reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nowy Rok to spełnienia marzeń czas - więc dwie kreski ⏸️ wysika każda z Nas 🥰

moja piękna biel dzisiaj ☺️ ale ja z tych co obsesyjnie testują nawet się nie przyznaje od którego dnia 🙈 (nie pierwszy test w tym cyklu ) 😅
 

Załączniki

  • IMG_3106.jpeg
    IMG_3106.jpeg
    157,5 KB · Wyświetleń: 58
reklama
Może zostanę za to zhejtowana, ale my w ogole nie rozważamy adopcji. Wiem, że jest mnóstwo słodkich dzieciaczków którym byśmy stworzyli dom. Ale gdyby nam się nie udało zajść i mieć własnego biologicznego dziecka to wolimy być sami.
Absolutnie nie hejtuję - w pełni rozumiem. Ja nie jestem jeszcze na etapie myślenia w tych kategoriach.
 
Może zostanę za to zhejtowana, ale my w ogole nie rozważamy adopcji. Wiem, że jest mnóstwo słodkich dzieciaczków którym byśmy stworzyli dom. Ale gdyby nam się nie udało zajść i mieć własnego biologicznego dziecka to wolimy być sami.
Ja tez nie jestem nastawiona na adopcje. Rownież uwazam że los bardzo skrzywdzil te malw slodkie istotki ale ja nie potrafilabym stworzyc takiemu dziecku chyba kochajacego domu.
 
Absolutnie nie hejtuję - w pełni rozumiem. Ja nie jestem jeszcze na etapie myślenia w tych kategoriach.
Ja tez nie jestem nastawiona na adopcje. Rownież uwazam że los bardzo skrzywdzil te malw slodkie istotki ale ja nie potrafilabym stworzyc takiemu dziecku chyba kochajacego domu.
Ja pewnie podeszłabym do tematu zadaniowo.
Ale gdzieś z tyłu głowy na pewno by mnie dręczyła myśl, że to nie moja krew.
 
Ja pewnie podeszłabym do tematu zadaniowo.
Ale gdzieś z tyłu głowy na pewno by mnie dręczyła myśl, że to nie moja krew.
Moim zdaniem tu nie chodzi o podejście zadaniowe, tylko żeby umieć pokochać to dziecko, które i tak już zostało mocno przez życie doświadczone i skrzywdzone. Żeby stworzyć prawdziwy dom pełen ciepła i miłości. Żeby nie dać odczuć, że nie jest "naszą krwią". To trudne. Szanuję mocno tych, którzy są na to gotowi.
 
reklama
Do góry