reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nocnikowe zmagania

hehe u chlopcow tak to jest

Gluszek kazdy ma swoje metody najwazniejsze aby dzialay a dziecko sie nie stresowao,u nas jest roznie choc ja sadzam czasami zrobi czasami nie,kiedy miala bardzo regularne kupki,a od jakiegos czasu sie zmienilo,ale wszytsko robimy na luzie nie ma co sie spieszyc,przyjdzie czas ze sama zacznie sciagac spotenki i sikac:tak:
 
reklama
Pola też powie, że ma kupę. Nie jest to jednak regulą. Generalnie odbywa się to tak: przychodzi, albo krzyczy ze swojego pokoju, albo z łóżeczka (bo często bierze ją na kupczenie jak ma iść spać;-)), mówiąc MAM i pokazuje na pieluchę albo idzie wyciągnąć chusteczki i krem do tylka. Jak zapytam się, czy ma kupę też mówi albo: MAM, albo Y MAM (rozkładając ręce na boki)
 
Natalka w koncu zaczela mowic ze robi sisi i kake,ale coz z tego kiedy jest juz po fakcie,czekam cierpliwie na dzien ,w ktorym wstrzyma i mnie zawola,ze chce sisi do nocnika lub toalety:tak:

na razie mamy mase sprzatania prania wykladzin,najsmieszniejsze jest to,ze jak zroi i sie obsika,potem chodzi jak kowboj:-D
 
ja zaczelam pilnowac kiedy Krysia robi kupe i nawet jej sie podoba siedzenie na kiblu i spuszczanie wody, ale nie wola przed, sama musze za nia ganiac, jakos nie umiem do tego madrze podejsc:no:
jak skonczy 18 miesiecy sciagam pieluche i zaczne nauke na serio, az sie boje!!
 
reklama
Ania często mówi sisi i ciągnie na nocnik albo ubikację. W większości przypadków nie robi nic, ale czasami zdarzy jej się, że zrobi siku :tak:więc jak tylko mówi sisi to zawsze staramy się ją posadzić...
 
Do góry