I uważasz, że to jest ok? Że lekarze tak twierdzą jestem w stanie uwierzyć, ale że ty jako mama? Choć u ciebie są inne powody, dla których dziecko może nie chcieć jeść.
@Magdalenka16 nie chce cię namawiać. Ja swoją batalię stoczyłam. Zwyciężyłam częściowo, bo wiem co mam robić jak moje dziecko kiepsko je. Ty potrzebujesz swojej ścieżki. Powiem ci tylko, że u nas niestety neocate chwilami się sprawdzal, ale jak Helenka była starsza, to nawet to ja uczulalo. Ale problem był bardziej złożony. Alergią powodowała, że blokowała się kałem. Robiła kupę, ale okazywało się, że to za mało. Przez to robił się stan zapalny, blokowała się, zmniejszała rację, odwadniają się. I tak w kółko. Między jedn a drugi cyklem czas się skracał. Jak mówiłam o tym w szpitalu to słyszałam, że mam rozszerzać dietę, że będzie lepiej jak będzie chodzić. Na poprawę gastrotus i takie tam. Nie dałam, bo uważałam, że problemem są jelita. Po kilku dniach wymioty. Gastrolog w panice kazał natychmiast odstawić syrop bo powodował zaparcia. A ja go nie dałam. To co by było, gdybym podała? I takie eksperymentowanie na dziecku, bo nikomu nie chciało się zbadać jelit. Nawet jak pasaz zrobili to nieprawidłowo, a wystarczyło to badanie zrobić i wszystko było widać, nawet okazało się że ma masywny wysoki refluks, choć nie ulewała jak była zdrowa. Refluks był pochodna blokowania kałem. Okazało się, że jest zasadowy, więc nie do leczenia. Ale miała przerosty flory i niestety by funkcjonować wymagała comiesięcznej antybiotykoterapii. Jak ktoś z łaski swojej po 6 miesiącach moich poszukiwań sprawdził jelita to chwycił się za głowę tak było poszerzone. Myśleli, że to hirszprung, ale nie, to był wynik niestety zaniedbań lekarzy. A już mi dziecko na stół kładli, by zrobić stomię. Tylko ja jak mówili głupia nie dałam. A no nie dałam, bo nie chciałam rozwiązań połowicznych. Swoimi eksperymentami doprowadzili mi dziecko do jadłowstrętu. To ja musiałam zdobywać opinie lekarzy, by ktoś nie wpadł na pomysł, by odebrać mi dziecko. Neonatolog, gastrolog, neurologopeda, terapeuta si, nie pamiętam kto jeszcze pisał opinie. A jak rozszerzał dietę, to musiałam uważać na wypracowany przez psychikę odruch wymiotny. Pojawiał się na sam widok butelki, z czasem i łyżeczki. Uczyłam moje dziecko nie tyle jeść ile czerpać z jedzenia przyjemnosc. Nie chcę wchodzić w szczegóły. Wiele musiałam się medycznych rzeczy nauczyc. Ja swoje zrobilam. Moja córka je, a nie jest tuczona. Do dziś mam schizę, gdy ona choć trochę mniej je, ja aż trzęsę się że strachu, a wystarczyło dać od samego początku makrogol i tego wszystkiego można było dziecku zaoszczędzić. Dziś wizyta u lekarza to jedna wielka histeria zwłaszcza dla niej. Niedługo zaczniemy pracę z psychologiem. To nie musiało tak wyglądać. Wystarczył makrogol.
A i ja nie dałam się lekarzom. Nie odstawiłam kp, choć mi tak sugerowali. Wszyscy wciskali mm. A ja wystarczyło tym mlekiem po buzi posmarować i cała była czerwona. Usłyszałam, że na to mają maści. A jak chcieli smarować jelita? Reakcja alergiczna 3 stopnia na bmk, czyli taka wg lekarzy jakby jej nie bylo. Jak dla mnie za duza. Nie dałam mleka krowiego i juz. A wiekszosc mm na tym bazuje niestety. Fantomaltu też nie na wzmocnienie kaloryczne, bo moim zdaniem to sam cukier. Wybralam mniejsze zło, sinlac. Nie wolno nam było stosować probiotyków, bo zaognialy chorobowy stan jelit. Wszyscy je wciskali a ja nie dawałam, bo widziałam, że po nich jest gorzej. Dopiero w Warszawie usłyszałam, że nie mogę dawać.
To moja batalia, moje wybory. Wsłuchiwał się w dziecko wiedząc, że sama jako dziecko odmawiałam tego, po czym źle się czułam. Ja wybrałam taką drogę, ty wybierz swoją.
To nie tak, że nie słuchałam lekarzy. Po prostu nie zgadzałam się na polsrodki i brak diagnostyki.