reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nowy Sącz i okolice

Czy ja mogę prosić o kciuki za nas a przede wszystkim za mojego Antosia ??

Wczoraj byliśmy na kontroli u pediatry i po skierowanie do szpitala na czwartkowy zabieg - niestety Antkowi jeszcze coś świszczy w oskrzelach i pokasłuje i pediatra twierdzi że anestezjolog nas do zabiegu nie dopuści, dzwoniłam jeszcze wczoraj do naszego lekarza co prowadzi i ma operować Antka i powiedziałam że kaszel nie jest przeszkodą w zabiegu że kaszel kaszlowi nie równy i dziecko może kaszleć i całą zimę.
Tak więc dzisiaj jednak wzięliśmy skierowanie od pediatry i jutro jedziemy - zbadają Młodego i decyzja zapadnie - albo się wrócimy albo zostaniemy do czwartku i zabieg się odbędzie.
Bardzo chce ten zabieg mieć za sobą i wiedzieć na czym stoimy zeszłoroczny zabieg się nie udał jąderko zostało sprowadzone ale znowu zwiało i teraz a dokładnie trochę ponad miesiąc temu jąderko było nie do zlokalizowania ani w badaniu ręcznym ani podczas usg i jeżeli jest obumarłe została tylko powłoka i resztki jąderka to zostanie usunięte, a jeżeli jest a tylko gdzieś się schowało i jest w miarę normalne to trzeba jak najszybciej go sprowadzić bo tylko w "w worku " jąderko może normalnie funkcjonować wszędzie indziej jest dla niego za wysoka temperatura i z każdym tygodniem szanse maleją na uratowanie jąderka

Zmykam , Młody właśnie usnął a ja biorę się za prasowanie i pomału zacznę pakować nas na ten wyjazd
 
reklama
witam :-)

wczoraj wieczorem wróciliśmy do domu - Antek jest bo operacji ma się nieźle - my z mężem lekko zmęczeni i niedospani, dobrze że obydwoje mamy wolne do końca tygodnia.
Niedawno wstaliśmy jak się trochę ogarnę to napiszę jak było w szpitalu a tymczasem pozdrawiam i miłego dnia życzę :-)
 
No więc tak, w środę zameldowaliśmy się w szpitalu, Antka zbadała pediatra i zastrzeżeń żadnych nie było więc na oddział nas przyjęli, wypełniliśmy pierdylion papierków, dostaliśmy łózko w sali w której byliśmy sami, Młodemu pobrali krew na badania i o 12 wybyliśmy na miasto, wróciliśmy dopiero wieczorem - Antek stęskniony kontaktu z dziećmi szalał w sali zabaw z innymi małymi pacjentami do 22 - potem padł i spał kamiennymi snem do 8 rano.
Był piąty w kolejce do operacji czyli na porannym obchodzie mówili że koło 12/13 zabiorą Młodego na blok - wizja drącego się o jedzenie i picie Antka przerażała mnie bo doskonale pamiętam jak przed zeszłoroczną operacją Młody był tak głodny i spragniony że z kosza na śmieci chciał wyciągać ogryzki z jabłek - chwilę po obchodzie okazało się, że dwoje dzieci dostało gorączki i wypadają z zabiegu więc po małych zmianach Młodego zabrali na blok o 9:30. Miał wrócić po 2 godzinach - ale operacja sprawnie poszła i przed 11 byliśmy już razem - Młody oszołomiony i obolały co próbował zasnąć to wybudzał się z bólu - i tu też przypinało mi się jak w zeszłym roku po zabiegu cały czas wył i spać nie mógł a myśmy na zmianę go nosili - na szczęście teraz popłakiwał krótko bo w końcu udało mu się zasnąć i spał prawie 3 godziny - wstał jakby nigdy nic - fakt boleć bolało, był taki nie dotykały ale chciał z dziećmi biegać i bawić się - napił się , zjadł trochę chrupek i czekaliśmy czy jakiś sensacji nie będzie - no ale było wszystko oki , mocz oddawał normalnie więc o 17 wypuścili nas do domu :-)
Przez trzy dni Młody ma odpoczywać, nie biegać nie dźwigać a my nie wyrabiamy żeby go pilnować - przed chwila zrobił sobie wieżę z poduszek i udawał rybkę i skakał na materac, że niby do wody skacze :szok:
A co do samej operacji to jąderka nie udało się uratować bo z jąderka zostały strzępy więc zostało usunięte, jąderko zdrowe u fiksowane (zabezpieczone ) dodatkowo w dniu przyjęcia do szpitala wykryto po stronie zdrowego jądra wodniaka - skubany zrobił się w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy - bo kiedy na wizycie końcem sierpnia lekarz który nas prowadzi i operował Antka o wodniaku nic nie mówił więc go musiało nie być

