś można lub nie wymusić.
Rzutka hehe mój M który jest psychiatra dzieciecym mówi że to zdanie to rewelacyjne podsumowanie, a na marginesie to on leczy takie dzieci które mają 12 lat i śpią z mamą w łóżku, a żeby było śmieszniej to tej mamie nie wolno sie poruszyć, nie wolno jej wstać i wyjść samej do łazienki, ona musi leżeć obok w łóżku a jak go pytam czy to choroba czy przyzwyczajenie to mówi że to własnie taki niewinny nawyk, który stał się tak silnym przyzwyczajeniem że przekształcił sie w chorobe.
A u nas tak jak u Rzutki jest zabawa, śmianie, przytulanie, całowanie ale nie ma wymuszania, wycie na mnie nie zadziała, chociaż Franek generalnie bardzo rzadko płacze.
reklama
natolin
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Luty 2010
- Postów
- 8 818
Alicja ale trzy miesiące, sześć, rok, dziesięć, dwanaście, osiemnaście i trzydzieści nasze dzieci też będą miały tylko raz...
Lolisza, rzutka dzięki za Wasze posty. właśnie o to chodzi, nie powinno się przyzwyczajać dziecka do czegoś o czym wiemy, że kiedyś będziemy oduczać. dalej idąc na pedagogice zawsze uczyli nas- nigdy nie mów dziecku czegoś o czym wiesz, że jak będzie starsze to będziesz musiał odwołać, bo to nie jest nauka.
Lolisza, rzutka dzięki za Wasze posty. właśnie o to chodzi, nie powinno się przyzwyczajać dziecka do czegoś o czym wiemy, że kiedyś będziemy oduczać. dalej idąc na pedagogice zawsze uczyli nas- nigdy nie mów dziecku czegoś o czym wiesz, że jak będzie starsze to będziesz musiał odwołać, bo to nie jest nauka.
Podziel się: