Życie z dzieckiem niepełnosprawnym nie jest ciągłą walką, ale bardzo często walką bywaJa walczę o każde spojrzenie, o uśmiech skierowany w moją stronę.........czyli o to, co rodzice zdrowych dzieci mają „dołączone w pakiecie”Przyznam się szczerze, że czasami, kiedy jagusia śpi, płaczę ukratkiem w poduszkę, że czemu właśnie onaMi już nawet nie chodzi o mnie, chociaż przyznaję, że czasami fizycznie i psychicznie brakuje mi sił, ale o tą małą istotkę.......Ja już, chociaż jagoda jest mała przekonałam się, że ludzie są okrutni, i że wszystko co inne jest traktowane jako gorsze.....Boję się, że któregoś dnia, gdy moja córka dorośnie i będzie bardziej świadoma otaczającej jej rzeczywistości będzie cierpiećPóki jestem będę starała się ją chronić, ale przeciez mnie kiedyś zabraknie i co się stanie wtedy?Wychowanie dziecka niepełnosprawnego niesie za soba nie tylko, psychiczne i fizyczne wyczerpanie, ale także w pewnym sensie poczucie pewnej emocjonalnej straty(być może moje dziecko nigdy nie powie kocham cię mausiu)Nie wspomnę tu już o kosztach finansowych, które w moim przypadku ją ogromne....Może wyjdę na zapatrzoną w siebie egoistkę, ale ja chciałabym wiedzieć czy moje kolejne dziecko(jeśli zdecyduję się zajść w ciążę, w co baaaaaaaaardzo wątpię) będzie chore........Nie twierdzę, że na 100% usunęłabym taką ciążę, ale chciałabym mieć możliwość świadomego podjęcia takiej decyzji.......Wszystko to co napisałam nie zmienia faktu, że kocham ją nad życie