Tak ogólnie Młody dzielnie wszystko zniósł - dał się badać, był spokojny i grzeczny, wkurzyły nas tylko pielęgniarki które zaraz po przyjęciu do szpitala wyrwały mi z rąk Antka i zabrały do zabiegowego na założenie wenflonu - nic nie zdążyłam do Młodego powiedzieć a już mi drzwiami trzasnęły dziecko się wystraszyło że nagle mama z tatą zniknęli i ryczał strasznie - myśłałam że tam drzwi wywalę :wściekła/y: potem Młody chciał stamtąd uciekać wył że chce do domu do babci i dziadka - na szczęście wypad na miasto go uspokoił i gdy wróciliśmy do szpitala był już spokojny.
Jak jechał na blok, dał się zapakować na łózko - my tylko mogliśmy z nim do windy podejść, potem pojechał z pielęgniarkami i w ogóle nie płakał - wcześniej tłumaczyliśmy mu że pojedzie gadającą windą do " naszego " pana doktora i on naprawi mu jajeczko i że pojedzie z przytulanka pieskiem a my na dole na niego poczekamy - tak więc Młody w ogóle nie płakał - po zabiegu mimo trzech ran po cięciu był naprawdę dzielny - nawet pozwolił się wieczorem obejrzeć lekarzowi co rok temu było istnym cyrkiem - po zeszłorocznym zabiegu przez długi czas nikt z lekarzy nie mógł się do Antka zbliżać na kontrole jeździłam z mężem i teściową i w trójkę trzymaliśmy Antka aby lekarz mógł go zbadać. Tak więc z Młodego jestem strasznie dumna - mój dzielny kochany facet :-) Sam teraz o sobie mówi: jestem facet nie pierdoła :-D


no to się rozpisałam a w tym czasie przypaliły mi się łazanki :shocked2:
 
Sam teraz o sobie mówi: jestem facet nie pierdoła :-D

:-D:-D:-D
Dobrze że już po operacji!:tak: Szkoda tylko że jajeczka nie udało się uratować ale jest drugie! Co do wrażeń z operacji to ja też wiem jak to jest bo 3 lata temu Ania miała zabieg na oczko (ma zeza). Zakładanie wenflonu, usypianie...i potem to dluuuuuugaśne czekanie przed windą. I byłam sama bo mężowi pomimo że wcześniej się starał nie dali urlopu.

Justa a tak na marginesie to powinnaś książki pisać bo masz lekkie pióro i świetnie czyta się Twoje posty:tak::tak::tak:

Skoro już wiem co i jak to znikam. Życzę udanego weekendu i pojawię się w poniedziałek...a nie w środę dopiero bo jadę z Anią do Krakowa na konsultację okulistyczną

Pa pa!
 
reklama
dziewczyny mam pytanie znacie jakiegoś dobrego alergologa w Sączu
niby nasza pediatra ma specjalizacje z alergologi ale szukam kogoś jeszcze
muszę Młodego przebadać, ponad tydzień temu wyszedł z choroby, skończył antybiotyk a nadal kaszle jak gruźlik :-( osłuchowo czysty , podejrzewam że kaszel może być od suchego powietrza , ale dodatkowo woda z nosa cieknie - więc chciałabym synka gruntownie przebadać, jakieś testy zrobić - sama już nie wiem kurcze ..........
Znalazłam w necie dr. Golik ale dodzwonić się nie mogę
 
Do góry