aniag78
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 24 Kwiecień 2012
- Postów
- 726
Witajcie mamusie.
Mam problem z moim maluchem i już nie wiem co robić. Eryczek miał straszliwe kolki od 3 dnia po urodzeniu. Po wyjściu ze szpitala trzymałam ostrą dietę, doszło nawet do tego, że byłam na przysłowiowym chlebie i wodzie. Okazało się, że małemu nie służy moje mleko. Odrobinę pomagał nam Sab Simplex. W 3 miesiącu przeszliśmy na mm. Z nim też był problem po Hippie zatwardzenia, po Nestle biegunki, po Milumilu straszne ulewanie. Mleka apteczne również nie były rewelacyjne. Jesteśmy na Aptamilu i jest w miarę dobrze, mały miał do tej pory lekkie problemy z gazami, na które pomagały kropelki (podawaliśmy też Antiflat). Eryk odkąd zaczął jeść kaszki (nie akceptuje takiej z butelki, zje jedynie w formie kleiku), przeciery, itp. problem z brzuszkiem miał może raz w tygodniu i to lekki.
Niestety od około półtora tygodnia w nocy robi po prostu armagedon. Dzień w dzień budzi się o 12 w nocy (zasypia o 20) z dzikim płaczem lub ostrym marudzeniem, burczy i bulgocze mu w brzuszku. Podciąga nóżki, boli go mocno gdy się go przytuli brzuszkiem do siebie, trzeba go nosić tak, by brzusio niczego nie dotykało. Nie pomagają kropelki, odgazowywanie (zawsze kładłam go na sobie na łóżku i kołysałam na boki, w ten sposób ładnie odchodziły mu gazy). Po około 30 minutach puści mikroskopijnego bączka i wpada w głębszy sen. Po godzinie do półtorej jest to samo i tak do 7 rano, kiedy już wstaje. W dzień nie ma płaczu, marudzenia, bólu brzuszka, mały ładnie przesypia dwie dzienne drzemki, problem jest tylko w nocy.
Mały kończy za tydzień 8 miesięcy. Od ponad 2 tygodni nie miał wprowadzane do diety nic nowego. Nasza lekarka wraca z urlopu dopiero w następnym tygodniu, zastępuje ją jakaś taka nie ogranięta, która stwierdziła "kolka trzeba to przeżyć". Nie sądzę, żeby to była kolka, bo to co się teraz dzieje jest gorsze od kolek, które Eryk miał, do tego nagle powrót kolki po prawie 3 miesiącach?
Kobietki może któraś miała z czymś podobnym do czynienia? Niestety tu gdzie mieszkamy lekarz dziecięcy jest jeden na bardzo duży obszar. Na pogotowiu też nam nie pomogli, zrobili małemu badania, czy nie jest uczulony na któryś składnik i nic nie wykazało:-(
Jeśli coś jest niezrozumiałego, to przepraszam, ale od świąt żyję tylko dzięki kawie, mąż w pracy, ja sama z małym, nie mam nikogo do pomocy.
Mam problem z moim maluchem i już nie wiem co robić. Eryczek miał straszliwe kolki od 3 dnia po urodzeniu. Po wyjściu ze szpitala trzymałam ostrą dietę, doszło nawet do tego, że byłam na przysłowiowym chlebie i wodzie. Okazało się, że małemu nie służy moje mleko. Odrobinę pomagał nam Sab Simplex. W 3 miesiącu przeszliśmy na mm. Z nim też był problem po Hippie zatwardzenia, po Nestle biegunki, po Milumilu straszne ulewanie. Mleka apteczne również nie były rewelacyjne. Jesteśmy na Aptamilu i jest w miarę dobrze, mały miał do tej pory lekkie problemy z gazami, na które pomagały kropelki (podawaliśmy też Antiflat). Eryk odkąd zaczął jeść kaszki (nie akceptuje takiej z butelki, zje jedynie w formie kleiku), przeciery, itp. problem z brzuszkiem miał może raz w tygodniu i to lekki.
Niestety od około półtora tygodnia w nocy robi po prostu armagedon. Dzień w dzień budzi się o 12 w nocy (zasypia o 20) z dzikim płaczem lub ostrym marudzeniem, burczy i bulgocze mu w brzuszku. Podciąga nóżki, boli go mocno gdy się go przytuli brzuszkiem do siebie, trzeba go nosić tak, by brzusio niczego nie dotykało. Nie pomagają kropelki, odgazowywanie (zawsze kładłam go na sobie na łóżku i kołysałam na boki, w ten sposób ładnie odchodziły mu gazy). Po około 30 minutach puści mikroskopijnego bączka i wpada w głębszy sen. Po godzinie do półtorej jest to samo i tak do 7 rano, kiedy już wstaje. W dzień nie ma płaczu, marudzenia, bólu brzuszka, mały ładnie przesypia dwie dzienne drzemki, problem jest tylko w nocy.
Mały kończy za tydzień 8 miesięcy. Od ponad 2 tygodni nie miał wprowadzane do diety nic nowego. Nasza lekarka wraca z urlopu dopiero w następnym tygodniu, zastępuje ją jakaś taka nie ogranięta, która stwierdziła "kolka trzeba to przeżyć". Nie sądzę, żeby to była kolka, bo to co się teraz dzieje jest gorsze od kolek, które Eryk miał, do tego nagle powrót kolki po prawie 3 miesiącach?
Kobietki może któraś miała z czymś podobnym do czynienia? Niestety tu gdzie mieszkamy lekarz dziecięcy jest jeden na bardzo duży obszar. Na pogotowiu też nam nie pomogli, zrobili małemu badania, czy nie jest uczulony na któryś składnik i nic nie wykazało:-(
Jeśli coś jest niezrozumiałego, to przepraszam, ale od świąt żyję tylko dzięki kawie, mąż w pracy, ja sama z małym, nie mam nikogo do pomocy.