Hej
Zazwyczaj nie wchodzę w takie dyskusje i po prostu czytam z ciekawości, ale chciałam zostawić tak tylko od siebie.
Odnośnie płodności: starałam się o dziecko 2,5 roku, nie chciałam się szczepić bo bałam się wpływu właśnie na moją płodność. Wkoncu po usłyszeniu wielu ciężkich historii po zachorowaniu covidem postanowiłam się zaszczepić w razie również zajścia w ciążę i strachu przed zachorowaniem w ciąży. W lipcu byłam zaszczepiona dwoma dawkami, we wrześniu dostałam ostatni okres i zaszłam w ciążę, o którą starałam się 2,5 roku (nie miałam żadnych medycznych przeciwskazan i nic nie zmieniłam w danym cyklu).
Moja przyjaciółka starała się o dziecko 4 lata. W marcu zaszczepiła się 1 dawką, w maju była w ciąży. Po drodze leczyła się hormonalnie.
Nie chcę tutaj absulutnie sugerować że "wszczepili nam coś na płodność", ale raczej to że szczepionka raczej nie ma wpływu na płodność.
Słyszałam o przypadkach "poronienia przez szczepionkę" ale prawdę powiedziawszy nie bardzo chce mi się w to wierzyć... W moim otoczeniu przynajmniej połowa kobiet jest po poronieniu (ja również) i jest to tak częste zjawisko (naprawdę, nie wyobrażamy sobie nawet jak częste) że nie chce mi się wierzyć w tak duży wpływ na organizm szczepionki jak doprowadzenie do poronienia... Ale ja lekarzem nie jestem, to tylko taka moja luźna myśl.
Jeszcze co mi się rzuciło w oczy... Ktoś pisał wyżej, że "wystarczy posłuchać niezależnych lekarzy". Jacy to są niezależni lekarze? Ja przy każdej wizycie u lekarza (u pediatry, u ginekologa, u internistów chyba 3, u endokrynologa, z różnych niezależnych placówek) pytałam o opinie o szczepieniach. Zawsze słyszałam żeby się szczepić. Mam również koleżankę wirusologa, która współpracuje z różnymi uniwersytetami i wyjeżdża na różne seminaria do różnych krajów i ona jest również zdania żeby się szczepić. Dlatego zastanawiam się kim są ci "niezależni lekarze", bo ja jeszcze nigdy nie spotkałam się z opinią żeby się nie szczepić.