tylko wiecie co mnie najbardziej martwi? Musiałbyście ją widzieć jak już nie może wytrzymac i zaczyna siusiać-jest wtedy jednym kłębkiem nerwów, cała się trzęsie, płacze, ucieka, pokazuje mi gdzie są pieluszki, bo jej się bardzo chce a boi się siusiać Widok jest masakrystyczny, jakbym dziecko terroryzowała, ona jest autentycznie PRZERAŻONA! I nie wiem już jak mam ja uspokić, głaszę ją, trzymam za rękę, tłumaczę, ze to normalne, że wsyzscy tak robią siusiu, próbuję ją posadzić, albo chociaż natrzymac nad nocnikem, albo ubikacją, a ona jest wtedy coraz bardziej rozdygotana. Nigdy się tak nie zachowuje, tylko jak siusia
.Jak jej zdejmuję pieluchę np. godzinę przed kapielą to ok. nagle zaczyna krzyczeć aaa i mam mokre majtki, domyslam się , ze pewnie nawet całego pęcherza nie opróżnia jak już się zorientuje, tylko resztę wstrzymuje. Zmieniam jej spodenki, mówię, żę jest bez pieluszki i jak będzie chciała siusiu to pójdziemy na nocnik, to za jakis czas ona mnie ciągnie za rękę do drugiego pokoj gdzie są pieluchy i płacze,bo chce jej się siku, ale nie zrobi, a jak jej pieluchy nie założę, to albo uda jej się wstrzymać, albo zrobi ale wtedy tak jak pisałam w strasznych mękach, szlochach i hiesterii. I tez pewnie nie wszytsko do końca i tak w kółko. Ja już nie wiem co z tm zrobić.
No i najważniejsze-Marcelinka nogdy nie należała do dzieci przesadnie dbających o czystośc, tzn. są nawet noworodki, którym przeszkadza jak maja mokro w pieluszce, albo kupę, ona ze swoją kupa to mogłaby z obszczypanym tyłkiem pół dnia chodzić. Nigdy nie przeszkadzały jej szewki na skarpetkach jak sie źle ułożą, niedobrze zapięta pielucha-nic jej nie rusza(wiecie o co mi chodzi nie?). Nie lubi mieć brudnych rączek, ale tylko przez pierwszą minutę po wywróceniu się np. a potem juz jej nie przeszkadzają.
Jestem skołowana, bo nie wiem czy to brak mojej konsekwencji jest tu problemem czy ona faktycznie ma jakiś problem, a przez to moje naciskanie robię jej jeszcze większą krzywdę. Tego się najbardziej boję.Njachętniej to bym to niewdzieczne zadanie dała do wykoniania komuś innemu, ale jak już pisałam chętnych brak, może latem, bedzie cieplej, spędzę trochę czasu z moja mamą, może jednak ona lepiej do tego podejdzie?